To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Tak więc motorem wcześniejszych opowiadań jest dążenie do dominacji (z coraz lepszą świadomością ceny, jaką się za to płaci), motorem następnych — już raczej pragnienie rozpoznania sytuacji, w jakiej tkwi bohater — bez wyraźnego orzeczenia o „zwycięstwie" którejś ze stron; i owo „rozpoznanie" nieodmiennie prowadzi do autokom-promitacji bohatera, który poprzednio był papierkiem lakmusowym sprawdzającym rzeczywistość społeczną, by potem samemu podlegać „sprawdzaniu" przez otoczenie i sytuację. 9 Mam tu na myśli nie schemat literacki, ale raczej pewien inercyjny nawyk psychologiczny, każący na wieść o zbrodni reagować pytaniem o jej konsekwencje, o karę. Zwróćmy uwagę na Biesiadą u hrabiny Kotłubaj. Nisko urodzony gość hrabiny zajmuje wprawdzie znaną nam już postawę naiwnego przybysza z zewnątrz w stosunku do arystokratycznego konwenansu i robi wszystko, aby gospodyni i jej przyjaciołom dorównać, ale jeśli stereotypy, które recytował np. Stefan Czarniecki, dawały się stosunkowo łatwo rozbroić i sprowadzić do absurdu, ten arystokratyczny broni się skutecznie. Bowiem — i to jest tajemnica gospodarzy — istotą arystokracji nie jest zachowywanie dobrego tonu, ale wprost przeciwnie — to, że ona w każdej chwili stwarzać może nowe reguły dobrego tonu, że jest wyższa od pospólstwa z samej swej istoty. Jakkolwiek starałby się więc prostaczek dotrzymać kroku hrabinie — zawsze pozostanie odrobinę w tyle. Trójczłonowy schemat gry, sformułowany przy okazji pierwszych nowel, ulega modyfikacji w członie ostatnim: po 1) zetknięciu z autorytetem obwarowanym przez stereotyp i 2) akceptacji i podchwyceniu stereotypu, następuje odmienny efekt: 3) stereotyp podchwycony okazuje się stereotypem fałszywym i kompromituje naśladowcę. Dalej sprawa komplikuje się jeszcze bardziej. Bohaterowie Przygód oraz Zdarzeń na brygu Banbury nie czują się bynajmniej zagrożeni przez stereotyp10, wprost przeciwnie — zapewnia on im spokój, swoistą „niewinność", otamowuje groźne i kompromitujące treści własnej podświadomości. Bohater Przygód pozornie dąży do normalnego życia, do cichego szczęścia przy boku ukochanej żony, ale co chwila „zdradza się" — i wówczas interweniuje ciemny żywioł — czy to pod postacią demoniczne- 10 Wstrzymuję się tutaj, jak i poprzednio, od drobiazgowego wyjaśniania, co w tych opowiadaniach poddaje się stereotypom, a co poza nie wykracza. Zdaję się po prostu na przeświadczenia samych głównych bohaterów, którzy zyskują stopniowo coraz dokładniejszą świadomość granicy, oddzielającej w ich przygodach to, co „normalne", społecznie akceptowane, od tego, co wynaturzone ł wyklęte przez konwenans. W tej mierze zresztą kontrast między trzema pierwszymi opowiadaniami (Tancerz, Pa-ifc, Dziewictwo) a resztą jest uderzający. Rozdział IV Dojrzewanie „Pamiętnika" 151 150 go Murzyna, czy wichury unoszącej balon, czy wreszcie trędowatych mieszkańców wysepki. Nie inaczej z Zant-manem, który pragnie pono być „skromny i czysty", ale wówczas cała dookolna rzeczywistość poczyna go demaskować. Podróżny we wszystkim, co widzi, rozpoznawać może otamowane brudne treści własnej psyche. Można powiedzieć, iż cały świat bezwstydnie recytuje jego hańbę. Kolejne kroki w grze bohatera z otoczeniem wyglądają więc znów inaczej. Początkowo: 1) bohater pragnie wieść „normalne" życie, realizuje zatem odpowiedni, stosowny w danej sytuacji schemat postępowania, aby nie odkryto jego wewnętrznej dziwaczności. Następnie: 2) bohater „zdradza się" (Murzyn, trędowaci, załoga brygu doszukują się w jego psyche ukrytych pod maską skromności i niewinności cech, które go wydają na ich pastwę). Wreszcie: 3) bohater poddaje się igraszkom innych i sam przed sobą wyznaje, że sprawiają mu one masochistyczną rozkosz — następuje więc kompromitacja stereotypu jako tandetnej maski i — co za tym idzie — kompromitacja samego bohatera jako istoty wewnętrznie perwersyjnej i zafałszowanej zarazem. Do opowiadań Pamiętnika z okresu dojrzewania dołączymy jeszcze napisane równocześnie Na kuchennych schodach. Bohater tego utworu, dyplomata Filip, dysponuje już pełną niemal świadomością własnego kompleksu; inne postacie spełniają więc rolę nie tyle jego przeciwników, ile raczej pionków, za pomocą których inscenizuje on „dramat" odzwierciedlający wewnętrzne zawikłanie jego psyche. Filip równocześnie: la) działa w ramach stereotypu robiąc karierę dyplomatyczną i towarzyską, Ib) folguje niskim skłonnościom, zaczepiając „chustkowe 'sługi" (łamie stereotyp). Następnie: 2) komasuje niejako pod jednym dachem erotyczną partnerkę oficjalną, stereotypową (żonę) — oraz nieoficjalną (sługę); wreszcie: 3) obserwuje, jak żona i sługa wzajemnie się zadręczają i kompromitują, czerpiąc z tego wewnętrzną przyjemność (a więc dekomponuje stereotyp tylko dla sie-b i e, staje się rzecznikiem swojej indywidualnej, „jedno- razowej" niejako prawdy — przeciw prawdzie zbiorowości). Filip jest zatem skromniejszy od Stefana Czar-nieckiego, który swoją agresję i drwinę kierował przeciwko każdemu konwenansowi. Filip powiada tylko: — Być może, Wasze konwencje nie są złe, ale dla mnie jako jednostki, posiadającej własną, niepowtarzalną historię, są one niejadalne