To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

W ciągu piętnastu lat karzeł nie zdołał nauczyć żony, jak prowadzić samochód. Po swoim upadku Deepa zrezygnowała z akrobacji na trapezie, ale Błękitny Nil płacił jej za prowadzenie ćwiczeń z dziećmi „bez kości". Shiyaji doskonalił kunszt klowna, a w tym czasie jego matka przygotowywała numery ze swymi pannami „z gumy". Kiedy karła ogarniała tęsknota za żoną i synem, wracał do Błękitnego Nilu. Tu jednak wystrzegał się bardziej ryzykownych numerów, poprzestając zasadniczo na instruowaniu młodszych karłów, wśród nich swego syna. Jednak niezależnie od tego, czy klowna ma katapultować z huśtawki słoń, ścigać szympans czy wtykać do wiadra niedźwiedź, niewiele można tu przekazać uczniom. Oprócz wdrożenia żelaznej dyscypliny podczas ćwiczeń - na przykład w zeskakiwaniu z upadającego unicyklu - można nauczyć tylko sztuki makijażu, odpowiedniej synchronizacji ruchów i upadków. Yinod miał wrażenie, że w Wielkim Błękitnym Nilu ćwiczy się głównie te ostatnie. Jego nieobecność w mieście odbijała się niekorzystnie na taksów-kowym interesie, toteż karzeł czuł się w obowiązku wracać do Bombaju. Ponieważ doktor Daruwalla odwiedzał Indie tylko sporadycznie, nie zawsze potrafił wytropić Yinoda, który był w ciągłym ruchu, niczym klown uwikłany w jakiś nie kończący się numer. Farrokh miał także nawyk powracania myślami do tego wieczoru sprzed lat, kiedy to wyrżnął nosem w kość łonową Deepy. Nie dlatego, że był to jedyny obraz z cyrku, jaki udawało mu się przywoływać, ale drapiące cekiny na kostiumie Deepy, nie mówiąc 65 już o dysonansowej mieszaninie esencjonalnych zapachów, pozostawały, co zrozumiałe, najbardziej żywym wspomnieniem Farrok-ha. I nigdy nie marzył na jawie o cyrku tak intensywnie, jak wówczas, gdy działo się coś nieprzyjemnego. Teraz doktor uprzytomnił sobie, że przez piętnaście lat Vinod uparcie odmawiał mu oddania choćby jednego pojemniczka swojej krwi. Doktor Daruwalla pobrał krew od niemal każdego czynnego klowna z prawie wszystkich działających cyrków Gudżaratu i Ma- harasztry, ale z Yinoda nie wyciągnął ani kropli. Mimo że fakt ten mocno go denerwował, wolał jednak myśleć o tym, niż zaprzątać sobie głowę bardziej palącą sprawą, która się nagle wyłoniła. Doktor Daruwalla był tchórzem. To, że pan Lal padł na polu golfowym, „nie trafiając do siatki", nie stanowiło wszak przeszkody w przekazaniu Inspektorowi Dharowi niepokojących wieści. Doktor po prostu nie miał odwagi tego zrobić. Specjalnością doktora Daruwalli było opowiadanie wysilonych dowcipów, zwłaszcza wtedy, gdy dokonał jakiegoś frustrującego odkrycia na temat własnej osoby. Dhar natomiast w sposób dla siebie charakterystyczny milczał - „charakterystyczny" zresztą różnie, w zależności od tego, jakim pogłoskom dotyczącym jego osoby się wierzyło. Aktor wiedział, że Farrokh lubił pana Lala i że jego makabryczne poczucie humoru ujawnia się najczęściej wtedy, gdy doktor chce uciec od trapiących go przykrych spraw. Przez prawie cały czas lunchu Dhar wysłuchiwać musiał tokowania dokora Daruwalli o tym, jaki to afront spotkał parsów; sępy zignorowały ich zmarłego i pospieszyły do pana Lala na pole golfowe. Farrokh ciągnął za uszy niby to dowcipną opowieść o tym, jak to co bardziej zapalczywi zoroastrianie chwytają za broń, nie mogąc ścierpieć swoistej ingerencji martwego sportowca w sprawy sępiej społeczności. Uważał też, że należałoby zapytać pana Sethnę, czy i o n nie poczuł się znieważony; staremu stewardowi udało się zachować przez cały czas trwania lunchu obrażoną minę, chociaż w tym wypadku winowajczynią była najwyraźniej druga pani Dogar. Rzucało się w oczy, że pan Sethna traktuje ją z dezaprobatą, bez względu na to, jakie były jej zamiary. Umyślnie usadowiła się przy swym stoliku tak, żeby móc się gapić na Inspektora Dhara, który ani razu nie odwzajemnił jej 66 spojrzenia. Doktor Daruwalla doszedł do wniosku, że to kolejny przykład usiłowań wyzutej ze wstydu kobiety, by zwrócić uwagę Dhara - usiłowań, jak wiedział Farrokh, daremnych. Żałował, że nie może uprzedzić drugiej pani Dogar i uświadomić jej, jak bardzo poczuje się za chwilę zlekceważona. Odsunęła się nawet na chwilę wraz z krzesłem od stołu, tak że ukazał się jej ponętny pępek W pięknym obramowaniu śmiałych barw sari; pępek ten zdawał się celować w Dhara niczym pojedyncze, zdeterminowane oko. Chociaż Inspektor Dhar wyraźnie ignorował awanse pani Dogar, doktor nie mógł się oprzeć, aby na nią nie zerkać. Uważał jej zachowanie za bezwstydne, jak na zamężną damę w średnim wieku doktor obliczył, że musiała przekroczyć pięćdziesiątkę. A jednak była dlań kobietą atrakcyjną, i to niepokojąco. Nie mógł dokładnie określić, co mianowicie tak go pociąga w tej kobiecie o długich, nieprzyjemnie muskularnych rękach i pociągłej, surowej, wyzywającej twarzy, która miała w sobie coś męskiego. To prawda, biust pani Dogar był kształtny (choć niezbyt obfity), a pośladki jędrne i zwarte - zwłaszcza jak na kobietę w jej wieku. Nie ulegało też wątpliwości, że szczupła talia i wspomniany pępek wzmacniały efekt, kiedy miała na sobie sari. Ale była zbyt wysoka, miała sterczące ramiona, a jej ręce wydawały się absurdalnie długie i niespokojne; bez przerwy bawiła się sztućcami jak znudzone dziecko. Potem Farrokh dojrzał przelotnie stopy pani Dogar - a właściwie jedną z nich, bosą i zdeformowaną. Musiała zrzucić pod stołem pantofle; cienki złoty łańcuszek zwisał luźno na nodze zaskakująco grubej w kostce, a na jednym z podobnych do szponów palców lśnił szeroki złoty pierścień. Być może tym, co pociągało doktora w pani Dogar, było jej podobieństwo do kogoś innego, ale nie mógł się zorientować, do kogo. Pewnie do jakiejś dawnej gwiazdy filmowej, pomyślał. Potem, jako lekarz zajmujący się dziećmi, uświadomił sobie, że mógł poznać obecną panią Dogar, kiedy była dzieckiem; to, dlaczego fakt ten miałby czynić ją szczególnie dla niego atrakcyjną, było kolejną irytującą niewiadomą. Zresztą druga pani Dogar mogła być młodsza od doktora najwyżej o sześć, siedem lat, a zatem byli dziećmi właściwie w jednym czasie. 67 Dhar zaskoczył doktora, odzywając się nagle: - Gdybyś mógł zobaczyć samego siebie, jak patrzysz na tę kobietę, Farrokh, zawstydziłbyś się pewnie. Zakłopotany, doktor miał nieznośny zwyczaj odbijania piłeczki i zmiany tematu. - A ty? Szkoda, że nie widziałeś siebie. Wyglądałeś jak jakiś cholerny inspektor policji, jakbyś był prawdziwym pieprzonym gliniarzem