To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Podobne przykłady są rzadkie. Nic dziwnego, przecież zwykle brak przystosowania do zmiany żywotnych warunków środowiska kończy się wymieraniem danego gatunku. Tym samym owe odstraszające przykłady w krótkim czasie znikają z powierzchni Ziemi. W przypadku żółwi wydaje się, że tylko szczęśliwy zbieg okoliczności spowodował, iż wskutek braku rozsądku u mew pozostająca przy życiu liczba osobników jeszcze wystarcza do zapewnienia trwania gatunku. Mewy przecież także nie są zdolne do nauczenia się czegokolwiek. Ogarnięte popędowym instynktem łowieckim i wskutek również wrodzonej im zazdrości o pokarm, nie potrafią zrezygnować z długotrwałych kłótni i optymalnie wykorzystać nagle występującego jego nadmiaru. Tak więc niebezpieczeństwo wynikające ze sztywności zachowania instynktowego zostaje zmniejszone przez ten sam brak u przeciwnika. Kolejny przykład odsłania odwrotną stronę instynktowego bezpieczeństwa w sposób jeszcze bardziej groteskowy, a dzięki temu bardziej uchwytny; chodzi tutaj o historycznie zupełnie świeży przypadek, który obserwować można będzie tylko przez stosunkowo krótki czas, nie daje się on bowiem pogodzić z przetrwaniem gatunku. Opisałem już raz tę historię w jednej z wcześniejszych moich książek,1 ale w innym powiązaniu. Teraz chcę do niej powrócić, gdyż jest wyjątkowo pouczająca. Na treść jej składa się niezwykły los, jaki przypadł w udziale pewnemu rodowi dzikich gęsi odkrytych przez radzieckich zoologów na Syberii. Przed chwilą mówiliśmy o bezpieczeństwie i pewności, z jaką ptaki wędrowne wyruszają w drogę w związku ze zmianą pory roku. Gęsi z Barabińskiego Stepu na Syberii pozwalają nam poznać granice tego bezpieczeństwa. Otóż każdej jesieni wyruszają one na południe do swego odległego o 3 500 kilometrów zimowiska – wyruszają o dwa tygodnie za wcześnie i chociaż jest to dla nich zgubne, nie istnieje na Ziemi siła zdolna je od tego powstrzymać. Katastrofę sprowadza sygnał, iż długość dnia (czyli okres dostępności światła dziennego) spadła poniżej pewnej dolnej granicy, co wyzwala popęd wędrowczy u tych zwierząt. Niestety, sygnał ten nadchodzi zanim gęsi zakończą swój okres pierzenia. Gdy nadchodzi "rozkaz", pióra ich jeszcze nie odrosły dostatecznie, aby gęsi mogły latać. Gęsi nie mają wyboru: nie istnieje przecież żadna możliwość sprzeciwu wobec instynktowego rozkazu, dopóki nie ma odpowiednio rozwiniętych półkul mózgowych. Wyruszają zatem, a że lecieć nie" mogą, puszczają się w drogę piechotą. Każdej więc jesieni armia złożona z kilkudziesięciu tysięcy gęsi wali przez step, dążąc zdecydowanie na południe do celu odległego o wiele tysięcy kilometrów. Trudy drogi i ataki drapieżników przez dwa tygodnie dziesiątkują kolumnę – której udaje się oddalić od miejsca wymarszu nie więcej niż o 160 kilometrów – aż wreszcie po upływie tego czasu pióra są już dostatecznie wyrośnięte. Te osobniki, które przeżyły morderczy wysiłek, mogą teraz unieść się w powietrze i bez trudu odbyć resztę trasy w sposób właściwy ptakom wędrownym. Prawdopodobnie ingerencja cywilizacji w teren (może wykonanie wielkiego projektu regulacji rzek) wygnała przed kilku dziesiątkami lat dzikie gęsi z ich przyrodzonych kwater letnich. Nową ojczyznę znalazły dopiero kilkaset kilometrów dalej na południe. Tymczasem to przeniesienie gniazdowiska miało fatalny skutek, o którym gęś nic nie mogła wiedzieć. Tam, bardziej na południe, sygnał wyzwalający popęd wędrowczy już się nie zgadza. Krytyczna długość dnia na nowym terenie najwidoczniej nadchodzi zbyt wcześnie. Wszystko byłoby dobrze, gdyby gęsi mogły poczekać tylko 14 dni. A to właśnie nie jest możliwe. "Bezpieczeństwo" na szczeblu instynktowym, owo zabezpieczenie przez sposoby zachowania otrzymane w spadku już przy urodzeniu, wyklucza możliwość zrewidowania zachowania na podstawie indywidualnych doświadczeń, mówiąc krócej: nauczenia się czegoś. Stąd też nie ma żadnej wątpliwości, że ów ród gęsi w najbliższym już czasie przestanie istnieć. Z całą wyrazistością ujawniają się tutaj granice instynktowego bezpieczeństwa. Odwrotna strona tego medalu to niezdolność uczenia się. Sedno instynktu, wyrażone w niezawodnej recepcie na powtarzające się zadania, zakłada absolutny stereotyp tych zadań. Tymczasem także w przyrodzie ożywionej skrajny konserwatyzm prowadzi do klęski, w chwili gdy zmieniają się wymagania. Na zakończenie jeszcze jeden, już ostatni, szczególnie obrazowy i stosunkowo niegroźny przykład, pochodzący od Karola Darwina. Opisał go w dzienniku prowadzonym w czasie swej słynnej podróży dookoła świata na statku "Beagle", gdy jako zupełnie młody, 22-letni człowiek prowadził obserwacje, z których potem wywiódł swą rewolucyjną naukę o pochodzeniu gatunków. W tym wypadku chodzi o opis dziwacznego zachowania pewnego gatunku ptaków żyjących w Ameryce Południowej, zwanych przez tubylców casarita