To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Czuł jej emocje, wiedział, że chciała, żeby uciekł i uratował życie. Śpiewająca Prawdziwie zresztą też tego chciała, ale nie miało to znaczenia. Nie miała go nawet świadomość, że zabójczy kieł zabije dwunoga zaraz po tym, jak zabije jego. Istotne było, że jego dwunóg... jego człowiek nie może zginąć sam i opuszczony. Przedłuży jej życie o tyle, o ile zdoła, i być może będzie to wystarczająco długo, by klan zdążył przybyć. Powtarzał to sobie zapamiętale, próbując oszukać sam siebie. A potem zabójczy kieł zaatakował. 82 ] Stephanie obserwowała nieruchomą konfrontację hexa-pumy i treecata. Patrzyły na siebie wściekle i warczały (bo trudno było inaczej nazwać wydawane przez nie dźwięki). Napięcie rosło, a ona nie mogła nic zrobić - nie mogła nawet uciec. I dlatego bohaterstwo treecata tym mocniej rozdzierało jej serce. Mógł uciec i to bez trudu. Ba, nawet teraz był bezpieczny, ale wiedziała, że będzie walczył. I gdzieś głęboko pod strachem, wyczerpaniem i bólem jego odwaga sprowokowała coś. Sama nie wiedziała co i nawet nie zdała sobie sprawy, co się dzieje, lecz determinacja treecata, by bronić jej za wszelką cenę, spowodowała, że nagle poczuła taką samą determinację. Chciała bronić jego. Prawa dłoń odruchowo wymacała rękojeść wibronoża wiszącego przy pasie. Był to mały nóż, wchodzący w skład zestawu przetrwania - ostrze miało ledwie osiemnaście centymetrów, podczas gdy wibromaczety stanowiące wyposażenie rangersów Służby Leśnej miały sześćdziesię-ciocentymetrowe ostrza. Ale obie odmiany posiadały ostrze grubości molekuły i uruchomione drżały lekko w dłoni, bzycząc cicho. Tak jak ten, który trzymała, stojąc, choć nie pamiętała procesu wstawania. Oparła się plecami o pień, z lewą ręką zwisającą bezwładnie. Przerażenie dławiło ją za gardło i zdawała sobie sprawę, że jej nóż jest zbyt mały. Owszem, tak jak każde wibroostrze bez trudu przecinał kości czy mięśnie, ale był za krótki. Hexapuma rozerwie ją na sztuki, nim ona zdoła ją wystarczająco mocno zranić. A nawet jeżeli w jakiś sposób uda jej się zadać śmiertelny cios, drapieżnik był zbyt duży i silny - nim zginie, zdoła ją zabić. Ale nie miała nic poza nożem. Przyglądała się haxapumie, wstrzymując oddech i czekając. Nie musiała czekać długo. Hexapuma zaatakowała. ,. . 83 Wspinający się Szybko dostrzegł atak przeciwnika i miał jeszcze dość czasu, by wysłać ostatnią ponaglającą wiadomość do siostry. Poczuł jej zdenerwowanie i wściekłość wynikające ze świadomości, iż przybędzie za późno. A potem nie miał już czasu na myślenie. Potem był tylko czas na szybkość i walkę. Stephanie nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Hexa-puma była niezwykle szybka jak na swoją wielkość, ale w porównaniu z treecatem sprawiała wrażenie powolnej. Treecat skoczył, uniknął jej wściekle machających łap i wylądował na jej karku, tnąc i rwąc pazurami futro, skórę i mięśnie. Hexapuma zawyła z bólu i stając na czterech łapach, uniosła przednią część ciała, obracając się równocześnie i próbując dosięgnąć napastnika trzecią parą łap i pyskiem. Zrobiła to jednak zbyt wolno, bo treecat moment wcześniej skończył atakować, przebiegł po jej grzbiecie i skoczył na inną gałąź. Znajdowała się ona znacznie dalej od Stephanie, o której istnieniu zresztą hexa-puma zapomniała, rozwścieczona ranami. Odwróciła się w miejscu i skoczyła na drzewo, w pobliżu którego siedział treecat. Wsparta na tylnych łapach, środkowe i przednie rozłożyła szeroko, wbijając się pazurami w pień i próbując się nań wspiąć, co nie bardzo jej się udawało. Prychała przy tym i ryczała jak opętana. Dopiero w tym momencie Stephanie zrozumiała, co chciał osiągnąć treecat. Próbował odciągnąć drapieżnika od niej, gdyż wiedział, że nie może go zabić ani też walczyć z nim w inny, skuteczniejszy sposób. Atakował i uciekał, zadając jak najwięcej bólu i rozwścieczając hexapumę, ale tak, by cała wściekłość i uwaga skupiały się na nim. Równocześnie próbował odciągnąć ją jak najdalej. Chwilowo mu się to udawało, ale była to metoda z góry skazana 84 ] na klęskę, ponieważ musiał ponawiać ataki, by osiągnąć cel. A wiecznie nie mógł mieć szczęścia. Wspinający się Szybko czuł się tak wspaniale jak nigdy dotąd. Nawet sobie nie wyobrażał, że można się tak czuć. Wiedział, że nie może wygrać, ale nie przeszkadzało mu to. Pragnął walki i własna krwiożerczość potęgowała jego zapał