To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

W Kriestach a| roiBo si od uzbrojonych stra|ników, na dachach widziaBa karabiny maszynowe; odbicie wiznia nie byBo jej zdaniem mo|liwe. Kiedy w koDcu nadjechaB tramwaj, byB tak przepeBniony, |e konduktor nikomu wicej nie pozwoliB wsi[. Dzwonic zbami z zimna, Marija zadecydowaBa, |e nie ma innego wyboru jak i[ piechot. Ponad czterowiorstowy marsz nie byBby dla niej uci|liwy, gdyby miaBa na nogach inne buty. Tego dnia po raz pierwszy wBo|yBa walonki wymienione na targu w Tobol-sku za trzy zwoje jedwabnych wst|ek. Ich rzekomo wodoodporny wojBok skurczyB si tak szybko, |e teraz szczerze wspóBczuBa milionom dziewczt chiDskich, którym krpowano stopy. Zanim doku[tykaBa do paBacyku KrzesiDskiej, ulewa osBabBa, przechodzc w m|awk. Matylda KrzesiDska - prima ballerina assoluta - byBa kochank MikoBaja II w jego kawalerskich czasach. Po rewolucji lutowej tancerka wyjechaBa z kraju, a jej pikna willa w stylu art nouveau staBa si siedzib Komitetu Centralnego partii bolszewickiej a| do lipcowego puczu, kiedy to bolszewicy zostali stamtd usunici. Teraz nad budynkiem ponownie powiewaBa flaga z sierpem i mBotem. Ociekajce wod czerwone pBótno przypomniaBo Mariji o Owruchu. 386 KARMAZYNOWY PAAAC MinB j szybko jadcy Rolls-Royce, bryzgajc na jej peleryn bBotem i pokruszonym lodem. DaBa upust swej zBo[ci, miotajc w duchu przekleDstwa pod adresem pasa|era, którym mógB by jedynie wysoki rang bolszewik. Elegancki pojazd zatrzymaB si gwaBtownie i cofnB w jej stron. Kto[ opu[ciB tyln szyb. - Marija? - zagrzmiaB znajomy gBos. - MaleDka, to naprawd ty? - Owruch! - RzuciBa si przez wodniste bBoto w stron automobilu. - {e te| ze wszystkich mo|liwych osób w Piotrogro-dzie to musiaBe[ by ty! Co za przypadek! Mo|e mam dar jasnowidzenia? Ale wBa[ciwie nie powinnam by dla ciebie taka miBa. Spójrz, co zrobiBe[ z moj nieszczsn peleryn! Owruch u[miechnB si dobrodusznie sByszc jej radosny szczebiot. - Czy mog ci to cho w maBej cz[ci wynagrodzi, odwo|c ci do domu? - WychyliB si do przodu i zapukaB w szyb. Z samochodu natychmiast wyskoczyB szofer i otworzyB drzwi. Owruch znów zmieniB wcielenie: tym razem przybraB postaw wysokiego rang dygnitarza. Czapka i pBaszcz z poByskliwego, gstego sobolowego futra znacznie pogrubiaBy jego pot|n sylwetk. ZgoliB brod; po raz pierwszy Marija zobaczyBa w caBej krasie jego peBne policzki i masywny okrgBy podbródek, którego dotykaBy zwisajce wsy. Dowiedziawszy si, gdzie Marija mieszka, dudnicym gBosem podaB instrukcje szoferowi. Gdy samochód ruszyB, Owruch rozwinB niedzwiedzi skór i okryB ni kolana pasa|erki. - Jaki[ czas temu telefonowaBem do ciebie do szpitala. Siostra przeBo|ona powiedziaBa mi, |e jeste[ na urlopie zdrowotnym