To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
- I chcę się wreszcie odświeżyć. - No to godzina z głowy - zażartował Newman. - Czy poprawienie wyglądu zajęło mi kiedykolwiek więcej niż pięć minut? - Paula odbiła piłeczkę. - Zamówiłem kilka butelek szampana - poinformował Tweed. - Szampan! Wspaniale - uradowała się. - Nie wiedziałem, że gustujesz w czymś takim - dokuczał jej Newman. - Założę się, że sam nie wylewasz za kołnierz - odgryzła się. - Chodźmy na górę - uciął Tweed. Weszli do pustej windy. Kiedy drzwi już się zamykały, do środka wpadł Marler. Zgasił king - sizea. - Muszę was ostrzec - powiedział znudzonym tonem. - To przyjdź natychmiast do mojego pokoju. - Mają zdjęcia niektórych z nas - wyrzucił z siebie Marler. - Nieprzyjemny niski facet łazi po recepcjach wszystkich hoteli i wymachuje legitymacją policyjną. Najprawdopodobniej sfałszowaną. To by było tyle. - Mogę cię zapewnić, że twojego zdjęcia nie zdobyli - stwierdził Tweed. - No to zaraz was zostawię. Bardziej się przydam w barze. Popatrzę na panienki, przy okazji sprawdzę, kto wchodzi do hotelu. Monachium nie jest najbezpieczniejszym miastem w Europie. Lepiej zabiorę walizkę z pokoju. -Spojrzał na Philipa, który stał z ponurym, nieobecnym wyrazem twarzy. -Słyszałem, że byłeś dzisiaj u Manfreda Hellmanna. Pojechałem później do niego i zrobiłem trochę zakupów. Kosztowała mnie ta przyjemność czterdzieści tysięcy marek, ale się opłaciło. - Czterdzieści tysięcy! - wykrzyknął philip ze zdumieniem. - A ja myślałem, że dałem się zrobić w konia, płacąc o połowę mniej. - Poczekaj, aż zobaczysz, co mam w walizce - rzucił Marler enigmatycznie. - Tobie dał zniżkę... Po wyjściu z windy znaleźli się na szerokim korytarzu z podłogą przykrytą dywanem. Z kinkietów sączyło się dyskretne światło. Panująca tu cisza zdumiała Tweeda. Korytarz był pusty. Ruszył w kierunku wskazywanym przez strzałkę z numerem jego podwójnego pokoju. Marler szedł obok, a Paula i Newman udali się w przeciwną stronę. - Ciężko było przekonać bagażowych, że nie chcemy ich towarzystwa -powiedział Tweed - ale podobno bagaże są już w naszych pokojach. -Zatrzymał się przy drzwiach swojego pokoju. Marler udał, że salutuje: - Zaraz przyjdę. Zapukam o tak... - wystukał nieregularny rytm. Tweed wszedł do pokoju, który raczej przypominał apartament. Tymczasem w hotelu Bayerischer Hof kapitan David Sherwood czekał niecierpliwie. Wcześniej, kiedy pławił się w wannie, zadzwonił telefon. Podniósł słuchawkę. - Kapitan David Sherwood? - spytał miły kobiecy głos. - Przy telefonie... - Nazywam się Magda Franz - powiedziała nieznajoma po angielsku, bez śladu obcego akcentu. - Gdybyśmy mogli dziś razem zjeść kolację w pańskim hotelu, dowiedziałby się pan czegoś na temat tego, co przytrafiło się pańskiemu wspólnikowi, panu Parkerowi. - Z najwyższą przyjemnością. - Zgodził się Sherwood. - Nie mam na dzisiejszy wieczór żadnych planów. A nawet gdybym miał - ciągnął -zmieniłbym je tak, by móc się z panią spotkać. - To bardzo miło z pańskiej strony - uwodzicielski głos mówił dalej. - Czy odpowiada panu dziewiąta trzydzieści? - Dziewiąta trzydzieści - Sherwood był pełen entuzjazmu. - Będę czekał przed restauracją. Zarezerwuję jakiś ustronny stolik. - Wspaniale. Mam nadzieję, że wieczór będzie udany. - Jak panią rozpoznam? - przypomniał sobie Sherwood. - Będę w długiej czarnej sukni i czarnym kapeluszu z woalką. - To brzmi intrygująco - odparł - ale jak pani rozpozna mnie? Może opiszę... - Och, rozpoznam pana, kapitanie Sherwood. Ta rozmowa odbyła się mniej więcej godzinę wcześniej. Sherwood, zadowolony, że zdążył się wykąpać, włożył swój najszykowniejszy garnitur, skropił twarz płynem po goleniu i spojrzał w lustro. Nie jestem jeszcze za stary na odrobinę przygody, pomyślał. Był tak podniecony, że niemal zapomniał, co stanowi właściwy cel spotkania - ma się czegoś dowiedzieć o zniknięciu Parkera. Zamówił stolik telefonicznie i zszedł na dół, by sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zarezerwowano miejsca w samym rogu restauracji - idealne na schadzkę. Magda Franz, ubrana tak, jak zapowiadała, pojawiła się punktualnie i uścisnęła mu dłoń. Zauważył, że ma szczupłe dłonie