To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Dokładnie przemyślałam twoje uwagi na ten temat i nie mam już wątpliwości. Powiedziałam Mary-anne, że Vale jest dla mnie bardzo ważną osobą i że nie zamierzam z niego rezygnować. Trochę to potrwa, zanim 238 moja córka zaakceptuje tę sytuację, ale w końcu na pewno zrozumie, że nie mogę wiecznie żyć przeszłością. Fielding wcale by tego nie chciał. - Maryanne jest jeszcze po prostu bardzo młoda... - Wiem. - Joan przełknęła kęs wędliny. - Czy my także byłyśmy kiedyś takie młode i niewinne? Nie pamiętam już... - przerwała i lekko zmrużyła oczy. - Ach, wreszcie przyjechały... Zaczęłam się obawiać, że jednak zmieniły plany na ten wieczór... - Lady Huxford i lady Ferring? - Tak. Doskonale... Służący prowadzi je do stolika za tobą, tak jak prosiłam. Prośba została spełniona, ponieważ Joan wsparła ją odpowiednio dużym napiwkiem, pomyślała Lavinia. - Lady Huxford właśnie mnie zauważyła... - wymamrotała cicho Joan. Uśmiechnęła się chłodno, lecz uprzejmie i leciutko skłoniła głowę. - Lady Huxford, lady Ferring... Jakże się cieszę, że panie widzę... - I wzajemnie, pani Dove. - Głos pierwszej damy był dość wysoki i ostry. - Nam także jest bardzo miło. - Głos drugiej brzmiał nieco ochryple. - Proszę pozwolić, że przedstawię paniom moją drogą przyjaciółkę, panią Lakę - powiedziała Joan. Lavinia z trudem opanowała podniecenie. Odwróciła się powoli i ukłoniła uprzejmie, idąc za przykładem Joan. Jej pierwszą myślą było, że popełniła potworny błąd. W jednej chwili ogarnęły ją wyrzuty sumienia. Jakże mogła podejrzewać o zlecenie morderstwa którąkolwiek z dwóch bezradnych, podpierających się laskami staruszek... Lady Huxford była krucha i prawie tak chudziutka jak plasterek szynki na talerzu Joan. Lady Ferring wydawała się silniejsza, może dlatego, że w latach młodości musiała być wyraźnie wyższa od przyjaciółki; teraz ramiona miała przygarbione i całą sylwetkę mocno przygiętą ku ziemi. 239 Wyrzuty sumienia Lavinii rozwiały się jednak, gdy poczuła na sobie baczne spojrzenia dwóch par bystrych oczu, wciąż płonących ogniem silnych, dominujących osobowości. Zimna arogancja, malująca się na twarzach obu dam, mówiła o wieloletnim doświadczeniu w manipulowaniu wydarzeniami i ludźmi. Ciała staruszek ugięły się pod ciężarem lat, lecz ich władze umysłowe pozostały nietknięte. Nic nie można też było zarzucić ich wyczuciu stylu. Brązowa suknia lady Huxford obszyta była piękną żółtą wstążką, natomiast lady Ferring miała na sobie doskonale skrojoną suknię z ciężkiego różowawego jedwabiu. Obie nosiły wysoko wiązane, obfite koronkowe żaboty, które niewątpliwie miały ukryć zmarszczki i obwisłą skórę na szyi. Eleganckie kapelusiki tkwiły na czubkach skomplikowanych fryzur z upiętych i ufryzowanych srebrzystosi-wych włosów. To peruki, pomyślała Lavinia. Wysokie konstrukcje ze sztywnych loków miały dodać starszym damom nie tylko urody, ale i wzrostu. Lavinia nie widziała ich fryzur z tyłu, odniosła jednak wrażenie, że duże koki ułożone były ręką prawdziwego mistrza. - Lady Huxford... - odezwała się spokojnie Lavinia. -Proszę pozwolić, że złożę pani kondolencje z powodu niedawnej straty... Lady Huxford uniosła lorgnon i zmierzyła Lavinię uważnym spojrzeniem. - Jakiej straty? - zapytała. - Od śmierci jego lordowskiej mości ponad czternaście lat temu nie straciłam nikogo bliskiego. - Chodzi mi o przedwczesne odejście narzeczonego pani wnuczki, lorda Fullertona - wyjaśniła Lavinia. - Jestem pewna, że jej rodzice są zrozpaczeni... Taka świetna partia... - Wkrótce zaaranżują dla niej inne małżeństwo, znacznie bardziej korzystne - lady Huxford powoli opuściła lorgnon. 240 Lavinia zwróciła się ku drugiej staruszce. - A skoro już mówimy o odwołanych zaręczynach, mówiono mi, że pani wnuk zrezygnował z małżeństwa z najstarszą wnuczką lady Rowland. Co za szkoda... Mógł to być tak udany związek... Wiele osób uważało, że tytuł pani wnuka wręcz doskonale pasował do majątku, który odziedziczyć miała młoda dama... Przez twarz lady Ferring przemknął wyraz zimnej furii. - Przypuszczam jednak, że finansowy aspekt sytuacji uległ zmianie po niespodziewanej śmierci lady Rowland -ciągnęła gładko Lavinia. - Odeszła w zupełnie nieodpowiednim momencie, nieprawdaż? Podobno nie zdążyła nawet zmienić testamentu na korzyść dziewczyny... Teraz kontrolę nad pieniędzmi przejął jej ojciec, który zamierza podzielić spadek między wszystkie siedem córek, o ile dobrze zrozumiałam... - Los chadza tajemniczymi ścieżkami - zauważyła lady Ferring. - Na to wygląda... - Lavinia przeniosła spojrzenie na pierwszą damę. - Dziwnym zrządzeniem losu byłam w zamku Beaumont tej samej nocy, kiedy lord Fullerton runął z dachu... Mogłaby przysiąc, że lady Huxford skrzywiła się lekko, ale zaraz odzyskała panowanie nad sobą. - Tamtej nocy w zamku Beaumont były tłumy ludzi -rzekła lady Huxford. - Na przyjęciach w wiejskiej rezydencji lorda Beaumont zawsze panuje nieznośny tłok. - Tak, faktycznie trudno było znaleźć spokojny kąt -przyznała Lavinia. - Jednak ja byłam chyba jedną z ostatnich osób, które widziały Fullertona na krótko przed tragiczną śmiercią. Aż trudno mi w to uwierzyć... Minął mnie w holu, a po paru minutach już nie żył... Lady Huxford patrzyła na nią w kamiennym milczeniu. - Dam głowę, że był na rauszu - zachrypiała lady Ferring. - Zawsze chłonął alkohol jak gąbka... - Owszem, sprawiał wrażenie podpitego - zgodziła się 241 Lavinia. - To przykre, ale był w towarzystwie młodej pokojówki... - Tacy oni już są, ci mężczyźni. - W oczach lady Hux-ford błysnęła pogarda. - Nie jest to temat, który warto by było poruszać... - Tyle że w tym wypadku okazało się to dosyć istotne -powiedziała równie chłodno Lavinia. - Razem z moim współpracownikiem, panem Marchem, prowadzimy dochodzenie w sprawie śmierci lorda Fullertona. Poproszono nas o to. Naszym zdaniem został on zamordowany, a zabójca najprawdopodobniej przebrał się za pokojówkę... - Zamordowany? - powtórzyła ze zdumieniem lady Huxford. - Co pani mówi? Nie ma żadnych podstaw, aby... - Wręcz przeciwnie - przerwała jej Lavinia uprzejmie. -Mamy wszelkie podstawy twierdzić, że lord Fulłerton padł ofiarą mordercy, który tym razem popełnił kilka wyraźnych błędów... - Tym razem? - zainteresowała się lady Ferring. - Sugeruje pani, że morderca działał już wcześniej? - Tak, oczywiście. Podejrzewamy, że lady Rowland również nie umarła naturalną śmiercią. Lady Huxford zacisnęła usta, jej twarz przybrała wyraz oburzenia