To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Otwarła się przed nim panorama współczesnej Ameryki, tej jej części, w której zachowała się najwyższa technologia W oddali widać było elektrownię opartą na syntezie wodoru, a na pierwszym planie ludzie pracowali przy komputerach. Jezus ruszył w kierunku tej sceny. Brat Paweł pojął nagle zamierzenie Jezusa. Pragnął on rozpocząć od nowa swoje nauczanie tutaj, na Ziemi, wykorzystując tym razem ciało swojego materialnego gospodarza: ciało Lee. Było to więc Powtórne Przyjście. — Nie czyń tego, Jezu! — krzyknął brat Paweł. — Oni nie są jeszcze gotowi na nadejście Królestwa Bożego! Ukrzyżują cię ponownie! Jezus zatrzymał się na skraju sceny i odwrócił głowę. Oczy jego lśniły łagodnym blaskiem poprzez łzy. — Wiem o tym — powiedział. Po czym ponownie zaczął iść — i wszedł do teraźniejszości. Ciało jego zaczęło się materializować wokół niego, kiedy przechodził przez salę komputerową i znikał za zakrętem korytarza. Brat Paweł zamknął oczy i stał bez ruchu. Już po chwili usłyszał tę straszliwą wrzawę i stuk młotków uderzających w gwoździe. 18 Wizja (Wyobraźnia) I oto prawnik z Filadelfii stanął przed nim i zapytał: „Nauczycielu, cóż mam uczynić, by zyskać życie wieczne?” Jezus odpowiedział: „Jakie jest prawo? Jak je interpretujesz?” A prawnik rzekł mu: „Będziesz miłował Boga całym swoim sercem i całą swoją duszą i z całej mocy swojej i całym swym umysłem, a bliźniego swego jak siebie samego „. Jezus powiedział: „Doskonale! Czyń tak, a będziesz żyć wiecznie”. Prawnik, chcąc się upewnić, zapytał: „A kto jest moim bliźnim?” I odrzekł mu Jezus: „Pewien człowiek podróżował w interesach z Nowego Jorku do Waszyngtonu. Zatrzymał się w restauracji na posiłek, a kiedy wrócił do samochodu, z tylnego siedzenia powstał złoczyńca, przyłożył mu pistolet do głowy, zmusił do udania się w odludne miejsce, gdzie strzelił mu w brzuch, zabrał portfel i wszystkie pieniądze i dokumenty, i odjechał jego samochodem, pozostawiając go na miejscu, by wykrwawił się na śmierć. Przypadkowo przechodził tamtędy duchowny i zobaczył tego człowieka i ominął go i poszedł dalej, odwracając wzrok od widoku krwi, mrucząc coś do siebie o później porze i o nabożeństwie, które ma właśnie odprawić. Potem przeszła obok młoda kobieta, sekretarka; usłyszała jęki i była przerażona i ominęła rannego i odeszła pospiesznie. Potem nadszedł śmieciarz, cuchnący swoim zawodem, syn rasy Kaina, czarny jak smoła. Kiedy ranny go ujrzał, rzekł do siebie: »Ten czarnuch na pewno mnie wykończy!« Ale czarny człowiek, na którego również w przeszłości napadnięto, odczuwał współczucie dla ofiary tego napadu i zatrzymał się i oczyścił jego ranę i wziął go do swojej ciężarówki i zawiózł go do lekarza i rzekł: »Nie wiem, kim jest ten , lecz wiem, że potrzebna mu pilna pomoc. Jeśli nie będzie w stanie zapłacić, zapłacę za niego po najbliższej wypłacie; a oto pięć dolarów zadatku.«„ Jezus zwrócił się do prawnika: „Jak sądzisz, które z tych trojga było Prawdziwym bliźnim cierpiącego?” Prawnik odpowiedział: „Czarnuch.” A Jemu rzekł: „Idź i czyń podobnie.” Brat Paweł stał pośród chaosu wywołanego zmianą animacji. Jezus odszedł — zapewne do Piekła — lecz co się stało z Lee? Czy opuścił on animację, czy też utknął w stworzonej przez siebie samego rzeczywistości? Podejmowanie ryzyka nie wydawało się rzeczą rozsądną. Możliwe bowiem było wywołanie animacji w pewnym sensie siłą własnej woli, lecz po znalezieniu się wewnątrz niej, kontrola nad nią lub nawet jej opuszczenie stawały się poważnym problemem. To tak, jak z wejściem do samolotu — co on sam uczynił! — mógł być właściwy lub nie, lecz nie można było z niego wysiąść, dopóki nie wylądował. Jakikolwiek byłby powód lądowania — bezpiecznego na lotnisku, czy awaryjnego w terenie. Możliwe, że Lee nie opuści Piekła bez pomocy z zewnątrz. Brat Paweł skoncentrował się na obiekcie praktycznie niematerialnym: na prawdopodobnym obrazie Piekła w umyśle Lee