To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
.. I właścicielka dodaje – a dała im do zrozumienia, że 500 lub 750 lirów na głowę dziennie to nie tak mało: “Powiedział także, że nie zostaje, bo napotyka na zbytnie przeszkody. Nie przez hałas ani przez nas w domu, bo nie puszcza się nawet pary, gdy profesor (?!) pracuje, ale z innych powodów, jakich nie chciał wyjawić. Potem chciał wiedzieć, kim pani jest, co robi. Takie rzeczy. A nam, którzy powiedzieliśmy: ‘Jest pewną osobą chorą, która czyta, pisze, haftuje...’, odpowiedział: ‘Nie. Ja to wiem. To święta’.” (Niech ojciec wybaczy, że dla dokładności muszę napisać te słowa). Ci poczciwi ludzie nie zrozumieli, jakie miałam powiązanie z pracą profesora (?!) ani jak on mógł coś wiedzieć o mnie. Zapytali: “A pani go zna?” “Bogu dzięki, nie” – odpowiedziałam. Ja jednak pojmowałam wszystkie powiązania. Dobrze! To powtórzenie z 1930. I tak medium wzięło nogi za pas. Drugi pójdzie wkrótce w ślad za nim... i powietrze zostanie ponownie oczyszczone z zapachów siarki, której nie znoszą moje duchowe płuca. Teraz zobaczymy, jakie formy lekceważenia da mi do wypicia szatan, aby się zemścić... Nie ujdzie mi to z pewnością płazem. W 1930 roku przez usta medium, które przepędziłam, powiedział mi: “Ona mnie przegania. Ale źle czyni. Bo ten, kto mnie przepędza, idzie na spotkanie cierpień i nieszczęść...” Istotnie, nie czułam się lepiej. Ale oni musieli iść gdzie indziej... 94. PRZYPOWIEŚĆ O ZAGUBIONEJ OWIECZCE [por. Mt 18,12-14; Łk 15,3-7] Napisane 12 sierpnia 1944. A, 3309-3315 Jezus przemawia do tłumu. Wspiął się na brzeg strumienia porośnięty drzewami. Mówi do licznego tłumu rozproszonego na polu, na którym zboże już ścięto i jest ono tylko spustoszonym ścierniskiem wypalonym przez słońce. Jest wieczór. Zapada mrok, lecz już wschodzi księżyc. Piękny i jasny wieczór na początku lata. Stada wchodzą do owczarni i dźwięk dzwoneczków miesza się z przenikliwym odgłosem świerszczy i cykad, wielkie: cyk... cyk... cyk... Jezus wykorzystuje fakt, że przechodzą stada. Mówi: «Ojciec wasz jest jak pasterz troskliwy. Co robi dobry pasterz? Szuka pastwisk dobrych dla swoich owieczek, takich na których nie rośnie cykuta i inne trujące rośliny, ale słodkie koniczyny, pachnące mięty i gorzkie lecz zdrowe cykorie. Szuka tam, gdzie razem z pożywieniem byłby chłodny i czysty strumyk i cień krzewów, i nie panoszą się żmije między zielenią w bruzdach ziemi. Nie troszczy się o pastwiska najbardziej obfite, gdyż wie, że na nich jest łatwo znaleźć zasadzkę węży i trawy szkodliwe, ale wybiera raczej pastwiska górskie, gdzie rosy czynią trawę czystą i świeżą, a słońce oczyszcza ją od gadów, tam gdzie powietrze jest rześkie i dobre, a nie ciężkie i niezdrowe jak na równinie. Dobry pasterz obserwuje swe owieczki jedną po drugiej. Pielęgnuje je, jeśli są chore, leczy, jeśli są poranione. Tę, która mogłaby się nabawić choroby przez zbytnią zachłanność pokarmu woła, inną, która zachorowałaby z powodu zbytniego przebywania w wilgoci lub na zbyt silnym słońcu przywołuje, aby poszła na inne miejsce. A jeśli któraś niedbała nie je, on szuka jej łodyg kwaskowatych i pachnących, potrafiących rozbudzić w niej ponownie apetyt i podaje jej je własną dłonią, przemawiając do niej jak do zaprzyjaźnionej osoby. Tak postępuje Ojciec dobry, który jest w Niebie, ze Swoimi zbłąkanymi dziećmi na ziemi. Jego miłość jest laską, która je gromadzi, Jego głos jest przewodnikiem, Jego pastwiskami – Jego Prawo, owczarnią – Niebo. Ale oto jedna owieczka Go opuszcza. Jakże On ją kochał! Była młoda, czysta, jaśniejąca, jak obłok na kwietniowym niebie. Pasterz patrzył na nią z wielką miłością, myśląc, ile dobra mógłby dla niej uczynić i ile miłości od niej otrzymać. A ona Go porzuca. Szedł kusiciel drogą, która ciągnie się przy pastwisku. Nie ma surowego kaftana, lecz szatę w tysiącu kolorów. Nie ma skórzanego prymitywnego pasa i zawieszonego noża, lecz pas złoty. Zwisają z niego srebrne dzwoneczki, dźwięczące melodyjnie jak głos słowika i ampułki z olejkami, które oszałamiają... Nie ma laski jak dobry pasterz, aby nią gromadzić i bronić owce, jeśli zaś nie wystarcza laska on jest gotów bronić je siekierą i nożem, nawet [narażając] własne życie