To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Przed moją matką nigdy nic się nie ukryje. Viola czekała. - Przykro mi - powiedział w końcu. -Nie mogę pani pomóc w kwestii Pinewood, nawet gdybym chciał. Jest pani nieślubną córką mojego ojca, a Pinewood należy do Dudleya. Proszę pójść błagać lorda. Spodziewają się mnie na obiedzie. Musi pani już stąd pójść. Nie było nic więcej do dodania. Viola wyszła z Hanną, Czuła, że pętla na jej szyi zaciska się coraz mocniej. Ruszyły w długą drogę do domu. 19 - Nie przypominam sobie, Ferdie, żebyś był taki nie w humorze - poskarżyła się lady Heyward. -Myślałam, że będziesz opowiadał o Pinewood i swoim dwutygodniowym pobycie na wsi. Ale na wszystkie pytania odpowiadasz zdawkowo. - Może dlatego, Angie – powiedział zirytowany – że próba wtrącenia choćby słówka do rozmowy w twojej obecności to daremny trud. Po za tym potrawy są wyborne i należy sie nimi delektować. Przekaż kucharzowi wyrazy najwyższego uznania, dobrze ? - Jesteś niesprawiedliwy! - krzyknęła. - Prawda, że to niesprawiedliwie z jego strony, Jane? Sama powiedz, czy nie zasypała Ferdiego pytaniami? - Naprawdę nie ma ...... - zaczął Ferdynand. - Ależ naturalnie musisz mieć mnóstwo do opowiedzenia – nie dała m dokończyć. - Kim byli twoi sąsiedzi? Co.. - Angie – przerwał jej kategorycznym tonem Ferdynand. Pinewood już do mnie nie należy, więc nie ma sobie co zaprzątać nim głowy. - Jocelyn mi powiedział, że przekazałeś posiadłość pannie Thornhill, Ferdynandzie – wtrąciła się do rozmowy księżna Tresham. - Jestem pełna uznania dla ciebie za taki szlachetny gest. - Co zrobiłeś, Ferdie? - jego siostra spytała zdziwiona. - Oddał Pinewood pannie Thornhill - wyjaśniła Jane – ponieważ, uznał, że ona ma do tego miejsca większe prawo. Jestem z ciebie bardzo dumna, Ferdynandzie. Jocelyn mi mówił, że jest tam uroczo. - Czy było to mądre posunięcie? - spytał lord Heyward. -Mogła to być dochodowa posiadłość. - Teraz wszystko jasne! - wykrzyknęła Angelina. - Ferdie się zakochał! - Och, dobry Boże! - powiedział zaskoczony. - Zakochałeś się w pannie Thornhill - oswiadczyła. -Jakie to cudowne. I dlatego oczywiście zdobyłeś się na taki wspaniały gest. Ale musisz tam pojechać. Z pewnością rzuci ci się w ramiona i zaleje się łzami wdzięczności. Muszę być tego świadkiem. Zabierz mnie ze sobą. Heywadzie, mogę jechać? I tak całe dnie spędzasz w Izbie Lordów. Poza tym odpoczniesz ode mnie. Przed końcem sezonu zdążymy jeszcze zorganizować ślub w kościele św. Jerzego. Zaprosimy masę gości. Jane, musisz mi pomóc. Zostałam pozbawiona możliwości urządzenia twojego ślubu z Treshem, bo mój brat pewnego ranka poślubił cię w obecności jedynie sekretarza i pokojówki. Nie mogę tego odżałować. - Angie! - ofuknął ją ostro Ferdynand. - Proszę, zamilknij. -Spojrzał przez stół na swojego brata. Tresham tylko uniósł brwi i skupił cała, uwagę na jedzeniu. - Moja droga, wprawiłaś w zakłopotanie swojego brata — powiedział lord Heyward. - Mężczyźni! -wykrzyknęła Angelina. - Każda wzmianka o miłości i małżeństwie wywołuje u nich zakłopotanie. Czyż to nie śmieszne, Jane? - Często to mówię - przyznała jej rację księżna, spoglądając z pewnym rozbawieniem na Treshama. - Ferdynandzie, kim jest ta panna Thomhili?Jocelyn mi powiedział, że jest wyjątkowo urodziwa. - Było to naturalnie - wyjaśnił Tresham - pierwsze pytanie, jakie mi zadała Jane, kiedy wróciłem do domu. - Och, wcale nie pierwsze, ty wstrętny człowieku – zaprotestowała. - To najbardziej irytująca kobieta, jaką kiedykolwiek poznałem – oświadczył Ferdynand. - Namówiła mnie, żebym się z nią założył, stawką było Pinewood – i wygrała. Ale nie chciała przyjąć nagrody. Więc dałem jej Pinewood w prezencie. Uciekła. Podążyła za nią i dogoniłem, zanim dotarła do Londynu. Dzisiaj kazałem Selbyemu dopełnić wszystkich formalności, związanych z przekazaniem majątku, ale kiedy chciałem ją o tym powiadomić, okazało się, że zniknęła. Wygląda na to, że naprawdę nie chce Pinewood . - Jakie to niezwykłe! - wykrzyknęła Jane. - W takim razie musisz anulować wszystko, co zrobiłeś – poradził mu Heyward. - Zresztą i tak najpierw powinieneś przyjść do mnie albo do Treshama. Masz skłonności do działania pod wpływem impulsu. To przez tę krew Dudleyów, która płynie w twoich żyłach. - Ludzie zawsze postępują impulsywnie, kiedy są zakochani - powiedziała Angelina. - Ferdie, koniecznie musisz ją odszukać. Wynajmij detektywa. Ach, jakie to romantyczne! - Nie mam zamiaru jej szukać—burknął. - Nie wiesz, dokąd mogła się udać? - spytała Jane. - Nie - odparł cierpko.- I wcale nie chcę tego wiedzieć. Pinewood należy do niej. Jeśli go nie chce, to już jej sprawa. Ja umywam ręce. Ale wtedy przypomniał sobie jej słowa... „Prawdopodobnie podawałam kawę w gospodzie mojego wuja..” - Zdaje się, ze jej wuj jest właścicielem gospody -powiedział. Angie była ogromnie ciekawa, jakiej gospody, w której części Londynu może się znajdować, jak nazywa się wuj. Ona i Jane chciały znaleźć jakiś romantyczny wątek w tej historii. Miał już tego serdecznie dość. - Wykluczone, żebym jej szukał - oświadczył. -Zaproponowałem jej Pinewood, ale nie przyjęła mojego daru. Zaproponowałem jej małżeństwo, ale nie przyjęła moich oświadczyn. Zaproponowałem jej opiekę, ale uciekła. Wolała wrócić do swojego dawnego życia. - To znaczy? - zapytała Angie. Ferdynand czuł na sobie świdrujące spojrzenie brata. - Była kurtyzaną- odparł