To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Saprofit rozkwita w nie¿ywym lub gnij¹cym materiale. - A Wechlas niew¹tpliwie nie ¿yje. - Niew¹tpliwie. A jednak nie ma P. vulgaris. Powinny byæ te¿ inne bakterie. Mo¿e Micrococcus albus i Bacillus mesentericus. W ka¿dym razie nie ma ¿adnych mikroorganizmów, towarzysz¹cych rozk³adowi, ¿adnej z form, których nale¿a³o siê spodziewaæ. Co jeszcze dziwniejsze, nie ma w ciele ¿ywych Escherichia coli. Otó¿, do cholery, powinny byæ, rozwijaæ siê jeszcze przed œmierci¹ Wechlasa. I dalej powinny wystêpowaæ, dalej siê rozwijaæ. E. coli gnieŸdzi siê w okrê¿nicy. Twojej, mojej, Gary'ego Wechlasa, ka¿dego. Tak d³ugo jak ogranicza siê do przebywania we wnêtrznoœciach, jest nieszkodliwa. - Przekart-kowa³a sprawozdanie. - O, tu. Popatrz na to. Kiedy za pomoc¹ ogólnych i specyficznych barwników zaczêto szukaæ martwych mikroorganizmów, znaleŸli wiele E. coli. Ale wszystkie bakterie by³y martwe. W ciele Wechlasa nie ma ¿ywych bakterii. - O czym to œwiadczy? - spyta³ Bryce. - ¯e trup nie rozk³ada siê jak powinien? - Ze w ogóle siê nie rozk³ada. Nie tylko to. Coœ o wiele dziwniejszego. Wygl¹da na to, ¿e nie rozk³ada siê dlatego, i¿ zosta³a mu wstrzykniêta potê¿na dawka œrodka sterylizuj¹cego i utrwalaj¹cego. Konserwantu, Bryce. Trupowi wszczepiono bardzo skuteczny konserwant. Lisa przynios³a do sto³u tackê: cztery kubki z kaw¹, ³y¿eczki, serwetki. Dziewczyna poda³a kawê doktor Yamaguchi, Jenny, Bry-ce'owi. Czwarty kubek wziê³a sobie. Siedzieli w sali restauracyjnej zajazdu, przy oknie. Ulica za nim by³a sk¹pana pomarañczowoz³otym s³oñcem póŸnego popo³udnia. Za godzinê, pomyœla³a Jenny, przyjdzie zmrok. I bêdziemy musieli przeczekaæ nastêpn¹ d³ug¹ noc. Zadr¿a³a. Gor¹ca kawa bardzo siê przyda. Sara Yamaguchi mia³a na sobie teraz br¹zowe sztruksowe d¿insy i ¿ó³t¹ bluzê. D³ugie, jedwabiste, czarne w³osy opada³y jej na ramiona. - Có¿ - zaczê³a. - Zdaje mi siê, ¿e ka¿dy napatrzy³ siê doœæ na te stare przyrodnicze filmy Walta Disneya, ¿eby wiedzieæ, i¿ niektóre paj¹ki i osy - i pewne inne insekty - wstrzykuj¹ œrodek konserwuj¹cy swoim ofiarom i odk³adaj¹ je do póŸniejszej konsumpcji albo jako pokarm dla jeszcze nie narodzonego potomstwa. Konserwant wprowadzony w tkanki pana Wechlasa jest nieco podobny do tych substancji, ale o wiele bardziej skuteczny i z³o¿ony. Jenny pomyœla³a o nieprawdopodobnie wielkiej æmie, która zaatakowa³a i zabi³a Stewarta Wargle'a. Ale to nie ten stwór zg³adzi³ ludnoœæ Snowfield. Na pewno nie. Nawet jeœli setki takich stworzeñ kryje siê gdzieœ w mieœcie, nie dobra³yby siê do wszystkich. ¯adna æma o takich rozmiarach nie dosta³aby siê do zamkniêtego samochodu, domu i zabarykadowanego pokoju. Tu by³o coœ innego. - Czy chce pani nam powiedzieæ, ¿e jakiœ insekt zabi³ tych ludzi? - spyta³ Bryce. - Prawdê mówi¹c materia³ dowodowy na to nie wskazuje. Insekty zabijaj¹ i wpuszczaj¹ konserwant za pomoc¹ ¿¹d³a. ZnaleŸlibyœmy ranê k³ut¹, choæby najdrobniejsz¹. Seth Goldstein obejrza³ ca³e cia³o Wechlasa przez szk³o powiêkszaj¹ce. Ka¿dy cal kwadratowy. Dwukrotnie. Nawet u¿y³ kremu depilacyjnego w celu usuniêcia ca³ego ow³osienia z cia³a, ¿eby móc przyjrzeæ mu siê jeszcze dok³adniej. A jednak nie znalaz³ nak³ucia, pêkniêcia skóry, którym wesz³oby ¿¹d³o. Obawialiœmy siê, ¿e mamy nietypowe lub niedok³adne dane. Wiêc dokonano drugiej sekcji. - Na Karen Oxley - powiedzia³a Jenny. - Tak - potwierdzi³a Sara Yamaguchi. Pochyli³a siê do okna, szukaj¹c wzrokiem genera³a Copperfielda i innych. Kiedy obróci³a siê z powrotem do sto³u, powiedzia³a: - Jednak¿e wszystkie testy wysz³y identycznie. ¯adnych ¿ywych bakterii w trupie. Rozk³ad zatrzymany w sposób nienaturalny. Tkanki przepojone konserwantem. Znów by³y to dziwne dane. Ale mieliœmy pewnoœæ, ¿e nie s¹ nietypowe ani niedok³adne. - Jeœli konserwantu nie wstrzykniêto, to jak go wprowadzono? - spyta³ Bryce. - Narzuca siê twierdzenie, ¿e jest wysoce przyswajalny. Dostaje siê do cia³a przez skórê i w ci¹gu kilku sekund przenika tkanki. - Czy to nie jest jednak gaz psychotoksyczny? - spyta³a Jenny. - Mo¿e dzia³anie konserwuj¹ce jest tylko efektem ubocznym. - Nie - powiedzia³a Sara Yamaguchi. - Brak œladów na ubraniach ofiar, które znaleŸlibyœmy niew¹tpliwie, gdybyœmy mieli do czynienia z ofiarami chmury gazowej. I choæ ta substancja ma dzia³anie toksyczne, analiza chemiczna wskazuje, ¿e podstawowym celem nie jest zatrucie, jak w przypadku gazu. To przede wszystkim konserwant. - Ale czy to on spowodowa³ œmieræ? - pyta³ Bryce. - Czêœciowo. Ale nie potrafimy dok³adnie ustaliæ przyczyny œmierci. Czêœciowo winna jest toksycznoœæ konserwantu, ale inne czynniki utwierdzaj¹ nas w przekonaniu, ¿e œmieræ wynik³a z odciêcia dop³ywu tlenu. Ofiary albo d³awi³y siê d³u¿szy czas, albo mia³y kompletnie zablokowan¹ tchawicê. Bryce pochyli³ siê. - Jak przy powieszeniu? Uduszenie? - Tak. Ale nie wiemy dok³adnie, co to by³o