To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Schwytają Szymona. Przez nią! Zły poseł czekał. Co powiedział? Że złapali Szymona? Gdzie go znaleźli? Oficer jakby zmarszczył brwi. Co on teraz zrobi? Znowu nastawi bagnety przeciw zakładnikom? Rabin spokojnie czekał. Bogaci Żydzi wpatry˝ wali się w oczy oficera. Co on powie? Jaki da rozkaz swoim żołnierzom? Oficer zastanawiał się. Tłum się poruszył. Ktoś się przepychał. Pierwsza w mieście esperantystka, Amalia Diesenhoff? Czego ona chce? Zaczęła po esperancku. Wymachiwała rękami w stronę balkonu, gdzie bez czapki stał komen˝ dant. Z tyłu na jego łysą głowę padało rzęsiste światło. "Tuta mondo parolas esperanton". "Esperanto estas lingvo de la estonteco". Szewcy i krawcy znali to ze Zjednoczenia, gdzie Amalia prowadziła kół˝ ko. Esperanto jest językiem braterstwa. Esperanto uczy kochać wszystkich bez wyjątku, gdyby ludzie się rozumieli, nie byłoby nienawiści, która prowadzi do wojny. Oficer zakaszlał i zasłonił usta dłonią. Ale Amalia zapaliła się. Męski kapelusz przesunął się na bok, cwikier zawisł na tasiemce. Wymachiwa˝ ła rękami, pokazywała na palące się stragany, na dym opadający powoli z dachów ku czarnym i czer˝ wonym oknom domów. A gdy palcem wytknęła szubienicę, na dany znak dwaj żołnierze chwycili ją pod ręce i wepchnęli z powrotem w tłum. Żołnierze szybko otoczyli zakładników. Rabinowa przedarła się i z krzykiem padła oficerowi do nóg. Oficer cofnął się. Zakomenderował i ruszył pierwszy, pod˝ trzymując szablę, żeby nie stukała o kamienie. Rabin z bogatymi Żydami szli śród długich bagnetów. Kobiety wyciągały ręce. "Zakładnicy Boga! Poświęceni Bogu!" - wołały za nimi. Rabin szeptał mod˝ litwę: "Słuchaj, Izraelu, Bóg nasz jest Jedyny!" Pod bramą "Narodnej Torhowli" Osyp w wysokich bu˝ tach wyprężony na baczność i kilku młodych Rusinów śpiewali pod balkonem "Szcze ne wmerła Ukra˝ ina..." Ale komendanta już nie było. Cicho, na gumowych kołach, zajechał powóz, zaprzężony w dwa kare konie. Wysiadła pani baronowa. I ksiądz katecheta. Podbiegł do nich introligator Kramer, chwycił dłoń pani baronowej i przycisnął do ust. Na koźle siedział stangret z cesarskimi bokobrodami. Straż z początku nie chciała jej przepuścić. Oficer zaprosił ją ruchem ręki do środka, a potem wprowadził zakładników. Mamy dobrego Boga - odetchnął tłum. Sama pani baronowa... Raz jeden Gerszon był u niej w willi, kiedy jeszcze nie był szewcem, ale dzieckiem jak każde inne. W klatce kłóciły się papugi. Na czarnym fortepianie stał portret pani baronowej w sukni bardzo wąskiej w pasie i z białym wachla˝ rzem, a obok fotografia oficera, trzymał czako przy piersi obwieszonej medalami. Na ścianie wisiała fotografia cesarza i cesarzowej z długim warkoczem. Były tam jeszcze inne, mniej znane. Na jednej miał być następca tronu Rudolf, o którym wydrukowano po śmierci książeczkę. Była w bibliotece Zjednoczenia. Ze zdjęciem, jak jedzie na koniu ulicą Trzeciego Maja. Po manewrach zatrzymał się u pani baronowej i całe miasto oblegało jej willę. Wojskowa orkiestra grała przez cały dzień, a miesz˝ kańcy miasta wołali: "Es lebe unser Tronfolger!" Ludzie przychodzili i podawali podania w białych kopertach. Jeden urzędnik prosił o podwyżkę. "Jak to, pan nosi taki piękny frak i prosi o podwyżkę?" - spytał adiutant arcyksięcia Rudolfa. "To ja mu pożyczyłam" - powiedziała pani baronowa. W sali "Sokoła" odbył się bal. W powozach jechali panowie w patriotycznych strojach polskich, a panie w ko˝ lorowych szalach, z piórami we włosach, z wachlarzami w ręku. Z chodnika sypało się confetti, w nie˝ bie pękały fajerwerki, w oknach wystawiono palące się świeczki, jak w dniu urodzin cesarza... Pani baronowa głaskała Gerszona po głowie. Pytała go o coś, ale on nic nie rozumiał. "Wie heisst du?" - spróbowała z nim mówić po niemiecku. To pamięta. I kwiaty, które pięły się po siatce ogrodzenia. Trącił otwartą furtkę i wszedł w długi korytarz, zarośnięty dzikim winem, jak w zielony tunel. Tunel i kino, i historia powszechna, i towarzysz Szymon. Baronowa znała Szymona. Dawała mu stare toalety do przeróbek, a nawet do szycia nowe rzeczy. Kiedyś powiedziała mecenasowej Maltzowej: "Ten Szymon ma doskonałe wyczucie damskiej talii". Tłum odetchnął: więc jeszcze nie jest tak źle! Zaczął tajać