To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Tuż obok była całodobowa kawiarnia, gdzie zjadł nocny specjał, czyli kilka pączków. Po kolacji usiadł na ławce przed motelem i patrząc na przejeżdżające samochody, wypalił drugie cygaro. Po drugiej stronie drogi, jakieś sto metrów dalej, było zapuszczone kino samochodowe. Brezentowy dach już dawno runął na ziemię, porósł chwastami i powojami. Wielki ekran i płot niszczały od wielu lat. W Clanton też było kiedyś takie kino. niedaleko, tuż za miastem. Należało do sieci kin potentatów z Północy i wyświetlało typowy chłam, głównie horrory i przygodówki z kung-fu, słowem filmy, które przyciągały młodzież i wkurzały miejscowych kaznodziejów. W 1970 roku Północ zaatakowała Południe po raz drugi i zalała je pornosami. Jak większość innych rzeczy, tych dobrych i złych, pornografia pojawiła się w Missisipi dość późno. Kiedy na brezentowym dachu kina pojawił się afisz z tytułem Wesołe pomponetki, prawie nikt go nie zauważył. Ale gdy nazajutrz dopisano do tytułu trzy litery X. na drodze przed kinem zaczęły robić się korki, a w kawiarniach przy rynku rozgorzały namiętne dyskusje. Na pierwszy seans w poniedziałek wieczorem przybył tłumek zaciekawionych i entuzjastycznie nastawionych widzów. W szkole mówiono, że film jest super, więc we wtorek w sąsiadującym z kinem lesie zaroiło się od wyrostków, w większości z lornetkami, którzy oglądali go z niedowierzaniem w oczach. Podczas środowego spotkania parafialnego miejscowi kaznodzieje zorganizowali się i przypuścili kontratak, który polegał bardziej na zastraszaniu niż na zmyślnej taktyce działania. Biorąc przykład z obrońców praw obywatelskich - grupy, do której nie pałali najmniejszą sympatią, wyprowadzili swoje stadko na drogę przed kinem, gdzie wymachując transparentami, modląc się i śpiewając hymny, pospiesznie spisywali numery rejestracyjne wjeżdżających pod dach samochodów. I nagle jakby ktoś zakręcił kran: frekwencja drastycznie spadła. Ci z Północy szybko wnieśli do sądu pozew, żądając odszkodowania za poniesione straty finansowe. Kaznodzieje natychmiast wnieśli swój i nikt się zbytnio nie zdziwił, gdy oba pozwy wylądowały na biurku Reubena V. Atlee, dożywotniego członka Pierwszego Prezbiteriańskiego Kościoła, potomka rodu Atlee - ród ten zbudował pierwszą w tym mieście świątynię - i nauczyciela szkółki niedzielnej, mieszczącej się w podziemnej kuchni kościoła, który od trzydziestu lat nauczał tam stado starych, obleśnych kozłów. Przesłuchania trwały trzy dni. Ponieważ żaden z miejscowych prawników nie chciał bronić Wesołych pomponetek, reprezentowała je wielka kancelaria z Jackson. W imieniu Kościoła przeciwko filmowi wypowiedziało się kilkunastu mieszkańców miasta. Dziesięć lat później, już na studiach w Tulane, Ray przeczytał orzeczenie wydane przez ojca w tej właśnie sprawie. Idąc za przykładem większości ówczesnych sędziów federalnych, Reuben Atlee postanowił chronić prawa demonstrantów, choć z pewnymi zastrzeżeniami. I powołując się na sprawę przeciwko producentom pornografii, rozpatrywaną wówczas przez Sąd Najwyższy, zezwolił na dalsze wyświetlanie filmu. Z prawnego punktu widzenia orzeczenie nie mogło być lepsze. Z politycznego zaś gorsze. Nikt nie był zadowolony. Nocą telefonowano do Sędziego z pogróżkami. W kościele wyzywano go od zdrajców. "Zaczekaj tylko do następnych wyborów" - krzyczano. Redakcję "Clanton Chronicie" i "Ford County Times" zasypały listy karcące go za skalanie ich nieskalanego dotąd hrabstwa. Gdy Sędzia miał tego dość, postanowił przemówić. Na dzień przemowy wybrał niedzielę, na miejsce zaś kościół: wieść ta, podobnie jak wszystkie inne wieści, rozniosła się po Clanton lotem błyskawicy. W wypełnionym po brzegi kościele Reuben Atlee ruszył dumnie przejściem między ławami, wyłożonymi dywanem schodami wszedł na podest i stanął za pulpitem. Miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, był potężnie zbudowany, a czarny garnitur dodawał mu powagi i władczości. - Sędzia, który liczy głosy przed procesem - zaczął surowo - powinien spalić swoją togę i uciec, gdzie pieprz rośnie. Ray i Forrest siedzieli na balkonie, w najdalszym zakątku kościoła, i obaj mieli łzy w oczach. Błagali ojca, żeby pozwolił im nie przyjść, lecz nieobecność na nabożeństwie nie wchodziła w rachubę. Mniej wtajemniczonym Reuben Atlee wyjaśnił, że prawnych precedensów trzeba przestrzegać bez względu na poglądy osobiste, i dodał, że dobrzy sędziowie zawsze szanują prawo. Że tylko sędziowie słabi spełniają żądania tłumu. Że grają pod publiczkę i podnoszą wielki krzyk, gdy ich tchórzliwe orzeczenia są podważane przez sąd apelacyjny. -Nazywajcie mnie jak chcecie - mówił do milczącego tłumu - ale ja tchórzem nie jestem. Słowa te pobrzmiewały Rayowi w uszach nawet teraz, nawet teraz widział go w oddali: ojciec stał tam jak samotny olbrzym. Mniej więcej po tygodniu demonstranci się zmęczyli i pornograficzne Pomponetki powróciły na ekran. Powróciło również kung-fu i wszyscy byli szczęśliwi. Dwa lata później mieszkańcy hrabstwa Ford oddali na Sędziego osiemdziesiąt procent głosów. Tyle samo co zwykle. Ray rzucił niedopałek cygara w krzaki i poszedł do pokoju. Noc była chłodna, więc otworzył okno i długo wsłuchiwał się w warkot samochodów, które wyjeżdżały z miasta, by zniknąć za wzgórzami. Rozdział 5 Każda ulica ma swoją historię, każdy budynek coś upamiętnia