To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Wszystko było wspaniałe. Wiedziałam, że jestem młoda -czułam się tak, jakbym miała dziewięć lat, choć w 1989 roku, kiedy zdarzył się ten wypadek, miałam naprawdę dwadzieścia sześć lat. Czułam się zupełnie uwolniona od wszelkich zmartwień i kłopotów, byłam wyluzowana i bardzo mi się to podobało". Kiedy posuwała się w głąb tego tunelu, zauważyła, że spaceruje w płytkiej, ciepłej wodzie. Czuła, jak rozpryskuje się wokół jej stóp, co tylko zwiększyło wrażenie, że jest znów dzieckiem -to było tak, jakby taplała się na brzegu morza. Laura chętnie poszła ku wyjściu z tunelu, a kiedy się do niego zbliżyła, światło zrobiło się jaśniejsze. Wiedziała, że chce się tam dostać. „Nie wiedziałam, co tam jest, ale czułam, że będzie przyjemnie. Naprawdę pragnęłam tam być. Lecz wtedy usłyszałam męski głos, który powiedział mi, że mój czas jeszcze nie nadszedł i że muszę wrócić. Byłam bardzo zawiedziona. Próbowałam opierać się. Powiedziałam: «Nie, nie chcę wracać». Wydaje mi się, że powiedziałam to głośno -było to coś więcej niż myśl. Ale nie miałam wyboru. Coś rzuciło mnie do tyłu, bardzo mocno. Otworzyłam oczy, byłam z powrotem w rozbitym samochodzie, a sanitariusze próbowali mnie z niego wyciągnąć. Całkowicie odzyskałam przytomność i nawet mogłam im pomóc -powiedziałam im, jak mają mnie wyciągnąć". Na szczęście Laura nie miała zbyt poważnych obrażeń, choć auto można było spisać na straty. Z samego wypadku nic nie pamięta -dopiero po godzinie czy dwóch przypomniała sobie, że w czasie wypadku siedział obok niej pasażer. Wyraźnie pamięta tylko swoją podróż w tunelu. "Mój pasażer odniósł tylko kilka ran i siniaków. Ja byłam solidnie poobijana, ale szybko wypisano mnie ze szpitala, bo nie można było stwierdzić, co jest ze mną nie tak, choć od czasu tej kraksy uskarżałam się na migrenę. Poza tym miałam problemy z pokonaniem szoku związanego z tym, co się stało. Moje przeżycie z pogranicza śmierci było dla mnie zagadką. Nie wiedziałam, co to było, dopóki nie znalazłam się na uniwersytecie i nie zaczęłam chodzić na zajęcia z psychologii dotyczące śmierci. Kiedy usłyszałam po raz pierwszy o stanach z pogranicza śmierci, zrozumiałam, że to właśnie mi się przytrafiło". Do roku 1987 Laura służyła w armii amerykańskiej w batalionie zaopatrzeniowym. Zajmowała się konserwacją generatorów, potem była urzędniczką. "Miałam całą masę problemów: dużo piłam, wdawałam się w bójki, ciągle miałam kłopoty. Gdy doszło do doświadczenia z pogranicza śmierci wystąpiłam już z armii i próbowałam coś ze sobą zrobić. To, co przeżyłam, bardzo mi pomogło. Przestałam być aż taką materialistką. Teraz cieszę się z każdego dnia i cenię sobie własne życie". Laura wyszła za mąż i w czerwcu 1994 roku urodziła bliźniaki, Lee i Keitha. "Jestem teraz chyba szczęśliwsza, niż myślałam, że kiedykolwiek będę. Moje przeżycie z pogranicza śmierci pomogło mi stać się kimś bardziej zrównoważonym. Teraz chcę opowiadać o stanach z pogranicza śmierci innym ludziom, by wiedzieli, że śmierć nie jest przerażająca. Ona zmienia człowieka, ale jest to zmiana na dobre. Wychowałam się z surowej luterańskiej rodzinie i zawsze byłam przeciwna zorganizowanej religii. Ale wierzę głęboko, że istnieje życie pozagrobowe i że umieranie jest przyjemnym i spokojnym doświadczeniem". Kiedy Lois Clark wracała do domu z bożonarodzeniowych zakupów i skończyła się jej benzyna, o mały włos nie przypłaciła tego życiem. Razem z pięciorgiem swoich dzieci czekała w samochodzie, podczas gdy jej mąż wyruszył na stację benzynową w West Valley, w stanie Utah. Kiedy Lois próbowała zabawić jakoś dzieci, nagle usłyszeli potężny huk -pijany kierowca stracił kontrolę nad autem i wyrżnął w tył ich samochodu. Lois doznała poważnych obrażeń wewnętrznych i miała złamane niektóre kości. Na dodatek straciła dużo krwi. Zemdlała, a następna rzecz, jaką pamięta, to jak ktoś powiedział: «Za chwilę będzie miała płaski wykres» -co w żargonie lekarskim zapowiada śmierć kliniczną. Wykres pokazujący na monitorze bicie serca przestaje skakać w górę i w dół i zamienia się w płaską linię. "Parę chwil później szybowałam już w powietrzu i spojrzałam w dół na tę kobietę na stole. Zajmowali się nią wszyscy ludzie zgromadzeni wokół stołu. Potem zobaczyłam jasne światło, najpiękniejsze światło, jakie można sobie wyobrazić. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. I chociaż nie słyszałam muzyki, czułam ją. Miejsce to emanowało spokojem, pięknem i miłością, a ja czułam się tak, jakbym właśnie tego pragnęła. Zaczęłam iść w kierunku tego światła, które było biało żółte, bardzo łagodne, wyciszone, a jednocześnie -ostre. Musiałam patrzeć w dół i mrużyć oczy, takie było jaskrawe. Ale kiedy szłam ku źródłu tego światła, powiedziano mi: «Nie rób tego; wracaj». Zobaczyłam kształty, twarze, których nie mogłam rozpoznać, ale wiedziałam, że były to duchy. Jeden z nich zdawał się promieniować blaskiem, podczas gdy inne były spokojniejsze, jakby sielankowe