To byĹby dla mnie zaszczyt, gdybyĹ zĹamaĹa mi serce.
15. Napisałam w Kardynale i magnacie..., że prywatne objawienie Mikołaja Sapiehy nie wzięło się z Ťnadprzyrodzonego oddziaływania obrazu Madonnyť, lecz było wynikiem głęboko przeżyte- go uczestnictwa polskiego księcia w dramacie matki błagajšcej o uzdrowienie miertelnie chorego dziecka, w dramacie samego dziecka, w dramacie bezradnego papieża, w wiecznym misterium cierpienia i mierci, na które jakże głuchy, jakże obojętny jest nasz wiat niezdolny do ujrzenia łez w oczach Maryi. Nie mam innego wytłumaczenia, choć styl epoki mu zaprzecza. Przy bardzo wysokiej iloci urodzeń martwych i przy bardzo wysokiej miertelnoci niemowlšt w XVII wieku, dziecko chore i umierajšce nie wzbudza szczególnych emocji. Macierzyństwo wg w. Franciszka Salezego jest gotowociš do wydawania na wiat Ťzwierzšt pozbawionych rozumu, mowy i sšduť. Wielki Bossuet pyta w Elévations sur les mysterés: Ť O, Panie! Czemu zsyłasz gniew na dopiero co narodzone dziecko?ť I odpowiada: Ť Jest dzieckiem Adama, oto jego zbrodnia. Wskutek niej narodziło się w słaboci i niewiedzy i dlatego ma w sercu ródło pożšdania złať. Kto inny (Codren w Discours et lettres) twierdzi, że w dzieciństwie umysł jest pogrzebany w słaboci, a rozumem władajš zmysły o znieprawionej naturze. ŤW tym stanie nawet łaska usyno- wienia nas przez Boga i ducha Jezusa sš bezsilneť. Wrażliwoć Sapiehy. Choroba? Miłoć. 83 16. Czy Bóg jest bezstronny? Nie. Jest sprawiedliwy. Mylimy oba pojęcia, nie mogšc dociec, czym jest to drugie. 17. Być rzuconym w wiat to znaczy być rzuconym w cierpienie; mam to uczynić mojemu dziecku z miłoci. 18. Jeli kto mówi: wierzę, to pewnego dnia może też powiedzieć: nie wierzę. To, co domylnie nazywamy wiarš, jest czym więcej; czym, czego nie da się nazwać. 19. Mówimy ze strachu. Porozumiewamy się dla zyskania otuchy. Nazywamy to nadziejš. 20. Kluczowy w tej sprawie list medyka Grazziniego do Sir Johna Ratcliffe'a (Archiwum Bar- beriniego, rkps. Ar. log. 812), datowany 21 marca 1634 roku: ŤZabawne, drogi Ratcliffe, rzeczy piszesz o Matce Joannie od Aniołów, zgrai ss. urszulanek i księdzu Grandier. Masz pewnie w Loudun sporo uciechy. Jeli idzie o mnie, to uważam, że nie ma tam żadnego diabła, jest tylko zwykła pożšdliwoć cielesna, którš można batem lub czym innym wygnać, i najlepiej klasztor rozwišzać, ale jak znam życie, baby się za jaki czas uspokojš, a bied- ny Grandier albo skona na torturach, albo go spalš. (...) Przeczytałem w końcu zachwalanš przez Ciebie Anatomię melancholii i wiedz, że mam wštpli- woci. Autor wielce uczony, nie wštpię, powtarza za De Melancholia Alonso de Santa Cruz i Universa medicina Fernela, i za Ambroise Paré, że głównš przyczynš melancholii jest nadmiar czarnej Żółci we Krwi i w Wštrobie; i jeli ledziona, którš po to mamy, by wchłaniała czarnš Żółć, nie może tego uczynić, to melancholia rozprzestrzenia się po całym organizmie. Pisze Bur- ton, że należy w zwišzku z tym unikać spania z pełnym żołšdkiem, praktykować coitus, ale bez nadmiaru, i zaleca częste purgacje. Zwraca też uwagę uczony Burton na znaczenie Saturna i Księ- życa w rozprzestrzenianiu się tej choroby u ludzi szlachetnie urodzonych. To bardzo słuszne, pod warunkiem wszelako, że będzie się też pamiętać o melancholii jako chorobie Duszy, na co zwracał już uwagę sam Galen. W moim mniemaniu melancholia włanie z Duszy się wywodzi i z Mózgów, a po rozwinięciu oddziaływa na wnętrznoci, takie jak Żołšdek, Wštroba, ledziona i Trzustka, i w tym sensie zatru- cie czarnš Żółciš jest skutkiem, nie za przyczynš. We dla przykładu polskiego Księcia Sapiehę, z którym rozmawiałe w Rzymie. Zrazu stoso- wałem ciemiernik i rodki wywołujšce pragnienie, i częste przeczyszczenia wodš różanš, ale bez rezultatu, gdyż, jak się okazało, melancholia tego człowieka nie brała się ze spleenu, lecz z cierpie- nia Duszy. Opowiedział mi Sapieha, że kilka lat przedtem w czasie wojny z Tartarami los go sro- dze dowiadczył, odbierajšc nadzieję. A było tak, że w pocigu za księciem tartarskim Kantemirem wjechał ze swym regimentem do spustoszonego przez pogan miasteczka, ani jednej żywej duszy tam nie zastajšc. Wszelako na ryn- ku przed kociołem zobaczył stado zdziczałych psów, które szarpało wštpia krowy z rozprutym brzuchem. Obok krowy leżała martwa kobieta. Nagle usłyszał płacz dziecka dobywajšcy się z pa- dłego zwierzęcia. Była tam w rodku dziecina ledwie co urodzona. Widać matka po porodzie ukryła jš przed Tartarami, a sama umarła. Kazał Sapieha dziecko czym prędzej ochrzcić i dał mu opiekę, ale po trzech latach zdrowego chowania i radoci nagle umarło. A melancholia wzięła się stšd, że Sapieha pyta: Jakże to? Dlaczego? Jeli Bóg, nasz Stworzyciel, jest nieskończenie dobry, to z jakiej racji rzucił nas do Piekieł, nad którymi nie ma władzy, skoro dziecina niewinna umiera? Jeli więc jest nieskończenie dobry, to nie jest wszechmocny. A jeli jest wszechmocny to zarówno w Dobru, jak i w Złu, i nie nam rozumieć zasady jego sprawiedliwoci. I takie sš, drogi Ratcliffe, prawdziwe przyczyny Sapieżyńskiej melancholiiť. 21. Wejć tam, gdzie treciš wiary staje się wieczne milczenie. 22. Dymišce zgliszcza miasteczka spalonego przez Tatarów. Wzdłuż ulicy wiodšcej do rynku leżš wywrócone do góry nogami wzdęte trupy koni. Zwłoki ludzkie, z poderżniętymi gardłami i 84 wyłupionymi oczami, półnaga kobieta z obciętymi piersiami. Wieje wiatr i unosi tumany suchego pyłu, a z ruin wywiewa pierze, które wiruje w powietrzu i błšdzšc, osiada na twarzach, na krwa- wych oczodołach, na otwartych ustach, w których rojš się muchy