To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Wino to prezent od siebie. W końcu dzięki niej świat stał się bezpieczniejszy dla paskudnych kanibali, prawda? - Zrobiłam, co do mnie należało - przypomina sobie, skręcając w lewo w Czterdziestą Piątą i kierując się w stronę 1-95. To nie jej wina, że Derek Clemens tak przekonująco potrafi kłamać. Nie jej wina, że Caroline Fletcher jest swoim największym wrogiem. Wymiar sprawiedliwości w najlepszym przypadku przypomina grę w kości, dlatego dobry prawnik jest zawsze najmilej widziany przy dobrej sprawie. Niewinni często cierpią, winni na ogół pozostają na wolności. Na szczęście jedna twarz stosunkowo szybko zlewa się z następną. Jutro rano nawet nie będzie pamiętała, jak Caroline Fletcher płakała na tyłach sali sądowej. Pomoże w tym odrobina szczęścia i wystarczająca ilość wina. Amanda poklepuje butelkę na czarnym skórzanym siedzeniu. Nowy dzień sprowadzi do jej biurka następną porcję przestępców, których sprawy trzeba będzie rozpatrzyć i przygotować. Zapłać i wykorzystaj szansę. Wyciągnij ich z tego albo usuń. Zjeżdżając na prawą nitkę, spogląda w lusterko wsteczne. Widzi zerkające zza pleców oczy matki. Niektóre twarze nie rozmazują się tak łatwo jak inne - ostrzegają oczy. Trochę za szybko skręca w 1-95 i zajeżdża drogę białemu Je-xusowi suvowi. Kierowca gwałtownie odbija w bok i wymachu-52 . Oięścią, wyraźnie oburzony. Dokąd tak cholernie ci się spie-zv? - PYta pi?ść, gdy Amanda z otwartą buzią spogląda na długi korek, który ciągnie się na północ. Autostrada jak zwykle jest zakorkowana. Znużeni ludzie wracają z pracy do domu, ociężali umysłowo turyści szukają najmodniejszego baru, bosonogie nastolatki z fałszywymi dowodami osobistymi snują się od knajpy do knajpy, starsi ludzie, którym już kilka lat temu powinno się odebrać prawa jazdy, nie mają pojęcia, gdzie się znajdują ani dokąd zmierzają. Typowy piątkowy wieczór w lutym. Pewnie gdzieś przed nimi wydarzył się jakiś wypadek - tak przynajmniej można sądzić po nasileniu ruchu i ograniczonej prędkości. To moja wina - myśli Amanda, zerkając na zegarek na tablicy rozdzielczej. Dochodzi siódma. Nie powinna po rozprawie tak długo siedzieć w biurze. Niepotrzebnie też tyle czasu straciła w sklepie monopolowym na wyborze wina. Głupio postąpiła, wybierając w lutowy wieczór 1-95. Normalnie z tego miejsca dojeżdżała do Jupitera w ciągu dwudziestu minut, tym razem będzie szczęśliwa, jeśli dotrze do domu na ósmą. Opiera głowę o zagłówek. Nie ma sensu, żeby wkurzała się o coś, na co nie ma wpływu. Takie nastawienie skutkuje przez dziesięć minut, potem Amanda jest bliska wybuchu. - Dość tego dobrego. Ruszcie się wreszcie! Spogląda wilkiem na kremowy księżyc nad głową, jakby jego uśmiechnięta twarz była odpowiedzialna za jej kłopotliwe położenie. Wie, że pełnia to niebezpieczny okres. Zerka na samochód obok i widzi, jak kobieta w różowym sweterku i bluzeczce rozmawia przez telefon. Mogłabym do kogoś zadzwonić - myśli, sięgając po torebkę. Tylko do kogo? Ellie zdziwiłaby się, że jej przyjaciółka kontaktuje się z nią po raz drugi tego dnia. Sekretarka Kelly wspominała coś o kolacji u rodziców. - Ellie i Kelly - rymuje Amanda na głos. - Ellie i Kelly. Ellie i Kelly. Ellie i Kelly utoną w bieli. Świetnie - myśli. Teraz w dodatku zachowuję się jak wariatka. Postanawia, że zadzwoni do swojej przyjaciółki Yanessy. 53 - No jasne. Od jak dawna nie kontaktowałaś się z Yanessą Od dwóch lat? Może Judy Knelman? Kiedy byłaś żoną Seana, raz na kilka tygodni spotykałaś się z Judy i jej mężem. Jest jeszcze kobieta, która wyszła za mąż za przyjaciela Seana, Bryce'a Halla. ona miała na imię? Edna, Emma, Emily? - No tak, przyjaciele Seana nie mogą się doczekać mojego telefonu. Dlaczego wciąż myśli o Seanie? Czyżby dlatego, że spotkała go podczas lunchu? Już raz natknęła się na niego na mieście, w Kravits Center jakieś dwa lata temu. Wtedy był jeszcze trochę rozgoryczony, chociaż podczas rozwodu o nic nie prosiła. Może dlatego udał, że jej nie widzi, a kiedy podchodziła, żeby się z nim przywitać, dał nura do męskiej toalety. Prawdę mówiąc, zapomniała o całym tym wydarzeniu i nigdy więcej do niego nie wracała. Jeśli coś się skończyło, jaki jest sens zawracać sobie tym głowę? Co z oczu, to i z serca