To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Wszyscy byli jednak w błędzie — tak pro, jak anty. Cyborgowie nie byli w żadnym razie odcięci od reszty Ziemi, gdyż z racji ich konstytucji pola siłowe nie stanowiły dla nich przeszkody. Po prostu nie mieli innego miejsca, dokąd by iść mogli. A poza tym poczucie dyscypliny weszło już im w komórki; zwiedzili wszak tyle niegościnnych planet, gdzie „rozproszyć się” znaczyło „zginąć”. Tutaj byli samotni, w samym sercu raju. Elg nie mógł o tym wątpić. Nigdzie na Ziemi pagórki nie układały się w linie tak harmonijne, nigdzie zieleń nie lśniła taką świeżością nad połyskliwymi zwierciadłami jezior. Nigdzie murawa nie była tak sprężysta, zapachy równie bogate, a kwiaty tak samo piękne. Wszystko tu było najwspanialsze, wszystko — aż po kłębiaste chmury, które meteorologiczne aparaty rozpylały w kształty starożytnych fresków. Sam zaś pałac oddany Cyborgom stanowił kopię Partenonu. * Aino obudziła się o świcie. W krzaku jeżyn, tuż nad powierzchnią stawu, śpiewał ptaszek — jeden z rzadkich gatunków, jakie uczeni zdołali ocalić — słowik. Kląskał kryształowym trylem, modulowanym jak łkanie, gdy nagle do Aino dobiegły jakieś fale. Nie były skierowane do niej, nie mogła ich jednak nie odebrać. — … Ci Błękitni Galaktydzi rozporządzali proteicznym rozpuszczalnikiem. Przerwa. Potem ozwał się inny głos, bardziej gardłowy. — Panie prezydencie, Błękitni Galaktydzi już nie istnieją. A z tym nie ma żartów. Tymczasem moi ludzie donoszą mi o jakichś dziwnych desantach, więcej niż dziwnych. Na północnej półkuli wylądowała właśnie istna armia Cyborgów. — Cyborgowie mają prawo spędzać wakacje na Ziemi. Są jej synami. — I to najlepszymi. Wiemy o tym, ale… — Panie prezydencie, powie mi pan, że ci ludzie są niebezpieczni. Niech mi pan pozwoli uregulować ten problem. Poprzednio, w sprawie Ety, oskarżył pan moje eskadry. Istotnie, chodziło c moje eskadry. Ci ludzie, mam na myśli Cyborgów, dużo podróżowali. Zasługują na odpoczynek, powiedzmy sobie na relaks, na kapitalny remont swoich organizmów. Jednak ich popularność bardzo ucierpiała, właśnie z powodu tych oskarżeń. Musimy wybrać mniejsze zło. Słyszy mnie pan? — Znakomicie! — Zebrali się w dziewiątym Rezerwacie. — Tam gdzie żyją uwstecznione mutanty? — Tak! Nastąpiła zmiana fali, Aino jednak zdążyła poznać głosy dwóch szefów Ziemskiej Federacji: prezydentów południowego i północnego. Jej wyostrzone zmysły przechwyciły „czerwone połączenie” — poufne. Miała już wszystkie dane… W swoim raju Elg, jak wszyscy Cyborgowie, czuł się straszliwie sam. Wtedy pomyślał o niej. O ich pierwszym spotkaniu. Był szczęśliwy, odkąd działała jego eidetyczna pamięć. (Cyborgom ośrodki pamięci pobudzano. Nawet jednak bez tego ich mózg, wolny od spraw ziemskich, rozwijał się swobodniej. Byli nie tylko telepatami i wspaniałymi rachmistrzami, ale celowali we wszystkich ćwiczeniach umysłowych.) Ta niezawodna pamięć przywiodła mu zaraz żywą, pełną słodyczy twarz, którą widywał na freskach pewnego bardzo starego zabytku w Kolonii — i która pojawiała się na ekranach w chwilach niebezpieczeństw. To Aino! Tę miłą zmianę wprowadzono niedawno. Przedtem na wysokości Wag czy Sekstansu rzadkie fale radiowe, odbite przez planety, były całkowicie bezosobowe. Cała załoga Cyborgów stanęła nieruchomo przed obliczem dziewczyny. — Młoda, nieco anemiczna — stwierdzi) dowódca — Akurat coś na nasze nerwy. Przekaże nam dane dostarczone przez mózg elektronowy, a potem będzie śpiewała jakąś bzdurną piosenkę. Dziewczyna uśmiechnęła się jednak — i jej oczy przybrały rzadką barwę ziemskiego kwiatu — goryczki. — Nie. — To ja liczę. — Zaznaczyła z naciskiem. — Jestem potworkiem. Nazywam się Aino, lub Oina czyli Ośrodek Instrukcyjny Nawigacji Astralnej, ale to i dłużej i mniej harmonijnie. Mam przynajmniej piętnaście gwiezdnych zmysłów, a najbardziej rozwinięte są we mnie te płaty mózgowe, które rozwiązują równania kosmiczne. Nie widzicie mnie prawdziwej, noszę długie włosy, żeby nikogo nie straszyć — śmiała się