To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
- Brawo, Jupiterze! - Nie musimy znać ich planu ucieczki ani wiedzieć, z kim spotykają się w Meksyku, bo zatrzymamy ich po naszej stronie granicy - powiedział Reynolds. - Właśnie - przytaknął Jupiter. - Jupe? - zaczął Bob z wolna. - Czy to prawdopodobne, żeby przejechali granicę uwożąc Iana w swoim samochodzie? Czy to nie będzie zbyt ryzykowne przekraczać granicę, w sposób tak jawny? Może zrobią to w przebraniu lub jakoś ukryci? - Jupe, on ma rację - jęknął Pete. - Muszą się domyślać, że policja ich ściga i obstawi granicę. To znaczy, muszą wiedzieć, że MacKenzie i Nolula od razu zawiadomili policję o porwaniu. - Jeśli się przebiorą i zamaskują, to jak ich odnajdziemy? - zaniepokoił się MacKenzie. - To nasza sprawa - powiedział komendant Reynolds. - Policjanci są szkoleni po to, by nie dać się zwieść przebraniem czy innym wybiegiem. Będziemy się tym zajmować, gdy nadejdzie właściwa pora. Jupiter kiwnął tylko głową, pogrążony w myślach. Do San Diego dojechali krótko po dziewiątej i było już ciemno. Spotkali dwa samochody patrolowe policji San Diego i pojechali prosto do głównego przejścia granicznego. Jupiter spojrzał na zegarek. - Zostało nam pół godziny. Potem możemy w każdej chwili oczekiwać, że porywacze będą usiłowali przekroczyć granicę. - W tłumie tysięcy innych osób - powiedział Pete ponuro. Długa struga samochodów osobowych, ciężarówek i autobusów zmierzała po licznych pasach do przejścia granicznego. Każdy pas był zatłoczony pojazdami, których zderzaki niemal się dotykały. Auta posuwały się wolno do punktu kontrolnego i wjeżdżały do Meksyku. - Jak zamierza ich pan rozpoznać w tym całym tłumie, komendancie? - zapytał MacKenzie. - Wszyscy strażnicy graniczni mają rysopis porywaczy i Iana, a także opis samochodu. Policja meksykańska również otrzymała rysopisy i jest powiadomiona o spotkaniu mającym się odbyć po meksykańskiej stronie granicy. A więc Meksykanie też będą w pogotowiu, ale przyznaję, że ich szansę na ujęcie porywaczy są niewielkie. - Dlaczego, komendancie? - zapytał Bob. - Ponieważ sprawdza się dokładniej ludzi wjeżdżających do Stanów niż jadących do Meksyku, więc po drugiej stronie panuje większy chaos. - A co my robimy? - zapytał Nolula. - Czekamy i obserwujemy rozwój sytuacji. Zaparkowali samochód na poboczu drogi, skąd widoczne były wszystkie pasma ruchu. Przy środkowej budce granicznej stał samochód policji San Diego, drugi po przeciwnej stronie szosy. Była już za dziesięć dziesiąta! - Patrzcie! - wskazał MacKenzie. - Tam jest niebieski lincoln! Ledwie mogli usiedzieć na miejscu, obserwując niebieski samochód, który centymetr za centymetrem zbliżał się do punktu kontrolnego. Strażnik zajrzał uważnie do samochodu. Obok niego stał w pogotowiu policjant. Potem strażnik wyprostował się i machnięciem ręki odesłał samochód na drugą stronę granicy! - To nie byli oni - jęknął Pete. - Albo się dobrze przebrali i ucharakteryzowali - powiedział Nolula. - Nie sądzę, by im mogło pomóc najlepsze nawet przebranie - odparł komendant Reynolds. - Strażnicy przeszukują dokładnie każdy samochód, w którym będzie siedział chłopiec w wieku Iana. Policja szuka określonej liczby osób podróżujących wspólnie, a ich wygląd nie gra roli. - Ale czy porywacze się z tym nie liczą? - zapytał Bob. - Czy nie wiedzą, że każdy samochód, w którym jedzie dwóch dorosłych, jeden wysoki, drugi krępy i gruby... hm, chcę powiedzieć tęgi chłopak, będzie specjalnie kontrolowany? Jupiter skinął głową. - Myślę, że tak. Dlatego uważam, że będą się starali przekroczyć granicę starannie w czymś ukryci. Pewnie w pojeździe, który przejeżdża przez granicę regularnie i wzbudza najmniej podejrzeń. - Takim jak te? - wskazał MacKenzie. Do granicy zbliżały się dwa autobusy. Przy punkcie kontrolnym zatrzymała je policja San Diego. Wszyscy w cadillacu obserwowali, jak policjanci przechodzą wolno przejściem między siedzeniami w obu autobusach. Wreszcie wysiedli i odesłali autobusy do Meksyku. - Zdaje się, że mamy niewielkie szansę - powiedział Nolula. - Mam... mam nadzieję, że jakieś mamy - Jupiter patrzył z niepokojem na długie linie jadących pojazdów. Była już za dwie minuty dziesiąta! Komendant Reynolds potrząsnął głową. - Myślę, że się prześliznęli. Skontaktujmy się lepiej z policją meksykańską. Może uda im się nakryć ich na tym spotkaniu. Oni... W cadillacu rozległo się głośne buczenie! Wszyscy podskoczyli i odwrócili głowy do Pete'a. Dźwięk dochodził z kieszeni jego koszuli! - Mój sygnalizator! - wykrzyknął Pete. - Wyłącz to, Pete - powiedział komendant. - Musimy... - Nie! - przerwał mu Jupiter i uśmiechnął się. - Wyjmij go, Pete. Zobaczymy, w jakim kierunku zwróci się wskazówka