To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
W przetargach mogą brać udział tylko osoby zaproszone. Jednym z kryteriów zaproszenia jest 25 lat stażu w diamentowym biznesie! To kolejne sito eliminuje wszystkich przypadkowych „niezrzeszonych". Imienne zaproszenia mają więc charakter klanowy, dokładniej - żydowski. Sprzedaż „surówki" w gronie tak dobranym odbywa się na warunkach absolutnego zaufania. Uczestnik otrzymuje zaklejoną kopertę wypełnioną diamentami różnej wielkości. Wartość jednej koperty wynosi minimum trzy miliony dolarów. Po otwarciu koperty można podjąć tylko jedną decyzję: brać wszystko lub nic. To „nic" oznacza wypadnięcie z biznesu, odmowę dalszych zaproszeń2. Rocznie wydobywa się około 20 ton „surówki", z czego do obróbki jubilerskiej trafia około ośmiu ton. Reszta to diamenty przemysłowe, m.in. służące do produkcji wierteł głębinowych w przemyśle naftowym. Gdy wartość tych 20 ton surówki ogólnej wynosi około 3,2 mld dolarów, a surówki jubilerskiej zaledwie dwa miliardy, to te dwa miliardy po oszlifowaniu osiągają wartość około 12,5 miliardów dolarów. Od ponad stu lat stolicą obróbki jest Antwerpia. Specjalizuje się w kryształach nieregularnych, skomplikowanych. Z kolei Nowy Jork dominuje w cięciu diamentów dużych, natomiast w Tel Aviwie tnie się wszystkie rodzaje, duże i małe. Obróbką diamentowych „plew" zaszczycono Bombaj. Kieruje się tam kamyki małe i niskiej klasy. Tę czarną robotę, niemal za darmo, wykonują tam dzieci. Diamenty oszlifowane trafiają do siedemnastu tzw. Diamonts Ciub, zajmujących się dystrybucją i sprzedażą diamentów. Cztery z nich mają swoją siedzibę w Antwerpii, po dwa w Tel Awiwie, Nowym Jorku i Londynie, po jednym w Wiedniu, Paryżu, Sin gapurze i niemieckiej „stolicy" diamentów w Itar - Oberstein w Alpach. Każdy z tych „klubów" jest zdominowany przez lobby żydowskie bezpośrednio lub przez zależność od „De Beers". 1. W gronie absolwentów Instytutu z 1994 roku znalazł się Polak (?) Marek Prus z Lublina. Uzyskał podobno naj lepszy w 50-letniej historii uczelni wynik końcowy: 99,7 proc. („Wprost" 1994). 2. „Wprost", idem, s. 60. 377 Istnieje także stosunkowo młody rynek sztucznych diamentów. Impulsem do jego narodzin było dokonanie przez Generał Electric - tzw. krystalizacji hydrotermicznej. Polega ona na poddawaniu materiału - przez rok - ciśnieniu około miliona kilogramów na centymetr kwadratowy, w temperaturze 5000 stopni C. Na rynku sztucznych diamentów króluje firma żydowska Chathan Created w Los Angeles. Światowym potentatem w handlu gotowymi diamentami jest William Goldberg. Telewizja „polska" uczyniła go7 bohaterem reportażu. Można było podziwiać Goldber-ga w groteskowej scenie, kiedy ten biedak wysiada z wynajętej taksówki, płaci należność, następnie wchodzi do budynku, gdzie przystępuje do targów nad zawartością koperty, w której pośród drobnicy pyszni się duży diament - główny obiekt „negocjacji". Oppenheimerowie od zawsze byli i są powiązani z Rothschildami. Ich potomkowie należeli do pierwszych członków Illuminatich w Bawarii, gdzie narodził się iluminizm Weishaupta. Bawarski Bund der Gerechten (Związek Sprawiedliwych) był parawanem dla Iluminatów kierowanym głównie przez Żydów - satanistów. Już wtedy tenże Bund był finansowany przez Rothschildów. Bund der Gerechten zlecił i opłacił napisanie przez satanistę Karola Marxa jego „Manifestu Komunistycznego". Współczesnych Oppenheimerów spotyka się na wielu ważnych stanowiskach w USA, głównie bankierskich. Kierują ważnymi fundacjami, na czele z nowojorskim Oppenheimer Haas Trust. Fundusz ten promuje żydowskie dzieci2. Wojny diamentowe kosztują dziesiątki tysięcy ofiar, zniszcznia typowe dla wojen domowych. To nie tubylcy je wszczynają. Są one prowokacjami diamentowych bos-sów, których na ogół nikt nie posądza o zlecanie takich wojen. Kanadyjska organizacja pozarządowa pod nazwą: Partnerstwo Afryki i Kanady, opublikowała raport potwierdzający zaostrzenie konfliktów między rządami państw diamentowych, głównie afrykańskich, a tamtejszymi rebeliantami. Raport wykazuje, że siedmioletnia wojna domowa w Sierra Leone, zakończona lub tylko przerwana w 1999 roku, faktycznie wybuchła i trwała o kontrolę walczących frakcji nad kopalniami diamentów. Dane ONZ mówią o 75.000 ofiarach tej wojny. W polskojęzycznych mediach toczyły się wtedy uczone dywagacje „politologów" o rzekomych waśniach plemiennych jako przyczynie tej wojny. Kanadyjscy analitycy wykazali, że główną odpowiedzialność za tę wojnę ponosi centrum diamentów w Antwerpii. Tam nikt nie pyta o pochodzenie diamentów. Obiektem krytyki analityków stała się rezydująca w Belgii Najwyższa Rada ds. Diamentów (Hodge Raad voor Diamant). To ona w raz z De Beers kontroluje światowy rynek eksportu i importu tych kamieni. „Kontrola" polega na fałszowaniu skali importu i eksportu. 1. 21 sierpnia 1999 roku. 2. F.F. Sprinmaicr: Bloodlines..., op. cit. 378 W 1998 roku rząd Sierra Leone oficjalnie eksportował zaledwie 8.500 karatów, ale dane Najwyższej Rady (masońskiej?) świadczą, iż Rada kupiła w tym kraju w tymże 1989 roku 770.000 karatów. Podobnie jest z eksportem diamentów z nękanych wojnami domowymi Angoli, Liberii i Wybrzeża Kości Słoniowej. W tym ostatnim kraju w połowie lat 80. rzekomo zamknięto cały przemysł wydobywczy diamentów, a tak naprawdę, to Rada (HRD) kupowała w tym kraju w latach 1997-98 rocznie po 1,5 min karatów. Eksperci kanadyjscy postulowali, aby każdy kamień wchodzący na rynek miał certyfikat pochodzenia