To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Pani Weiss, która krzątała się po całym domu (i zazwyczaj usta jej się nie zamykały), mu- 103 102 siała czasami karmić swego przybranego ojca. Właśnie podczas jednego z takich posiłków Heinrich odniósł papier do sypialni swoich rodziców. Rita bardzo się przejmowała zdrowiem pana Drexela i to nie tylko ze względu na jego obietnicę, że stworzy magiczny przedmiot, który przywróci pani Zimmermann dawną moc. Dziewczynka naprawdę polubiła starszego pana. Był łagodny i wyrozumiały, a w te - niestety coraz rzadsze - dni, kiedy nie leżał złożony chorobą, wykazywał się też dużym poczuciem humoru. W duszy bardziej przypominał jedno z rozbrykanych dzieci Weissów niż starego człowieka. Ricie było bardzo przykro, kiedy widziała go w pościeli, bladego i osłabionego, ze znużonym, pełnym bólu wyrazem twarzy. Dziewczynka wiedziała też, że Hilda bardzo się martwi. Pewnej nocy, kiedy razem leżały w sypialni oświetlonej jedynie przez czerwono żarzące się węgle, Hilda zdradziła Ricie szeptem, że dziadek zapewne padł ofiarą okrutnej klątwy. Rita przez dłuższy czas milczała. Kilka lat wcześniej na pewno odpowiedziałaby, że klątwy to bzdury, a złych czarnoksiężników nie ma. Ale odkąd zaprzyjaźniła się z panią Zimmermann i Jonatanem Barnaveltem, Rita widziała niejedno dziwne wydarzenie. Wiedziała, że istnieją osoby, które naprawdę potrafią używać magii, a źli ludzie wykorzystują ją do swoich podłych celów. Teraz zapytała więc: - Czy tak uważa twój dziadek, Hildo? - Tak - odparła dziewczynka przez łzy. - On myśli, że ktoś zrobił na niego magiczną lalkę. 104 Rita słyszała już o czymś takim. Wiedziała, że ludzie, którzy chcą komuś zaszkodzić, przy pomocy magii wykorzystują czasem podobizny swoich ofiar. Pani Zimmermann powiedziała jej kiedyś, że złe czarownice potrafią odprawić ceremonię, podczas której niszczą czyjeś zdjęcie, szkodząc w ten sposób sfotografowanej osobie. Działało to podobnie jak lalka voodoo - woskowa figurka wykonana przez szamana na podobieństwo jego wroga. Kiedy szaman dźgał laleczkę szpilkami, jego ofiara chorowała lub czuła przejmujący ból w tej części ciała, w którą szpilka została wbita. Rita doszła do wniosku, że „magiczna lalka", o której wspomniała Hilda, musi być właśnie czymś takim. - Założę się, że wiem, kto mógłby zrobić coś takiego - stwierdziła. - Stary Stolzfuss. Wtedy stało się coś dziwnego: język Rity znieruchomiał w jej ustach. Nie była w stanie powiedzieć nic więcej o Stolzfussie. Kiedy próbowała się odezwać, myśli jej się zmąciły i po chwili nie mogła już sobie przypomnieć, o kim mówiła. - Ja tam nie wiem - odparła Hilda i przez jakiś czas leżała cicho, pochlipując. Rita chciała coś wymyślić, aby pocieszyć przyjaciółkę. Dziewczynki mieszkały już razem od miesiąca i stopniowo stały się dla siebie jak siostry. Nawet zaganiana, gadatliwa pani Weiss zaczynała traktować Ritę jak jeszcze jednego członka rodziny. Rita wiedziała, o czym Hilda lubi rozmawiać, więc po jakimś czasie zapytała: - Czy tej wiosny będą jakieś zabawianki? 105 Nauczyła się już, że „pensylwańscy Holendrzy" nazywali potańcówki „zabawiankami", wiedziała też, że Hilda nie może się doczekać, kiedy będzie na tyle duża, aby wziąć udział w jednej z nich. - Nie wiem... tej zimy wszystko szło tak źle - odparła Hilda. Po chwili dodała: - Ale mam nadzieję, że będą. Moja najstarsza siostra, Trinka, często mi o nich opowiada. - Mhmm - mruknęła Rita, przypominając sobie fragmenty historii, o której pani Weiss bardzo lubiła wspominać. Dziewczynka ziewnęła* Była naprawdę śpiąca, ale postanowiła, że nie uśnie, póki nie będzie miała pewności, że Hilda przestała już myśleć o czarnej magii, złych czarnoksiężnikach i lalkach voodoo. - Trinka spotkała swego męża na zabawiance, prawda? - Tak - potwierdziła Hilda. Głos miała rozmarzony i Rita pomyślała, że jej przyjaciółka na pewno podko-chuje się w mężu swojej siostry, który nazywał się Ed-gar Dienst. - Miała wtedy siedemnaście lat