To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Zaraz się zacznie. Weszła do przytulnej kuchni. Mary siedziała przy stole i karmiła Jonathana. Podniosła głowę i uśmiechnęła się, ale na widok Rebeki uśmiech zniknął z jej twarzy. - Na litość boską, Becky, trzeba było zostać w łóżku. Wyglądasz na nieprzytomną. O której wróciłaś? - Dzień dobry Mary. Wszystko w porządku - wymamrotała Rebeka nastawiając wodę. - Kawy? -Już gotowa. - Och, dziękuję. - Dzbanek z kawą stał na środku stołu, a obok niego dwie filiżanki. Rebeka nalała sobie kawy, powstrzymując drżenie rąk, a potem z wymuszoną nonszalancją usiadła na jednym z krzeseł. - Jak tam mój głodny chrześniak? - zapytała z uśmiechem, patrząc, jak mały Jonathan opróżnia z zapałem butelkę. - O wiele lepiej niż ty - Mary spojrzała uważnie na Rebekę. - Chyba wcale nie spałaś: Nic się nie stało, mam nadzieję? Rebeka nie wiedziała, co odpowiedzieć. - Zaręczyny zerwane. Mary zerwała się na równe nogi, upuszczając butelkę/Jonathan zaczął płakać. - Zerwane? Jak to zerwane? - Przepraszam cię, Mary. Sprawiłam wam tyle kłopotu. Benedykt zatrzymywał się tu i tak dalej, ale te 56 GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ zaręczyny to nieporozumienie. - Nie chciała podawać rzeczywistego powodu, ale Mary należało się jakieś wyjaśnienie. - Spotkaliśmy się wczoraj w Londynie, długo rozmawialiśmy i doszliśmy do wniosku, że nie pasujemy do siebie. - Tak po prostu? Ale, Rebeko... - Nie, Mary, nie chcę o tym mówić - ucięła Rebeka wstając od stołu. - Czy mogę zatelefonować? Obiecałam, że pomogę ci przy dziecku, ale czy mogłabym teraz wyjechać na jakiś czas? Pomyślałam, że zatrzymam się parę tygodni u Josha i Joanny, jeśli zechcą mnie przyjąć. - Oczywiście, Becky, niczym się nie przejmuj. Zdecydowanie potrzebujesz wakacji. Ale czy trochę się nie pospieszyłaś? Uwierz mi, wiem coś o tym. Jedna kłótnia o niczym nie świadczy. Na pewno Benedykt zaraz tu będzie z przeprosinami. - Nic z tego, Mary. Przemyślałam to. Uwierz mi na słowo. Widocznie w głosie Rebeki było coś, co przekonało Mary. - Chyba rzeczywiście wiesz, czego chcesz. Ale jeśli nie pokłóciliście się... Zaraz, zaraz. Wróciłaś późno... Rebeka widziała prawie, jak pracuje mózg Mary, ale nie zamierzała jej oświecać. Nagle Mary zaczerwieniła się. - Wiem, byłaś dziewicą i zeszłej nocy... Tym razem Rebeka oblała się rumieńcem. - Biedactwo - ciągnęła Mary - kochaliście się i było nienadzwyczajnie. Tak? Ale to jeszcze nie powód, żeby ze sobą zrywać. Pierwszy raz rzadko jest cudowny dla kobiety. Niekiedy trzeba trochę czasu... - Mary, nic nie rozumiesz. - Nie mogła dłużej tego GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ 57 słuchać. -Nic chcę Benedykta. Czy to jasne? - rzuciła ostro i zaraz zrobiło jej się przykro - Przepraszam cię, Mary, ale wiem, co robię. A teraz wybacz, ale chciałabym zadzwonić. To powiedziawszy, wyszła sztywnym krokiem z kuchni. Niepojęte, jak bardzo czyjeś życie może się zmienić w ciągu dwudziestu czterech godzin, myślała ze smutkiem. Z wahaniem podniosła słuchawkę. Joanna i Josh, koleżanka i kolega ze studiów, pobrali się niedawno i mieszkali w Northumbrii. Ucieszyli się, kiedy zadzwoniła ostatnim razem, by powiedzieć, że jest zaręczona. Jak zareagują, gdy powie, że to skończone? I czy będą chcieli przyjąć ją na kilka tygodni, za- stanawiała się z niepokojem. Niepotrzebnie się martwiła. Joanna zgodziła się na wszystko. Rebeka z ulgą odłożyła słuchawkę. Musiała się tylko spakować i mogła jechać. Mary cicho zapukała do drzwi i weszła niosąc tacę z kawą i ciasteczkami. - Pomyślałam, że to ci dobrze zrobi, kochanie - powiedziała, stawiając tacę na stole. - Dziękuję. - Rebeka sięgnęła po filiżankę. - Czy jesteś pewna, że postępujesz słusznie? - Tak, całkowicie. Na razie nie mogę ci tego wyjaśnić, może kiedyś. Wiem tylko, że Benedykt Maxwell nie jest tym, za kogo go uważałam, nie tym, kogo kochałam. Oboje z Rupertem mieliście rację, ostrzegając mnie. Powinnam była was posłuchać... Zadzwonił telefon. Brutalny dźwięk przerywający ich rozmowę. - Ja odbiorę - powiedziała Mary - Ty miałaś dość. 58 GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ Więcej niż dość. Zastanawiała się, jak długo uda jej się wytrwać przy zdrowych zmysłach. - Tak, Ben. Rebeka rozmawiała przez telefon. Rebeka pochyliła się i postawiła filiżankę na podłodze, próbując przeczekać nerwowy ból brzucha. A wiec to Benedykt. Wzięła głęboki oddech i wyprostowała się. - Becky. - Mary wyciągnęła słuchawkę. - To Benedykt, chce z tobą rozmawiać. - Powiedz panu M axwellowi, że nie mam ochoty z nim rozmawiać, widzieć go ani słyszeć o nim. - Słyszałeś, Ben? Rebeka nie usłyszała odpowiedzi Benedykta. Ruszyła w stronę drzwi, ale powstrzymał ją okrzyk Mary. - Ben, mam w domu małe dziecko, nie możesz dzwonić co chwila, bo je obudzisz. Rebeka podeszła do biurka i wyrwała Mary słuchawkę. -Tak, panie Maxwell? - Ależ Rebeko, znasz mnie dość dobrze, zwłaszcza po ostatniej nocy, by mówić mi po imieniu. Kąśliwa uwaga Benedykta doprowadziła ją do furii. - Wręcz przeciwnie, drogi panie Maxwell, ostatnia noc dowiodła, że wcale pana nie znałam - oznajmiła lodowato w momencie, gdy Mary zamykała za sobą drzwi. - Naga w moich ramionach, jęcząc wymawiałaś moje imię. Prosiłaś mnie, abym cię poznał najdokładniej - mruczał Benedykt z wyraźnym rozbawieniem. - Czy ma pan do mnie konkretną sprawę? - zapytała Rebeka, odpędzając wizje, wywoływane przez jego słowa. - Czy też lubi się pan bawić w świńskie telefony? Jeśli tak, to proszę dzwonić na chybił trafił i nie zawracać mi głowy. GRZESZNA NAMIĘTNOŚĆ 59 - Zawracam ci głowę, Rebeko? -Już nie. Wprawdzie powiedziałam Mary, że nasze zaręczyny są zerwane, ale może chciałby pan zamieścić ogłoszenie w gazecie? - spytała z gryzącą ironią. - Właśnie o tym chciałem porozmawiać - zaczaj Benedykt, a ton rozbawienia zniknął z jego głosu. -Miałem nadzieję, że cię zastanę... To znaczy... myślę, że nie ma powodu, żebyśmy zrywali. Przemyślałem to. Zeszłej nocy, no... może trochę przesadziłem. Rebeka oniemiała. Co on znowu wymyślił? Zdawał się mówić serio