To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Przymierz go, proszę, chciałabym wiedzieć, czy pasuje. Był trochę za ciasny na środkowy palec prawej ręki, ale za to wsunęłam go łatwo na palec serdeczny. - Wygląda bardzo stosownie, nieprawdaż? - powiedziała zadowolona Hagar, rozglądając się po zebranych. Nikt nie ośmielił się zaprzeczyć. - To taki piękny pierścień - stwierdziła Ruth. - Redversowie cię zaakceptowali, Catherine - mruknął Luke. - Jak mam wam dziękować - powiedziałam, patrząc w oczy Hagar. I 270 Dwór na wrzosowisku Nie znalazłam w sobie siły, żeby spojrzeć na Simona. Przypuszczałam, że ten gest może mieć szczególną wymowę i chyba wszyscy się tego domyślali, ale ja nie byłam do końca pewna. Wiedziałam, że ten cenny pierścień stanowi dowód uczuć Hagar i Simona w stosunku do mnie. Możliwe, że chcieli w ten sposób także ostrzec mojego prześladowcę, iż będzie miał również z nimi do czynienia, gdyby przytrafiło mi się jakieś nieszczęście. - Noś go po prostu, Catherine - powiedział Simon. - To talizman - przypomniał Luke. - Czy wiesz, Catheri-ne, że jeśli będziesz nosić ten pierścionek, nic ci się nie może stać? To stara rodzinna legenda. Ciąży na nim klątwa... o, przepraszam, błogosławieństwo. Duch pierścienia ochroni cię przez złymi mocami. - Więc jest cenny w dwójnasób - uśmiechnęłam się pogodnie. - Nie dość, że ma mnie chronić, to jeszcze wzbudza powszechny zachwyt. Jestem bardzo wdzięczna za ten prezent. - Upominki od nas ani się nie umywają do tego klejnotu - westchnął Luke. - Ale pamiętaj, Catherine, że liczą się przede wszystkim intencje. - O tak, o tym należy pamiętać przede wszystkim - powiedziała z przekonaniem Hagar. Bałam się, że mogę zdradzić swoje uczucia, więc postanowiłam nic już nie mówić i podziękować im jeszcze raz na osobności. Pośpiesznie zajęłam się zupą, którą właśnie nalał William, a kiedy skończyłam świątecznego indyka, ogarnął mnie błogi spokój. Na koniec podano świąteczny pudding, ozdobiony gałązkami ostrokrzewu. William polał go brandy, a sir Matthew zapalił. - Zeszłego roku wszystko odbywało się zupełnie inaczej -zaczęła Sarah. - Dom był pełen gości. Gabriel siedział w tym samym miejscu, co ty teraz, Catherine. - Nie mówmy o smutnych rzeczach - zaproponował sir Matthew. Pamiętajmy, że są święta. 'Dwór na wrzosowisku 271 - Święta to czas, kiedy należy wspomnieć tych, którzy od nas odeszli - zaprotestowała Sarah. - Doprawdy? - powątpiewała Ruth. - Oczywiście, że tak. Hagar, pamiętasz te święta, kiedy po raz pierwszy jedliśmy z dorosłymi przy stole? - Pamiętam. Sarah oparła się łokciami o stół i wpatrywała w płonący pudding. - Zeszłej nocy - powiedziała głucho - leżałam w łóżku i wspominałam wszystkie święta Bożego Narodzenia, jakie dane mi było przeżyć. Pierwsze, jakie w ogóle pamiętam, to te, kiedy miałam trzy lata. Obudziłam się w nocy przerażona, usłyszałam muzykę i rozpłakałam się, a Hagar mnie skrzyczała. - Pierwsza z wielu reprymend ciotki Hagar - powiedział Luke. - Ktoś musiał odpowiadać za rodzeństwo - odrzekła spokojnie Hagar. - Dobrze by było, gdybyś najpierw zastanowił się, zanim coś powiesz, Luke. - Przypomniałam sobie wszystkie uroczystości, rok po roku, aż doszłam do tych zeszłorocznych - ciągnęła Sarah. Pamiętacie, jakie wznosiliśmy toasty? Jeden był bardzo szczególny, piliśmy zdrowie Gabriela po tym, jak udało mu się ujść cało... - Przed czym? - przerwałam ciszę, która zapanowała po słowach Sarah. - Przed śmiercią, Catherine. Przed śmiercią - powiedziała i nagle przysłoniła ręką usta. - I pomyśleć, że gdyby Gabriel wtedy... - dodała - nigdy nie spotkałby Catherine. Nie byłoby cię tu dzisiaj z nami, Catherine, gdyby Gabriel wtedy zginął. I nie urodziłabyś jego... - Gabriel nigdy nie opowiadał mi o tym zdarzeniu - odparłam zaskoczona. - Bo i nie było o czym - wtrąciła ostro Ruth. - Jedna ze ścian w ruinach obsunęła się, a Gabriel akurat znajdował się w pobliżu. Nic mu się takiego nie stało, mała rana na stopie i kilka siniaków, to wszystko. 272 'Dwor na wrzosowisku Oczy Sarah zapłonęły gniewem. Przypuszczałam, że to Ruth rozzłościła ją, próbując zbagatelizować to zdarzenie. - Tak - krzyknęła - całe szczęście, że zauważył, co mu grozi! Gdyby nie uskoczył w porę, zginąłby bez wątpienia pod gruzami! - Pomówmy o czymś weselszym - zaproponował Luke