To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
- Otwórz buzię. Jego słowa i gesty nasunęły Cat wspomnienie tamtego wieczora, kiedy byli razem we włoskiej restauracji i karmili się nawzajem deserem, a Travis zlizywał to, co nie trafiło do jej ust. Spojrzawszy przelotnie w rozognione oczy mężczyzny, zrozumiała, że on też wspomina tamte chwile. Pod zobojętnieniem poczuła bolesny skurcz. Odebrała Travisowi widelec. Będzie jadła, ale nie z jego ręki. - Nie wyjdę, dopóki wszystkiego nie zjesz - powiedział. - Możesz robić to tak długo jak zechcesz. Cat nie zwracała na niego żadnej uwagi, ale talerz zostawiła pusty. Wkrótce potem znowu stanął w drzwiach. Nie zmieniła pozycji. Patrzyła tępym wzrokiem. - Na górę - powiedział krótko Travis. - Zabierz sprzęt. Powoli skupiła na nim wzrok. Nie odezwała się, tylko patrzyła; oczami zamglonymi ze zmęczenia i zdumienia. Nie może tak się ze mną obchodzić. Travis pochylił sią nad nią. Nie widziała nic poza nim -jasnowłosym olbrzymem, który wypełniał jej świat tak, że nie pozostawało miejsca na nic innego, nawet na to, żeby odetchnąć. -229- - Nie będzie litości - stwierdził. - Będę cię dręczył, aż zaczniesz ze mną walczyć. Gdzieś pod tą warstwą lodu wciąż płonie ogień. Znajdę go. Proszę cię, wstań. Wstała. Była pewna, że w razie sprzeciwu, zaniesie jąna pokład. Nie chciała, żeby tak było. Gdy jej dotykał, odżywały wspomnienia, które powinny leżeć pod warstwą lodu i milczenia. Przez resztę dnia i w ciągu następnych dni, Cat nie patrzyła na Travisa, nie sprzeciwiała się mu, w ogóle się do niego nie odzywała. On ze swej strony zaniechał prób przełamania jej upartego milczenia, skupił się natomiast na wypełnianiu wobec niej obowiązków pielęgnacyjnych oraz wymyślaniu kolejnych zajęć. Starał się doprowadzać ją do zmęczenia fizycznego w nadziei, że w ten sposób będzie spokojnie przesypiać noce. Ale nic nie skutkowało Nieważne, jak długo pływała, ile zjadała dziennie posiłków, jak intensywnie się gimnastykowała oraz ile zrobiła zdjęć, dziura w centrum wszechświata nie znikała. Za każdym razem, gdy zapadała w sen, wpadała w czarną pustkę i budziła się przerażona. Kiedy zapadał zmrok, statek stawał na kotwicy, a załoga schodziła pod pokład, Cat ogarniał strach przed powrotem do kajuty, strach przed lodowatym sercem nocy. A jednak wracała tam. Co wieczór. I tak upływała każda noc. W połowie trzeciego tygodnia na morzu, Cat obudziła się jak każdej nocy, zmarznięta, walcząca z mdłościami i chęcią, by krzyczeć. Gdy wyjrzała przez świetlik, by rozpocząć rytuał liczenia gwiazd, coś poruszyło się na dnie jej duszy. Już dłużej tego nie wytrzymam. Z trudem łapiąc oddech, zwlokła się z łóżka i wybiegła na pokład. Znalazła miejsce osłonięte od wiatru i skuliła się tam, wpatrując się niewidzącym wzrokiem w mrok. Chociaż zachowywała się bezszelestnie, pojawił się Travis. Kiedy wziął ją na ręce i zaczął nieść w kierunku schodów, napięła mięśnie. - Nie - powiedziała cicho, łamiącym się głosem. - Nie wrócę tam. Słyszysz? Nie wrócę. Były to pierwsze słowa, jakie wypowiedziała podczas niemal trzytygodniowego pobytu na „Wojowniczce". Spojrzał na wymizerowaną twarz i objął Cat mocno. W świetle księżyca wyglądała jak postać nie z tego świata, delikatna i piękna jak płatek śniegu. - Wszystko dobrze - powiedział łagodnie. - Nie zabiorę cię do twojej kajuty. Obiecuję. Powoli rozluźniła mięśnie i dała się zaprowadzić do kajuty na rufie. Do jego kajuty. Nie oponowała. Zrobiłaby wszystko, wszystko zniosła, byle nie liczyć ponownie gwiazd przez świetlik. -230- 1 - Spokojnie, kochanie - powiedział cicho Travis. - Jesteśmy już na miejscu. Już nic ci nie grozi. Delikatnie położył Cat na łóżku i okrył kocem. Gdy podniósł rękę, by odgarnąć włosy z jej twarzy, skrzywiła się, jak gdyby oczekując ciosu. Mężczyzna posmutniał. Usiadł przy łóżku, tuż przy niej. Nie dotykając jej, miał wrażenie, j ak gdyby obdzierano go ze skóry. W końcu zasnęła, by wkrótce obudzić się drżąca, zziębnięta, z mdłościami. Jej ciche jęki obudziły Travisa. - Cat - szepnął. - Jesteś bezpieczna. Wszystko dobrze, kochanie. Zadrżała. - Spokojnie, kochanie - odezwał się znów cichym głosem. - Nie zrobię ci krzywdy. Po prostu chcę, żebyś nie czuła się samotna. Położył się koło niej i delikatnie, bardzo delikatnie wziął ją w ramiona. Chciała mu się wyrwać, ale nie mogła. W tym momencie nie była w stanie odsunąć się od jego ciepła, podobniejak morze nie mogło zwalczyć przyciągania księżyca. Travis trzymał ją tak długi czas, rozmasowując napięte mięśnie ramion i karku kobiety, gładząc ją, dotykając. Robił to spokojnie, bez seksualnego napięcia. Jednak co jakiś czas wstrząsały nią dreszcze i z trudem łapała powietrze. Travis miał wrażenie, że nawet nie zdaje sobie sprawy, że leży w jego objęciach. - Cat... Cat, przestań walczyć z własnymi uczuciami. Krzycz, płacz albo rozbijaj przedmioty, rób, na co tylko masz ochotę. Otwórz się, Cat. Otwórz się. Nie możesz żyć tak jak teraz. Jedyną odpowiedzią był dreszcz, który przebiegł jej ciało. Travis trzymał ją, ogrzewał, aż znowu zasnęła. Tym razem obudziła się, gdy słońce stało już wysoko. Nie spała tak długo od czasu, gdy powiedziała Travisowi, że jest w ciąży. Gdy zajrzał do kajuty, wciąż zastanawiała się, dlaczego przy nim spała tak spokojnie, a sama nie była w stanie. Był ubrany w kąpielówki, w ręku trzymał jej kostium. Dzień rozpoczął się jak zwykle. Żadne z nich nie wspomniało słowem minionej nocy. Travis mówił do niej, nie żądając odpowiedzi. Przyzwyczaił się, że mu ich nie udzieli. Poza wypowiedzianym w nocy upartym żądaniem, by nie zabierał jej z powrotem do kajuty, nie padły z jej ust żadne słowa. Wydawało się, że Travis już dla niej nie istniał. W pewnym momencie w ciągu dnia Cat zaczęła nagle reagować na coś więcej niż tylko ruch wymuszony przy robieniu zdjęć. Dotarło do niej piękno dostojnych, grafitowych żagli „Wojowniczki" na tle pokrytego chmurami nieba. Nie powiedziała o tym Travisowi