To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Zawisza Czarny brał udział w turnieju w Perpignanie u stóp Pirenejów, a kilku jego rodaków dotarło jeszcze dalej, walcząc wraz z rycerstwem portugalskim w Afryce w obronie Ceuty. Rycerzy polskich można było też oczywiście spotkać na Cyprze i w Palestynie. Również wizyty cudzoziemców w Polsce stały się częstsze, a na Zachodzie pojawiły się pierwsze opisy Polski i relacje z podróży; najsławniejsza, dość złośliwa, to relacja humanisty Eneasza Piccolominiego, późniejszego papieża Piusa II. Wzrost kontaktów z zagranicą, dostępnych obecnie nawet przedstawicielom średniego rycerstwa, nie licząc osób towarzyszących orszakom posłów królewskich czy możnowładców oraz młodzieży szlacheckiej stiudiującej na obcych uniwersytetach, powodował nie tylko rozszerzenie horyzontów szlachty, ale i nowy napływ cudzoziemskiej mody i obyczajów. Wyrazem tego jest m.in. cytowany już wiersz Słoty O zachowaniu się przy stole, propagujący ogładę towarzyską i piętnujący grubiaństwo. Jest to pierwszy w języku polskim wykład savoir vivre. Jednocześnie jednak przeciwnicy nowej mody zaczęli utyskiwać nad utratą przez stan rycerski dawnej tężyzny i prostoty, nabieraniem upodobań do zbytku, zamiłowań do cudzoziemszczyzny, zniewieścieniem. W ten ton uderza czasem, acz umiarkowanie, Jan Długosz. Tego niewątpliwego wzrostu kultury szlachty nie należy zbyt pochopnie łączyć z upowszechnieniem wśród niej oświaty szkolnej. W ostatnim czasie Jerzy Kłoczowski w licznych artykułach dobitnie podkreślał istnienie w Polsce XV wieku znacznej grupy ludności, której nauka czytania i pisania nie była obca. Dla niej to powstawała dość już obszerna literatura religijna w języku polskim, głównie -przekłady: żywoty świętych, apokryficzne opowieści o Jezusie i Matce Boskiej, wiersze i pieśni treści dewocyjnej. Trzeba jednak pamiętać, że literatura ta była na ogół przeznaczona do czytania głośnego, a niekiedy (pieśni i wiersze) do przekazywania ustnego z pamięci. Dotyczy to także nielicznych utworów świeckich, z których zachowały się ledwie strzępy. Należy zresztą także stwierdzić, że postępy oświaty dotyczą przede wszystkim miast, gdzie znajomość czytania i pisania miała niemałe znaczenie w życiu praktycznym. Do środowiska mieszczańskiego trafiała też znaczna część literatury dewocyjnej, propagowanej przez ośrodki mendykanckie. W tym to bowiem środowisku mogły rozwijać się pragnienia zdobywania wiedzy, np. 50% studentów Akademii Krakowskiej w XV w. pochodziło z miast, które przecież obejmowały niewielki odsetek ludności, na resztę zaś w poważnym stopniu składali się klerycy pochodzenia chłopskiego, którzy w tym czasie zdołali się dobić nawef katedr uniwersyteckich. Dwór królewski nie dawał w tej dziedzinie dobrego przykładu. Dla Jadwigi przygotowywano trójjęzyczny tekst psałterza (tzw. Psałterz floriański), ale jej następcy na tronie, po Kazimierza Jagiellończyka włącznie, nie umieli zapewne 11. 163 czytać i pisać. Dopiero druga połowa XV wieku przyniesie zmiany, a mecenat kulturalny z kręgów kościelnych i mieszczańskich zacznie się przesuwać do środowisk świeckich. Sam Kazimierz Jagiellończyk będzie się starał własnym synom zapewnić wychowanie przygotowujące do rządzenia, którego brak z pewnością odczuł we własnej karierze. Człowiek uczony nie był więc ideałem stanu rycerskiego. Jeżeli ceniono w nim mądrość, to praktyczną, jeżeli wiedzę - to prawniczą, ewentualnie historyczną. Ideał był jeszcze bardzo średniowieczny: waleczny a prawy rycerz, gotów oddać życie za wiarę i kraj, za króla (jeszcze w XVI wieku pamiętano pogardę, jaka otaczała rycerzy polskich, którzy wrócili spod Warny, “króla swego odbie-żawszy"). Idealny rycerz miał być jednak nie tylko dzielny, ale obyty w świecie, pełen kurtuazji wobec niewiast, elokwentny w sądzie i na sejmiku. Ambicją jego było też mieć barwne i bogate stroje, choć mało który mógł się pod tym względem zrównać z nienawistnymi mieszczanami. Rzeczywistość odbiegała znacznie od ideału. Wśród wad, jakie można zarzucić typowemu szlachcicowi XV wieku i jakie przewijają się w źródłach, a zwłaszcza w literaturze kaznodziejskiej, widać pijaństwo, kosterstwo (tj. zamiłowanie do gry hazardowej w kości), chciwość; należałoby chyba dorzucić pieniactwo, które wyraźnie wyziera z ksiąg sądowych. Drogą awansu dla szlachcica w XIV i XV wieku była wojna, służba dworska, ale także mógł się wybić w rodzinnej ziemi jako działacz sejmikowy, osiągnąć urząd ziemski, zostać sędzią. Wybijający się żołnierze i politycy często zyskiwali sobie fawory króla, który wprowadzał ich do rady, obdarzał nadaniami lub dzierżawami. Tą drogą możnowładztwo uzupełniało się nowymi rodzinami, pochodzącymi ze średniej szlachty. Drugą drogą awansu był stan duchowny. Dojście szlacheckiego syna do infuły biskupiej często otwierało karierę całej rodzinie. Natomiast handel, nawet płodami własnego gospodarstwa, nie był uważany w tym czasie za drogę otwierającą perspektywy bogactwa i awansu społecznego. ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Struktura stanowa: duchowieństwo Stan duchowny Za pierwszy stan społeczeństwa średniowiecznego uważało się duchowieństwo. Ponieważ ono przez długi czas, jako warstwa monopolizująca działalność kulturalną i propagandę społeczną, narzucało reszcie ludzi swój sposób widzenia świata, w XIII-XV wieku powszechne było przekonanie, że duchowieństwo stanowi odrębny stan społeczeństwa, stan temu społeczeństwu niezbędny, najbardziej dostojny, bo pośredniczący między ludźmi a światem nadprzyrodzonym. Zarazem był to stan o odmiennej od innych strukturze, nie opierał się bowiem na pochodzeniu ani na odrębnym stosunku do własności środków produkcji, ale wyłącznie na funkcjach, jakie pełnił