To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Natomiast pewne rzeczy, choć takich własności wartościowych nie mają, uzyskują pośrednio wartość przez to, że są przyczy- nami, warunkami, zbiornikami czy symbolami rzeczy wartościowych. Klasycznym przykładem czegoś, co ma wartość pochodną, jest pieniądz. Wprawdzie i on może mieć wartość własną, na przykład estetyczną, ale ta jest na drugim planie wobec jego wartości po- chodnej. Do rozróżnienia tego jest zbliżony, co praw- da tylko częściowo, znany ekonomistom podział dóbr na użytkowe i wymienne (w terminologii Adama Smitha: \alue in use and value in exchange). Ten pierwszy dychotomiczny podział dóbr i war- tości jest zupełnie prosty, nie może budzić zastrzeżeń. Jasne jest, że podstawowymi są wartości własne, bo z nich także pochodne czerpią swą wartość; bez włas- nych nie byłoby też pochodnych. B. Następnym tedy zadaniem jest podział wartości własnych: jest to zadanie trudniejsze. Wydaje się, że najprościej i najnaturałniej jest wartości te podzie- 68 lić na dwie klasy: wartości ludzkie, właściwe tylko ludziom — i wartości właściwe także rzeczom. Wartościami ludzkimi są wartości myśli, na przykład prawdziwość i twórczość (te wartości by- wają nazywane poznawczymi); także wartości działania, na przykład szlachetność czy sprawiedli- wość (te bywają nazywane moralnymi); także war- tości uczuć, na przykład gdy te są przyjemne (ta wartość jest nazywana hedoniczną). Wartością rzeczy jest natomiast wartość este- tyczna.I bodaj ona jedna jest własną(a nie pochodną) wartością rzeczy, wartością świata postrzeganego, a nie łudzi postrzegających. Choć i w niej mają także udział ludzie: oni wartość estetyczną rzeczy oceniają— a po części tworzą; niemniej wartość estetyczna jest wartością rzeczy, a nie wyłącznie ludzi, jak wartości myśli, działań, uczuć, jak wartości poznawcze, mo- ralne, hedoniczne. A co innego, że ludzie — nie mniej niż rzeczy pozaludzkie — mogą mieć wartość este- tyczną. — Istnieje też wartość na pograniczu ludzkich i rzeczowych: wartość życia, jego pełni i zdrowia, wartość „witalna". Filozofowie usiłowali wartości nie tylko podzielić, ale też scalić, to znaczy znaleźć nie tylko to, co je między sobą różni, ale też, co je łączy. Hedoniści na przykład próbowali bronić tezy, że, mimo dzielące je różnice, wszystkie wartości są wartościami hedo- nicznymi i są wartościami w tym stopniu, w jakim wytwarzają uczucia przyjemne. Zgoda nie została tu osiągnięta. C. Na podziale wartości nie kończą się zadania teoretyka. Bo wartości nie są sobie równe, są wyższe i niższe. Istotną cechą wartości jest właśnie ich hie- rarchiczność. Przeto zadaniem teoretyka jest nie tylko je podzielić, ale także uszeregować; zadaniem 69 jego jest nie tylko klasyfikacja, ale także hierarchiza- cja wartości. Dwie są tu wielkie koncepcje. Jedna przyjmuje, że jeśli jedna wartość jest wyższa od drugiej, to jest wyższa nieskończenie, i że tej jakościowej wyższo- ści nie wyrówna żadne ilościowe zwiększanie i nagro- madzenie wartości niższych. Koncepcję tę wysuwał Pascal pisząc: „Wszystkie ciała, strop niebieski, gwiazdy, ziemia i jej królestwa nie mogą równać się wartością z żadną myślą", a znów „wszystkie ciała i wszystkie umysły i wszystkie twory umysłów razem wzięte nie są warte najmniejszego drgnienia miłości: ona bowiem należy do dziedziny nieskończenie wyższej". Natomiast inna koncepcja, której dał wyraz na przykład Brentano, przyjmuje, że jest inaczej: każde dobro jest dobrem skończonym i od innych dóbr jest wyższe lub niższe, zależnie od ilości. Jest duże i małe zadowolenie, duże i małe poznanie, więc też niepodobna powiedzieć, że w hierarchii wartości wie- dza stoi wyżej od zadowolenia, czy zadowolenie wyżej od wiedzy. W myśl tego istnieje hierarchia dóbr, ale nie stała hierarchia wartości, a w każdym razie nie ma hierarchii tak niewzruszonej jak ta, którą przyjmował Pascal. D. Teoria i historia sztuki zawierają obfity materiał dla teoretyka wartości, stawiają przed nim wiele za- gadnień: Czy i jakie są odmiany wartości estetycz- nych, w szczególności, czy wartości artystyczne są różne cd estetycznych stricto sensul Czy dzieła ma- larstwa lub architektury zmierzają do tych samych, czy do innych wartości niż dzieła imizyczne i litera- ckie? Czy istnieje dla sztuk jedna niezmienna hierar- chia wartości, czy też zmienia się wraz ze stylami i prądami? Jeśli hierarchia istnieje, to czy zgodna 70 z koncepcjami Pascala, czy Brentana ? Czy obok war- tości estetycznych jest też w sztuce miejsce na po- znawcze i moralne? Naczelnym pojęciem, którym teoria sztuki czy este- tyka najwięcej się zajmowała, które całą dziedzinę obejmowało długo, było pojęcie piękna. Jednakże w pewnym momencie estetycy zdali sobie sprawę z tego, że jest to pojęcie zbyt chwiejne i że trzeba dla estetyki szukać innego naczelnego pojęcia. I mniej więcej pod koniec XIX w. przerzucili się od pojęcia piękna do pojęcia sztuki. Pamiętam jeszcze ten mo- ment, w którym zaczęto dowodzić, że estetyka nie powinna być teorią piękna, tylko teorią sztuki. Wszakże niebawem okazało się, że i to ujęcie nie jest właściwe, bo pojęcie sztuki bierze się albo szeroko, tak jak je brali Grecy, a wtedy obejmuje ono również takie sztuki, jak prowadzenia wojen i robienia obu- wia, każdą w ogóle systematyczną produkcję — albo też bierze się je tak, jak się zwykło robić w czasach nowych, ale wtedy (wyraźnie albo w sposób utajony) wprowadza się pojęcie piękna, bo uwzględnia się nie całą ludzką produkcję, nie wszystkie sztuki, lecz tylko sztuki piękne. A wtedy wracają trudności związane z pojęciem piękna. Spowodowały one, że w naszym stuleciu nastąpił zwrot w estetyce. Co ma naprawdę stanowić wspólny mianownik estetyki? Wedle trze- ciej, najbliższej nam koncepcji, tym mianownikiem, który łączy estetykę, nie jest ani piękno, ani sztuka, lecz przeżycie estetyczne. Jednakże tu się wyłaniają pewne trudności: bo trudno jest znaleźć właściwość wspólną wszystkim przeżyciom, które nazywamy estetycznymi. Mówi 71 się wprawdzie, że przeżycia estetyczne są przeżyciami wobec rzeczy bezpośrednio danych, reakcjami na widoki, na dźwięki; ale w literaturze takiej bezpośred- niości nie ma; w niej stykamy się z rzeczami tylko pośrednio, przez znaki, przez wyrazy. Nie jest też prawdą, by wyobrażenia, jakie na podstawie wyrazów formujemy w naszym umyśle, były wyraźne i stano- wiły przedmiot zadowolenia estetycznego