To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
— Zdjęcie? W nocy? — To będzie zdjęcie przy księżycu, z zamkiem w tle. — Mój kapitan wie o tym? — Tak, oczywiście. Pan Duchwitz rozmawiał z nim wczoraj i kapitan Kleiss powiedział, że nie widzi problemu. — To dobrze — rzekł Leo. Zaraz jednak zmarszczył brwi. — To dziwne, że kapitan nic mi nie powiedział. — Pewnie uznał, że to nieważne. — Harald zdał sobie sprawę, że chyba stoi na straconej pozycji. Gdyby niemieccy żołnierze postępowali tak lekkomyślnie, nie podbiliby Europy. Leo potrząsnął głową. — Na odprawie informuje się wartownika o wszystkim, co według planu ma się zdarzyć w czasie jego warty — wyrecytował, jakby cytując za podręcznikiem. — Jestem pewien, że pan Duchwitz nie pozwoliłby nam tego zrobić, nie uzgadniając wszystkiego z kapitanem Kleissem. — Harald pochylił się i pchnął samolot. Widząc, że ma trudności z przesunięciem ogona, Leo przyszedł mu z pomocą. Razem przestawili ogon maszyny o trzydzieści stopni, tak że hornet stał dziobem do alejki. — Lepiej zapytam kapitana — zdecydował Leo. — Jeśli jesteś pewien, że nie będzie zły, kiedy go zbudzisz. Leo wyglądał na zafrasowanego; najwyraźniej trapiły go wątpliwości. — Może jeszcze nie śpi. Harald wiedział, że oficerowie śpią w zamku. Kombinował, jak zatrzymać trochę Leo, a przyspieszyć swoją robotę. — Jeśli chcesz iść aż do zamku, mógłbyś mi pomóc przeciągnąć tego grata. — Dobrze. — Ja wezmę lewe skrzydło, a ty weź prawe. Leo zarzucił karabin na plecy i oparł się o metalowy pręt łączący górny płat z dolnym. Pchany przez dwóch mężczyzn hornet potoczył się szybciej. Hermia złapała ostatni wieczorny pociąg z dworca Vesterport. Dojechał do Kirstenslotu po północy. Nie była pewna, co robić, kiedy doszła do zamku. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, waląc w drzwi i budząc całe domostwo. Być może będzie musiała zaczekać do rana i dopiero wtedy zapytać o Haralda. To oznaczało, że spędzi noc pod gołym niebem. Trudno. Gdyby w zamku paliły się światła, mogłaby znaleźć kogoś, na przykład służącą, z kim zamieniłaby dyskretnie parę słów. A nie chciała tracić więcej cennego czasu. Z pociągu wysiadł ktoś oprócz niej. Była to kobieta w błękitnym berecie. Hermia przestraszyła się. Czyżby popełniła błąd? Czy ta kobieta przejęła ją od Petera Flemminga? Będzie musiała sprawdzić. Przed majaczącym w mroku dworcem zatrzymała się i otworzyła walizkę, udając, że czegoś szuka. Jeśli kobieta ją śledzi, też znajdzie pretekst, żeby poczekać. Kobieta wyszła z dworca i ruszyła dalej bez wahania. Hermia dalej grzebała ręką w walizce, obserwując spod oka nieznajomą. Kobieta podeszła szybkim krokiem do zaparkowanego nieopodal czarnego buicka. Ktoś siedział za kierownicą i palił papierosa. Hermia nie widziała twarzy, tylko rozżarzony punkt. Kobieta wsiadła. Samochód ruszył i odjechał. Hermia odetchnęła swobodniej. Kobieta spędziła cały dzień w mieście i mąż wyjechał po nią na dworzec. Fałszywy alarm, pomyślała z ulgą. Ruszyła dalej. Harald i Leo pchali dalej horneta, minęli cysternę z benzyną, z której Harald ukradł paliwo do samolotu, doszli do podwórka przed zamkiem, a potem obrócili maszynę pod wiatr. Leo wbiegł do środka, żeby obudzić kapitana Kleissa. Harald miał tylko minutę lub dwie. Wyjął z kieszeni latarkę, zapalił ją i włożył sobie do ust. Zwolnił zamki po lewej stronie kadłuba na dziobie i podniósł klapę. — Paliwo włączone? — zawołał. — Paliwo włączone — odpowiedziała Karen. Harald pociągnął za kółko zatapiacza i popracował dźwignią jednej z dwóch pompek, żeby zalać karburator. Zamknął klapę i zabezpieczył zaczepami. Wyjął latarkę z ust i zawołał: — Przepustnica i magnesy włączone? — Przepustnica ustawiona, magnesy włączone. Stanął przed samolotem i zakręcił śmigłem. Naśladując Karen, zakręcił jeszcze raz, a potem trzeci. Wreszcie pociągnął z całej siły i odsunął się zręcznie. Nic się nie stało. Zaklął. Nie było czasu na takie zabawy. Powtórzy całą procedurę od początku. Coś jest nie tak, pomyślał, jeszcze zanim poruszył śmigłem. Przedtem, kiedy obracał śmigłem, działo się coś, czego teraz nie było. Rozpaczliwie próbował sobie przypomnieć, co to takiego. Silnik znów nie zaskoczył