To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Filip sapał. Nathanael otarł pot z czoła i spytał: - Co się stało bratu mojemu? A Filip odpowiadając, rzekł: - Znaleźliśmy tego, o którym pisał Mojżesz w Torze i o którym pisali prorocy, a jest nim Mąż z Nazarethu. - Z Nazarethu? - spytał Nathanael. Zmrużył oczy. Na twarzy jego ukazał się kpiący uśmiech. Był znowu dawnym Nathanaelem, drwiącym młodzieńcem z Kany Galilejskiej. - Czy może być coś dobrego z Nazarethu? - spytał, ale natychmiast pożałował swojej drwiącej wątpliwości, bo poznał po skupionej twarzy przyjaciela, że sprawił mu przykrość. Był zły na siebie, na swoje niskie skłonności, które mimo modlitwy i rozmyślań wciąż jeszcze w nim się tliły. Małomówny odrzekł na to spokojnie: - Pójdź i zobacz. Poszli brzegiem Jordanu. Sadownik niewiele rozmyślał o mężu z Nazarethu. Ten człowiek był mu właściwie obojętny. Szedł do niego, ponieważ prosił go o to Małomówny. Po prostu nie chciał mu odmówić, zwłaszcza po tej nieszczęsnej i naprawdę zupełnie mimowolnej drwinie, wypowiedzianej o ludziach z Nazarethu. Do odkrycia Filipa niewielką przykładał wagę. Wiadomość o znalezieniu Tego, o którym pisali Mojżesz i prorocy, zrozumiał w ten sposób, że Małomówny spotkał męża o wielkiej wiedzy i mądrości. A czy mało jest w Izraelu ludzi mądrych i wykształconych? Tak rozmyślając szedł za Filipem i obaj zbliżyli się do Jezusa, w którym sadownik ku wielkiemu zdziwieniu rozpoznał owego nieznanego przybysza, przechodnia, nazwanego przez Niestrzyżonego Barankiem Bożym, co zresztą, jak wiadomo, na nikim nie zrobiło większego wrażenia. Jezus spojrzał na Nathanaela, wskazał nań palcem i rzekł: - Oto prawdziwy syn Izraela, w którym nie ma fałszu. A na to Nathanael, który więcej o sobie wiedział, niż mógł wiedzieć ten obcy Rabbi, i lepiej znał swoje wnętrze, niż mógł je znać jakikolwiek postronny człowiek, odpowiedział głosem pełnym zamyślonej goryczy: - Skąd znasz mnie, Rabbi? Jezus podszedł do sadownika, położył mu obie dłonie na ramionach i stojąc z nim twarzą w twarz, rzekł: - Zanim cię Filip wezwał, widziałem cię stojącego pod drzewem figowym. Nathanael zbladł, cofnął się, szeroko otwarte oczy utkwił w Jezusie, podniósł dłonie i poruszał nimi w powietrzu, jakby chciał za pomocą tych bezradnych ruchów odgrodzić się od Jezusa i zbudować między Nim a sobą niewidzialny mur. Nie panując już nad sobą ani nad ruchami swoich dłoni i nad przerażeniem swojego serca, padł na ziemię i począł wielbić Pana słowami drugiego psalmu sławiącego Syna Bożego, Króla Izraela na Syjonie, na górze świętej, dzierżącego żelazne berło, którym rozgromi ludy i roztłucze je jak gliniane naczynie. Jezus rzekł do Nathanaela ze smutkiem i wyrozumiałym wyrzutem: - Uwierzyłeś dlatego, bom ci powiedział, że cię widziałem pod drzewem figowym. Tak rzekł Jezus, a znaczyło to, że gdyby mu nie ujawnił owego tajemnego zdarzenia, o którym nikt nie wiedział, Nathanael nigdy by w Niego nie uwierzył. Sadownik leżał na piasku twarzą zwrócony ku ziemi i nie śmiał podnieść oczu. Obok klęczał Filip, równie jak on przerażony i drżący. - Większe rzeczy będziesz oglądał - rzekł Jezus do Nathanaela. Wtedy Jezus ujrzał siebie, stojącego między ziemią a niebem na podobieństwo świętej drabiny w Beth El, objawionej we śnie praojcu Jaakowowi. Nogami wspierał się o ziemię, a głową sięgał stolicy starowiecznej, a po Jego ciele jak po szczeblach wstępowali i zstępowali Serafim i Cherubim, a czynili to tak zgrabnie, że mijając się wśród nieustannej krzątaniny w górę i na dół, na dół i w górę, ani razu nie zaczepili o siebie szeroko rozpostartymi skrzydłami, co świadczy nie tylko o ich sprawności i niezwykle rozwiniętym zmyśle ostrożności, ale przede wszystkim o umiłowaniu cudownej harmonii, której nie chcieli spłoszyć lekkomyślnym ruchem. Znamienną cechą tego ruchu było - jak już powiedzieliśmy - wstępowanie i zstępowanie, krążenie między górą a dołem i dołem a górą, między niebem a ziemią, ziemią i niebem, ale w tym krążeniu była głęboka i doskonała celowość, i gdyby ono choć na chwilę zamarło, stanęło, świat uległby natychmiastowej katastrofie. Stary midrasz izraelski opowiada, że w Beth El Pan, objaśniając Jaakowowi ben Jicchak głęboki sens tej drabiny, ukazał mu wśród krążących aniołów, wstępujących do nieba proroków, Mojżesza i Elijahu, i proroka Jonę, zstępującego do głębin morskich, i Koracha spadającego z drabiny na ziemię i pochłoniętego przez ziemię, z czego należy wnioskować, że owa drabina jest Drabiną Wszelkiego Czasu, wszystkiego, co było, i wszystkiego, co będzie, Drabiną Porządku, Prawa, Wyroku, Łaski i Kary. Była to zatem Drabina spajająca niebo z ziemią i ziemię z niebem, Drabina Boga i Człowieka, Drabina złączenia, zespolenia i nierozerwalnego związku, i niemożliwością jest ustalić, które szczeble są szczeblami Boskości, a które Człowieczeństwa, bo wszystkie szczeble są zarazem szczeblami Boskości i Człowieczeństwa, i te górne, oparte o niebo, i te dolne, wspierające się o ziemię, i dlatego śmiało może być nazwana Drabiną Pana lub Drabiną Człowieka, Syna Człowieczego, a jedna i druga nazwa jest prawdziwa i słuszna, z tym tylko zastrzeżeniem, że Izrael, myśląc o Bogu, myślał o Panu niewidzialnym, a myśląc o Synu Człowieczym, myślał bądź o istocie Boskiej, bądź ludzkiej z ciała i krwi, basar wa Adam, i dlatego Jezus właśnie tu, na pustyni, w obliczu owej Drabiny Jaakowowej, pochyliwszy się nad Nathanaelem i Filipem, dla zrównania się z nimi nazwał się po raz pierwszy głośno, przed ludźmi, Synem Człowieczym, synem ciała, synem gliny, synem biedy i cierpienia, i za tym mianem jak za podwójną zasłoną - jak wiemy, podwójna zasłona oddzielała w Świątyni Pańskiej Święte Świętych od ludzi - ukrył się i dzięki temu uczynił się Niewidzialnym przed obliczem Izraela, mimo że był człowiekiem widzialnym, którego można było widzieć, słyszeć i dotknąć. I widzialny Jezus, pochyliwszy się nad Nathanaelem i Filipem, wypowiedział słowa Niewidzialnego: - Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że ujrzycie niebo otwarte i Aniołów Pańskich wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego. I wtedy Nathanael i Filip podnieśli się z ziemi i poszli za Jezusem, chociaż nie rozumieli, jakim sposobem Aniołowie Pańscy będą wstępować i zstępować na syna człowieczego, na ben Adam, stworzonego przez Pana z mułu ziemi