To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
To ci siê nie uda. Nie poddam siê i nie przestanê byæ na ciebie wœciek³y. Przyznaj, ¿e znowu próbujesz mnie uwieœæ. Nic z tego, nie by³aœ wobec mnie lojalna i... Philippa zmobilizowa³a wszystkie si³y i poderwa³a biodra. Dienwald spad³ z niej, ale nie puœci! jej nadgarstków. Le¿eli zwróceni do siebie twarzami i oddzieleni tylko kêpk¹ kwitn¹cych fio³ków. Nie potrafi³ siê powstrzymaæ i poca³owa³ j¹, a potem cofn¹³ siê, jak u¿¹dlony przez szerszenia. - Dienwaldzie... - szepnê³a i przysunê³a siê do niego, próbuj¹c oddaæ poca³unek. - Nie, nie pozwolê ci siê znów uwieœæ, dziewko. Trzymaj siê z dala ode mnie. Krew uderzy³a Philippie do g³owy. Jednym ruchem uwolni³a nadgarstki, a potem przewróci³a Dienwalda 359 na plecy i leg³a na nim, ca³uj¹c go namiêtnie, mimo i¿ usi³owa³ siê odsun¹æ. Chwyci³a mê¿a za w³osy i przytrzyma³a, obsypuj¹c poca³unkami jego twarz, brodê, nos i pocieraj¹c policzkiem o ucho. Poczu³, jak napiera brzuchem na jego mêskoœæ i uœwiadomi³ sobie, ¿e koniec jest bliski. Jego koniec. Nie rozumia³ jej. Ulega³a i bra³a jednoczeœnie, co go dziwi³o i zachwyca³o. Przesta³ siê wyrywaæ i pozwoli³, by robi³a to, na co mia³a ochotê. - Dziewko - wtr¹ci³ poœpiesznie, kiedy na moment przesta³a go ca³owaæ. - Pos³uchaj mnie. Philippa us³ysza³a jego miêkki g³os i spojrza³a na niego czujnie. Jej serce t³uk³o siê w piersi jak oszala³e. - Jesteœ moim mê¿em, zapalczywy g³upcze - powiedzia³a i znów go poca³owa³a. - Jesteœ mój. Nigdy bym ciê nie opuœci³a, nigdy, bez wzglêdu na to, jak bardzo by³abym z³a na ciebie. Rozumiesz? Zrozumia³eœ wreszcie? Jecha³am po ciebie, aby sprowadziæ ciê z powrotem do domu, gdzie twoje miejsce. Teraz ju¿ wiesz? - Zamilknij¿e na chwilê! Na wszystkich œwiêtych, moja g³owa! Przestañ wreszcie! Tak, zrozumia³em, lecz teraz ty mnie pos³uchaj. Jesteœ moj¹ ¿on¹ i nigdy wiêcej mnie nie opuœcisz, s³yszysz? Zostaniesz w St. Erth czy tam, gdzie ka¿ê ci zostaæ. Nie pojedziesz beze mnie do Londynu, aby zobaczyæ siê z ojcem. Nie zniós³bym tego, s³yszysz? - Ja mam ciê nie opuszczaæ? - Przesta³a go ca³owaæ, co pozwoli³o jej myœleæ jaœniej. - To ty mnie opuœci³eœ! Przez trzy dni nie wiedzia³am, gdzie jesteœ ani co robisz. Lecz potem uœwiadomi³am sobie, ¿e z pewnoœci¹ pojecha³eœ do swojej ukochanej, doskona³ej Kassi, wiêc wyruszy³am po ciebie, razem z twoimi zbrojnymi i synem. 360 Oburzona, poci¹gnê³a Dienwalda mocniej za w³osy i jeszcze kilka razy walnê³a jego g³ow¹ o ziemiê. Dienwald jêkn¹³ g³oœno, wiêc przesta³a. - Szkoda fio³ków. Jak œmia³eœ tak o mnie myœleæ? Jesteœ nie do wytrzymania i doprawdy nie rozumiem, dlaczego kocham ciê bardziej ni¿... Umilk³a, gdy¿ zda³a sobie sprawê, ¿e otwieraj¹c przed nim serce, narazi³a siê na dalsze kpiny, obelgi i po³ajanki. Lecz Dienwald tylko siê uœmiechn¹³, a jego krzywy uœmieszek sprawi³, ¿e mia³a ochotê znów zacz¹æ go ca³owaæ i nie przestawaæ, dopóki oboje nie bêd¹ w stanie myœleæ. - Naprawdê wyruszy³aœ, aby sprowadziæ mnie do domu? - Oczywiœcie! Nie jecha³am do Londynu. Wierzysz w to, ¿e ukrad³abym ci syna i ciê opuœci³a? Zmuszaj¹c twoich ludzi, by mi s³u¿yli? Och, Dienwaldzie, zas³u¿y³eœ na to! Podnios³a rêkê, lecz kiedy zobaczy³a w jego oczach wyzwanie, na wargach zaœ œlad uœmiechu, zastyg³a w pó³ gestu, a potem zaklê³a cicho, pochyli³a siê i znów go poca³owa³a. Rozchyli³ wargi i pozwoli³, by jêzyk Philippy dotkn¹³ wnêtrza jego ust. Co za cudowne uczucie. Ona by³a cudowna. I nale¿a³a do niego. - Tak - szepn¹³ prosto w ciep³o jej warg. - Zas³ugujê na wszystko, co mo¿esz mi daæ, dziewko. Poczu³a, ¿e jego d³onie przesuwaj¹ siê w dó³ jej pleców i podci¹gnê³a siê nieco wy¿ej. Rozsun¹³ jej nogi palcami, które teraz napiera³y na jej okryt¹ sukni¹ p³eæ. - Dienwaldzie - szepnê³a. Zadar³ sukniê i jego palce pieœci³y wnêtrze jej ud, posuwaj¹c siê coraz wy¿ej, dopóki nie dotar³y do ³ona, gdzie zastyg³y w bezruchu, by rozkoszowaæ siê ciep³em i miêkkoœci¹ jej cia³a. Westchn¹³ g³êboko: 361 - Brakowa³o mi ciebie. - Nie, to mojego cia³a ci brakowa³o - szepnê³a pomiêdzy poca³unkami. - Ka¿da kobieta by³aby dobra, poniewa¿ jesteœ takim po¿¹dliwym sukinsynem, rozpalonym przez ca³y czas. S³ysza³am o twoich podbojach, znam nawet imiona tych kobiet, bo Edmund mi je wyrecytowa³. - Niechbym siê tylko oœmieli³ wzi¹æ sobie inn¹ do ³ó¿ka, na pewno gorzko bym tego po¿a³owa³