To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Wszystkie nadzieje, pragnienia, udrki bez znaczenia ju|. I jak si z tym pogodzi? Zaraz, tego bym si po panu nie spodziewaB, co pan teraz powiedziaB. O, to chyba z kim[ pana pomyliBem. Bd musiaB jednak przypomnie sobie, gdzie[my si spotkali i kiedy. Co[ mi si tu nie zgadza. Nie przypuszczaBbym. Gdyby to kto[ inny... Nie, nie, dobrze pana zrozumiaBem. Zastanawiam si nawet, |e kto wie, czy nie ma pan racji. Jest to w koDcu jakie[ wyj[cie. Bo najgorzej, gdy nie ma |adnego. Tak, jest to wyj[cie. Jakkolwiek nie ma ju| teraz znaczenia. Gdyby mo|e wtedy. Tylko widzi pan, gdy co[ si nie dzieje nagle, najpierw si nie zauwa|a tego. Potem si lekcewa|y, potem si czBowiek pociesza, |e mo|e nie jest jeszcze tak zle. ZwBaszcza |e i inni go pocieszaj, |e kto[ tam, |e ten i ów tak samo czy nawet gorzej, a wszystko si dobrze skoDczyBo. WróciBem której[ zimy z gór, z nart, po urlopie i poczuBem, |e rce mam jakie[ dziwnie zmczone. I troch, o, ten palec zaczB mnie bole. Inne palce nie, zrobiBy si tylko jakby niemrawe. SdziBem, |e to po nartach. Rce naszarpane, ponadwyr|ane od kijków, wycigów, podchodzeD, upadków. Nie najgorzej jezdziBem. Lecz dwa, trzy tygodnie i nie ka|dej zimy, to ma si wszyst- 381 ko zastane. Nic dziwnego, |e musi si potem troch czu. Lecz za jaki[ czas i inne palce zaczynaj mnie bole, i sztywniej. Gram, a zdarzy mi si nie zd|y z naci[niciem klapy czy nacisn nie tak. O, niedobrze, my[l sobie. WybraBem si do lekarza. Oglda jedn rk, oglda drug, próbuje zgina mi i tak, i tak palce, uwiera tu, tam, pyta, czy boli. - Boli. - Niestety - powiada - reumatyzm. I to ostry. Musi pan zrobi badania. Zobaczymy, a wówczas pomy[limy o kuracji. Jednak|e konieczne bdzie sanatorium. ByBoby wskazane nawet dwa razy do roku. - A czy bd mógB gra - pytam - panie doktorze? - A na czym pan gra? - Na saksofonie. SpojrzaB na mnie jakby ze wspóBczuciem. - Niech pan pomy[li na razie o rkach. ZwBaszcza |e na rkach mo|e si nie skoDczy. Z reumatyzmem nigdy nie wiadomo. Reumatyzm to taka choroba... Ale ju| go nie sBuchaBem, co to za choroba, tylko my[laBem, jak ja bd teraz |yB bez grania. Na koniec wizyty troch mnie pocieszyB, |e trudno mu cokolwiek bez badaD wyrokowa, wic mo|e bd jeszcze mógB gra. Naturalnie, je[li zastosuj si do jego wskazaD. Badania nie wypadBy zbyt pomy[lnie, zastosowaBem si wic do jego wskazaD, zwBaszcza |e nie pozbawiaB mnie do koDca nadziei. ZalecaB, prócz leków, cierpliwo[, nieupadanie na duchu, no, i sanatorium. ZaczBem wic jezdzi do sanatorium. PoddaBem si ró|nym zabiegom, masa|om, braBem kpiele. StaraBem si jak najsumienniej wszystko wykonywa. Ale jaki mógB by skutek, gdy czBowiek wci| my[li, |e ju| nie gra i mo|e w ogóle nie 382 bdzie graB. Gdy pan my[li osobno i leczy si osobno, nie czuje pan tak skutków. StrzegBem si nawet zawierania jakichkolwiek znajomo[ci, dzieD dobry, dzieD dobry, to wszystko. Nigdzie nie chodziBem, prócz spacerów. Czasem jedynie przed czy po spacerze wstpowaBem na fili|ank kawy czy herbaty do kawiarni. A tak nigdzie. Na |adne koncerty, jakkolwiek przyje|d|aBy nieraz niezBe orkiestry, [piewacy, piosenkarze i te| czsto dobre gBosy. Park zdrojowy byB rozlegBy, tak |e byBo gdzie spacerowa