To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Krajowcy zostawili marynarzy i ich prezenty na pla|y.  Wszystkie nasze usiBowania do wej[cia w zwizki z krajowcami byBy daremne"* - napisaB Cook. W pewnej chwili posunB si do tego, |e  sam i bez broni" pod|yB za dziesicioma 208 uzbrojonymi m|czyznami kawaBek wzdBu| wybrze|a. Jednak nawet ten [miaBy, pojednawczy gest spotkaB si jedynie z kamienn obojtno[ci.  WygldaBo na to - zapisaB Cook - |e nie chc mie z nami nic wspólnego". Anglicy, którzy przybyli na pokBadzie okrtów Pierwszej Floty, dowiedzieli si potem, |e zapisane przez Parkinsona sBowa - warra warra wai - znacz  idzcie sobie". Miesic po |egludze z Rogerem powróciBem nad Zatok Botaniczn, tym razem ldem. Droga na poBudnie z Sydney biegBa przez centra handlowe i obok warsztatów samochodowych o nazwach takich, jak Jap Word Spares. Potem przejechaBem po mo[cie kapitana Cooka i wzdBu| wijcego si poBudniowego brzegu Zatoki Botanicznej, znanego pod nazw póBwysep Kurnell. W linii prostej Kurnell le|y zaledwie dwadzie[cia kilka kilometrów od centrum Sydney, miaBem jednak wra|enie, |e znalazBem si w innym kraju, prowincjonalnym [wiecie zaro[li, piasku i sBupów wysokiego napicia. MinBem zjazd nazwany Joseph Banks Drive i znak pokazujcy  Wjazd cystern", prowadzcy w krajobraz, którego botanik by nie rozpoznaB: ogromnej rafinerii, nad któr wyrastaB las kominów, zwieDczonych pióropuszami ognia. Tu| za rafineri znajdowaBa si miejscowo[ Kurnell, z dzielnic mieszkaniow skBadajc si z kilkunastu ulic, w wikszo[ci noszcych imiona czBonków zaBogi Cooka. DostrzegBem gromadk chBopców w szarych szortach, z poobijanymi kolanami, i dziewczt w kasztanowych tunikach. Wszyscy mieli na gBowach kapelusze z szerokim rondem i napisem  We endea-vour'A9. Byli to o[mio- i dziewiciolatkowie ze szkoBy podstawowej w Kurnell. UmówiBem si z ich nauczycielk Leanne Noon, |e gdy uda si z klas trzeci na doroczn wycieczk do parku narodowego obejmujcego miejsce, gdzie Cook przybiB do brzegu, bd im towarzyszyB. 6 ' l * y y 19 We endemour (ang.) - dokBadamy staraD, podejmujemy wysiBki. - Przez wikszo[ semestru mówili[my o Czasie Snu i kulturze, która istniaBa tu przez tysice lat przed przybyciem Europejczyków - powiedziaBa Leanne, gdy ruszyBem u jej boku. Leanne byBa ciemnowBos, trzydziestoparoletni kobiet o piknych orzechowych oczach. DorastaBa po drugiej stronie zatoki. - Gdy byBam dzieckiem, uczyBam si, |e Australia zaczBa si od Cooka, ale to si zmieniBo. Teraz po[wicamy mu jedynie dzieD czy dwa. Przy wej[ciu do parku szkoln wycieczk powitaB John Atkins, schludny stra|nik w oliwkowych spodniach i koszuli ozdobionej logo przedstawiajcym banksj, poskrcan ro[lin o sBodkim nektarze, nazwan tak na cze[ botanika z  En-deavoura". - Dzisiaj bdziemy mówi gBównie o Cooku - powiedziaB dzieciom, które siedziaBy przed nim po turecku. - Ale przed jego przybyciem te| mieszkali tu ludzie. Czy wiecie, kim byli? Dwadzie[cia rk wystrzeliBo w gór. -Aborygenami! - WBa[nie. Ale oni sami tak siebie nie nazywali. Ci, którzy mieszkali w tych okolicach, nazywali si ludem Gwyeagal lub Gwygal. Wiecie, dlaczego wymawiamy to sBowo na dwa sposoby? - Bo trudno je wymówi? - Bo oni sami ró|nie je mówili? John pokrciB gBow. - Nie