To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Z wysokości okna kobieta patrzyła, jak przepływają na drugi brzeg i eskortują czarne rządowe mercedesy w górę wzgórza i poza granice jej pola widzenia. Potem spojrzała znów poza prom, ku Kilindini Harbor, za którym widać było kominy i spękane wieże rafinerii. Patrzyła na przechylone kadłuby statków uciekinierów przy brzegu, na ota- czające je tratwy, pontony i łódki, których natłok sprawił, że przy- stań zmieniła się w wąski kanał. Niedługo miasta na łodziach zaj- mą cały basen i z Mombasy do Kilindini będzie można przejść suchą stopą. Nad pływającym miastem uciekinierów wisiała mgieł- ka błękitnego dymu. Drzewa, które niegdyś schodziły aż nad wo- dę w Kilindini, dawno zostały ścięte i przerobione na opał. Ko- bieta słyszała, że uciekinierzy chodzili aż do Diani po drewno. Słyszała również, że niektórzy wymuszali myto od tych, którzy mu- sieli przechodzić przez ich łodzie, aby dojść do swoich. Słyszała ponadto, że policja strzelała do każdego, kto usiłował zdobyć drewno w pobliżu rządowych hoteli. Zabrali dla siebie najlepsze plaże, myślała kobieta. I najlepsze pokoje, a jej zostawili pokój na ostatnim piętrze w pensjonacie bez windy, bez klimatyzacji, z działającą tylko od czasu do czasu kanalizacją, wiatrakiem na suficie, który wcale nie działał, z jasz- czurkami na ścianach, balkonami grożącymi upadkiem z wysoko- ści sześćdziesięciu stóp, okiennicami, które nie zasłonią cię przed światłem i upałem, jeśli zechcesz się przespać w porze sjesty, oraz z najlepszym widokiem na całą Mombasę. - Dobrze jest wrócić - powiedziała Gaby McAslan. Odwróci- ła się od okna ku mężczyźnie na łóżku, który uśmiechnął się. Le- żał w niedbałej ekshibicjonistycznej pozie faceta, który właśnie doznał zaspokojenia seksualnego, i spoglądał na kobietę. - Dobrze, że znów tu jesteś - powiedział Faraway. — W każ- dym razie ja się cieszę, że miałem okazję przekonać się, że tam na dole też są rude. Gaby usiadła na łóżku obok niego i pocałowała go. Przedłu- żył pocałunek i pociągnął jej rękę ku swojemu twardniejącemu penisowi. - Mam parę rzeczy do zrobienia, Faraway. Muszę zejść na Dia- ni Beach i posmarować parę dłoni, żeby dostać tę przepustkę. Zmarnowałam trzy dni, siedząc tu na tyłku, podczas gdy Nairobi znika. - Nie powiedziałbym, że zmarnowałaś - odpowiedział Fara- way. -1 nie zawsze siedziałaś na własnym tyłku. No chodź, chcę to zrobić jeszcze raz. - Podniósł walkmana i parę czarnych poń- czoch. Ze słuchawek dochodził jednostajny szum: tak zostało na- stawione radio. - Do diabła! Kiedy zakładasz mi słuchawki i za- wiązujesz oczy, tak że nie mogę widzieć, nie mogę słyszeć, mogę tylko czuć, staję się jednym wielkim penisem. Całe mile ftuba. - Tak właśnie ma być. Wzmożenie dotyku przez osłabienie innych zmysłów. - Gdzie się nauczyłaś takich sztuczek? - Faraway założył ręce za głowę i przyglądał się, jak się ubierała. - Czy trzeba mnie ich uczyć? - Zawsze mówiłem, że jesteś diablicą. Zgubiłaś moją duszę. Będę potępiony. -Jesteś leniwym draniem. Kierownik stacji powinien mieć przygotowane przepustki. - Zastępca kierownika stacji. Dostałem stanowisko przekra- czające moje kompetencje. Usiłowałem ich ostrzec, ale to jest przekleństwo biurokracji. Słuchaj, kobieto: w czasie gdy ty bę- dziesz fundować urzędnikom drinki w barach na plaży, ten leniwy drań będzie próbował zorganizować dla nas transport do Nairobi, połączyć się z kwaterą główną na Zanzibarze i wytłumaczyć T. P. Costello, dlaczego jego reporter na specjalnym zleceniu ciągle tkwi w Mombasie. Taka ciężka praca zasługuje na nagrodę, nie mówiąc już o przeprosinach. Dziś wieczorem. - Uniósł słuchawki i pończochy. Gaby rzuciła w niego poduszką. Wzięła kluczyki do jego samochodu. W kolejce na prom doszła do wniosku, że rozcięcie na przy- pominającej sarong spódnicy odsłania sprzedawcom biletów zde- cydowanie zbyt wiele ud, że sznurowane buty są najwyraźniej dzie- łem sfrustrowanego fetyszysty, a modny nadruk imitujący zwierzęcą skórę podrażnia w jej mózgu ośrodki pierwotnych od- ruchów łowiecko-zbierackich. Faraway zapewnił ją, że to ostatni krzyk mody, kiedy ubierał ją w dolarowych sklepach na Moi Ave- nue, zdejmując z niej ciężkie zimowe ciuchy, które przywiozła ze swej zimnej północnej wojny domowej. Wyobrażenie Farawaya o modzie było takie, że musi pozwolić mu widzieć kobiece nogi. Wjeżdżając na prom, Gaby wsunęła na nos ciemne okulary