To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

- Maturin, Maturin, mój drogi! - zawołał sir Joseph. - Jakże głęboko wzruszony jestem, widząc cię tu w takim stanie! - Dobrze, dobrze... - wymijająco odparł Stephen. - Wygląda paskudnie, nie ma wątpliwości, ale to tylko powierzchowne obrażenia. Nic, czym naprawdę należało by się martwić, wszystko będzie dobrze. Byłem jednak zmuszony poprosić pana o przybycie tutaj, gdyż ze schodami radzę sobie jeszcze z trudem. To wspaniałomyślne z pana strony, że zgodził się pan tu przybyć. Doprawdy, chciałbym móc być lepszym gospodarzem.. - Ależ nie trzeba! - zawołał sir Joseph. - Bardzo podoba mi się twój pokój. Jakże przemyślnie urządzony w stylu minionego stulecia! I ten Rembrandt... Co za wspaniały kominek! Mam nadzieję, że traktują cię tu dobrze? - Tak, dziękuję. Wszystko jest w porządku, znają tu mnie i moje zwyczaje, tylko jedna sprawa mnie martwi. Otóż wciąż zmuszony jestem spędzać w łożu kilka godzin każdego dnia i niespodziewanie pani domu postanowiła odgrywać wobec mnie rolę pani doktor. „Nie, proszę pani!", tłumaczę jej. „Nie będę pił żadnego »Kordiału Godfreya« ani brał »Kropli Warda«. Pani jest kucharką, więc nie mówię pani, jak przyrządzić salmagundę*, ja zaś jestem lekarzem, proszę więc trzymać się od moich spraw z daleka!" A ona na to: „Oczywiście, proszę pana, ale nasza Sarah, która kiedyś była w takim samym stanie jak pan, gdy przewróciła się podczas nagonki na niedźwiedzia, szybko wróciła do zdrowia, biorąc właśnie »Kordiał Godfreya«, więc proszę, sir, oto łyżeczka". * Salmagunda (ang.) - potrawa składająca się z siekanego mięsa, jaj, cebuli i przypraw. Jack Aubrey był taki sam, jeśli nie gorszy. „Do cholery, nie uczę cię, jak żeglować twoim slupem, strupem czy jak tam zwiesz tę swoją diabelską machinę, nie próbuj nawet zatem..." Ech tam, groch o ścianę. Szarlatani z odpustu i mikstury wiejskich znachorek, fuj! Gdyby gniew mógł na nowo połączyć moje, zmaltretowane mięśnie, byłbym już zdrów jak ryba. Słuchający wywodu sir Joseph postanowił poniechać wcześniejszego zamiaru polecenia doktorowi leczniczych wód w Bath. - A twój przyjaciel... Mam nadzieję, że miewa się dobrze? - powiedział zamiast tego. - Jestem wobec niego szczerze zobowiązany. Akcja twego uwolnienia to prawdziwie bohaterski wyczyn. Im więcej o tym myślę, tym bardziej go podziwiam. - Tak, to była niezwykła akcja... Wygląda na to, że zamachy udają się, gdy poprzedza je staranne przygotowanie lub gdy przeprowadza się je znienacka, wręcz improwizując. Do tego trzeba jednak kogoś wyjątkowego, kogoś, kto ma pewne specjalne przymioty, których ja nazwać nie umiem. Maurowie mówią na to baraka. U niego owa cnota występuje aż nader obficie i choć u innych zasługiwałaby ona na miano bezczelności, u niego jest całkiem naturalna. A mimo to musiałem go zostawić w areszcie w Portsmouth. Reakcją sir Josepha było zaskoczenie. - Otóż to. Jego zdolności ujawniają się tylko na morzu. Po zejściu na ląd został aresztowany za długi na żądanie całego sabatu prawników. Jego agent pryzowy Fanshaw twierdzi, że była to suma wysokości siedmiuset funtów. Kapitan Aubrey był świadom, że hiszpański skarb nie zostanie uznany za pryz, ale nie wiedział, że wiadomość o tym rozprzestrzeniła się już w Anglii. Ja zresztą też nie, przyznaję, jako że do tej pory nie było oficjalnego oświadczenia w tej sprawie. Nie mam jednak zamiaru zrzucać panu moich osobistych problemów na głowę. - Mój drogi, najdroższy Stephenie, nigdy nie wahaj się traktować mnie jak swego bliskiego zaufanego. Przecież poza wszelkimi oficjalnymi układami cenię cię przede wszystkim jako osobistego przyjaciela! - Jakże to uprzejmie z pana strony, sir Josephie, jakże uprzejmie. Przyznam się w takim razie do większych obaw - boję się mianowicie, iż inni jego wierzyciele dowiedzą się o nowych problemach Jacka i dopadną go z innymi pretensjami. Biedny Aubrey pogrąży się w procesach. Moje środki nie pozwalają na wybawienie go z kłopotu, a choć suma ex grana, o której wspomniałeś, mogłaby pokryć znaczną część jego długu, wciąż pozostałoby sporo do zapłacenia. To nie do pomyślenia, żeby człowiek miał zgnić w więzieniu nie za kilka tysięcy funtów, lecz za ledwie kilkaset! - Nie wypłacono mu jeszcze tych pieniędzy? - Nie. Co więcej, u Fanshawa wyczuwam pewną niechęć do wypłacenia zaliczki z tego tytułu