To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Tak oczarowały go ilustracje science fiction Franka R. Paula, pioniera tego rodzaju twórczości, że już jako chłopiec postanowił zostać artystą. Szybko został członkiem grupy miłośników fantastyki naukowej w Seattle. Pierwszą jego pracą, która została opublikowana, była seria ilustracji do tomiku wierszy Emila Petaji, zatytułowanego Brief Candle. Mam egzemplarz tej rzadkiej książeczki - powielony jest na kolorowym papierze, nie posiada daty wydania. Hannes podpisał swoje rysunki literami HB. To Ray Bradbury zwrócił uwagi: nowojorskich wydawców na talent Hannesa. Bradbury spotkał Boka w Los Angeles jesienią 1937 roku, kiedy sam jeszcze studiował. Umieścił prace Boka na okładkach czterech wydań swego magazynu Futuria Fantasia, a parę lat później... ale pozwólmy Ray owi Bradbu-ry’emu opowiedzieć to wydarzenie własnymi słowami. Hannes był geniuszem. Mogłem przez całe dnie oglądać jego obrazy. Dostałem bzika na punkcie Hannesa i postanowiłem, że świat musi poznać tego artystę. Kiedy w lipcu 1939 roku udawałem się do Nowego Jorku na organizowany tam po raz pierwszy Światowy Zjazd Fantastyki Naukowej, namówiłem Hannesa, by pozwolił mi wystąpić w charakterze swojego agenta. Wysłał mi z Seattle tekę ze swymi obrazami, szkicami i rysunkami tuszem, którą zabrałem do Nowego Jorku. Jechałem autobusem Greyhound. Przybyłem do Sali Zjazdu dumny i szczęśliwy, że reprezentuję najlepszego artystę na tym cholernym świecie! Bradbury pokazał prace Boka kilku wydawcom, ale jedynym, który dał się ponieść entuzjazmowi Raya, był wielki S. Fransworth Wright, wydawca Weird Tales, który poprosił Boka, by ten natychmiast zaczął ilustrować jego magazyn. Bok przeniósł się do Nowego Jorku w 1940 roku i zaczął tworzyć ogromne ilości rysunków. Niestety te „ogromne ilości” nie odnosiły się do pieniędzy. W tamtych czasach czasopisma, a przynajmniej popularne magazyny płaciły bardzo mało za ilustracje przeciętnie pięć do dziesięciu dolarów. Wkrótce artysta zwrócił się ku bardziej dochodowej dziedzinie twórczości - ku pisarstwu. Jako chłopiec był pod urokiem A. Merritta, którego styl odcisnął piętno na pracach Boka. Najprawdopodobniej dlatego, że kiedyś Bok przepisał odręcznie cały tekst The Ship of Ishtar, wypożyczył numery Argosy All-Story, w których zamieszczona była ta powieść w odcinkach i przepisał ją, bo nie był pewien, czy kiedykolwiek będzie miał okazję zdobyć egzemplarz tej książki Merritta. Pierwszym opublikowanym utworem literackim Boka był „Starstone World”, wydrukowany w Science Fiction Quarterly latem 1942 roku, a po nim - Statek czarnoksiężnika w Unknown w grudniu tego samego roku. Przeczytałem Statek czarnoksiężnika mając około czternastu lat i bardzo mi się spodobał. Wiele lektur z czasów młodzieńczych sprawia wrażenie naiwnych i banalnych, gdy do nich po latach powracamy, ale Statek czarnoksiężnika nie należy do tej kategorii. Jest to przepiękna książka, porywająca i tajemnicza powieść przygodowa, napisana doskonałym językiem, pełna niezwykle obrazowych opisów - opisów, których można oczekiwać po takim malarzu, jakim był Hannes. Młody człowiek imieniem Gene zostaje w nie wyjaśniony sposób rzucony w obcy świat, istniejący równolegle do naszego, lecz w nieznanej przestrzeni. Wyłowiony z morza, dostaje się na pokład dziwnego statku, przypominającego wenecką galerę z dawnych czasów, odbywającego długi rejs ku cudownym i tajemniczym wyspom. Chłopak niemal natychmiast zostaje wciągnięty w sieć intryg. Piękna Siwara, księżniczka Nanich, płynie na wyspę, zajętą przez wojownicze państwo Kof, aby zapobiec grożącemu konfliktowi. Ale niektórzy członkowie jej świty pragną udaremnić te zamiary. Historia tej podróży przez nieznane morza ku tajemniczemu celowi, podróży, w której bierze udział pół-bóg, a przewożony jest magiczny kamień, jest niezwykła i nadzwyczaj piękna. Bok mógł zrobić wspaniałą karierę jako pisarz, ale malarstwo było jego pierwszą i największą miłością i jemu poświęcał większość czasu i energii. Używał technik renesansowych, wolno, ton za tonem, budując dzieło