To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Nil oświetlał latarką ociekające wodą czarne ściany. Nagle, kiedy kolejne szczeknięcie rozległo sic tuż obok, dzieci podskoczyły przestraszone. Nil poświecił przed siebie latarką i ze zdziwieniem spostrzegł, że doszli prawie do samego końca skalnej jaskini. - I co teraz? - spytał. - Dalej już nic nic mi 111 -Ale przecież nic nie znaleźliśmy! No i gdzie jest Jeremiasz? Skalny sufit był na tyle nisko, że prawie stykał się z podłogą. Miejsce to wyglądało jak wnęka wielkiego pokoju. - Założę się, że piraci tu właśnie się spotykali - powiedziała Emilka, bacznie się rozglądając. - I na pewno tutaj dzielili się skarbami. - Być może - odparł krótko Nil, zastanawiając się, co robić dalej. Wtedy jamnik zaszczekał jeszcze raz, a Drops niepokojąco zaskomlał. Nil dał kilka kroków tam, skąd słychać było Jeremiasza. Zauważył, że pies wychodzi z cienia i opiera się łapkami o ścianę, jakby wskazywał na wpół widoczną szczelinę. Chłopiec podszedł tam i dotknął skały, ale zamiast wilgotnego kamienia poczuł w dłoni coś zupełnie innego. Ostrożnie wyciągnął ów przedmiot. - Co to jest? - zawołała podekscytowana Emilka. - Coś jakby... zawiniątko - powiedział Nil, obracając tajemniczy przedmiot w dłoni. - Daj zobaczyć! - poprosiła Emilka. - Czy to skarb? -Nie. To jakaś torebka zrobiona z czegoś... śliskiego. Wygląda na wodoszczelną. Myślę, że w środku coś jest. Widzę jakieś napisy... - Nil 112 otworzył zawiniątko i oświetlił je latarką. - Nicholas Penrose! - wykrzyknął po chwili. Emilka ze zdziwienia otworzyła szeroko usta. Nagle usłyszeli bardzo głośny plusk. To pierwsza fala dosięgnęła skrajife.jaskini. Drops zaszczekał ostrzegawczo. - Szybko! - zawołał Nil. - Poziom wody się podnosi, musimy stąd wiać! - Czy tam coś jeszcze jest? - zapytała pośpiesznie Emilka. Nil raz jeszcze włożył rękę w skalną szczelinę. - Zupełnie nic! -A gdzie Jeremiasz Kostka? - zdziwiła się Emilka, rozglądając się wokół. - Rozpłynął się! - stwierdził z niedowierza niem Nil. Gdy kolejna fala podmyła wejście do jaskini 113 z głośniejszym niż poprzednio pluskiem, Nil błyskawicznie schował zawiniątko pod sweter. - Szybko! - rozkazał, łapiąc siostrę za rękę. - Prowadź, Drops! Cała trójka wybiegła z jaskini najszybciej, jal to było możliwe. Rozdział dziesiąty K iedy Nil i Emilka znaleźli się już w domu, byli zbyt przejęci, aby utrzymać swoją nocną przygodę w tajemnicy. Czym prę dzej obudzili rodziców i opowiedzieli im całą historię. ?? -Tylko nogi mamy mokre - usprawiedliwiał się Nil. - Zmokliśmy, wybiegając z jaskini. - Potem wspinaliśmy się po skałach... - No i wróciliśmy do domu! - dokończył opowieść Nil, mówiąc z takim spokojem, jakby opowiadał o wyprawie na zakupy. - To nic takiego. Nie było żadnego niebezpieczeństwa. A Jeremiasz już całkiem zniknął. Gdy pierwsze promienie słońca zaczynały budzić małą angielską wioskę ze snu, a Sara sp<> kojnie spała na górze, Emilka, Nil, mama i tali siedzieli jeszcze przy kuchennym stole. Popijają* 115 gorące kakao, dzieci wciąż opowiadały o wyprawie do Zatoki Przemytników. - Już sama nie wiem, co wam powiedzieć - zaczęła mówić mama, kiwając groźnie palcem. - Wasze zachowanie było doprawdy głupie! Jak mogliście wyjść, ot, tak sobie, w środku nocy! - W dodatku nie zostawiliście nawet kartki! -dorzucił tata. - No i co za niesamowita historia! Pies-duch, też coś! - Pokiwał głową. - Zupełnie nie rozumiem, co tu się właściwie dzieje! - Nie wiem, co bym zrobiła, gdybym rano nie zastała was w łóżkach! - powiedziała z wyrzutem mama. - Nigdy więcej tak nie róbcie! - Chodzi ci o nocne wędrówki do jaskini piratów w towarzystwie psa-ducha? - zapytał ze śmiechem Nil. - Mogę ci obiecać, że u nas, w Compton, na pewno to się nie zdarzy! -A pomyśleliście o Dropsie? - zapytał tata, głaskając siedzącego pod stołem psa. - Skąd przyszło wam do głowy, że ten biedak ma ochotę na wędrówkę po skałach w środku nocy? Drops pacnął ogonem o ziemię na dźwięk swego imienia. Każdy wiedział, że tak naprawdę bardzo podobała mu się nocna wyprawa, włącznie z małą kąpielą w słonej wodzie. - No, chodź już, Nil! - niecierpliwie namawiała brata Emilka. - Trzeba przyjrzeć się naszemu znalezisku. 116 - Tak, tak, trzeba zobaczyć, po co ryzykowali ście życie - mruknął tata. Nil przyniósł małe zawiniątko. Zamknął oczy i wstrzymał oddech, jakby wyrażał w myślach życzenie, żeby była tam jakaś cenna wiadomość. Od tego zależało teraz wszystko. Gdyby po tych zmaganiach i wysiłku, jaki włożyli w poszukiwania, okazało się, że znaleźli nic nie znaczącą kartkę papieru, to chybaby się załamał. Powolutku otworzył małą torebkę i wyjął z niej pergaminowy zwitek. - U góry jest napisane: Nicholas Penrose - Moje wyznanie - powiedział. - Obok jest data - dodał. Podszedł bliżej światła, aby lepiej widzieć. - Wygląda to dziwnie ^twierdził. - Cała kart ka jest w kleksach i plamach, ale myślę, że da się ją rozszyfrować. Ręce chłopca drżały z podniecenia. Zaczął czytać: Ja, Nicholas Penrose, świadom jestem, że są to moje ostatnie słowa. Nie piszę tego listu, aby usprawiedliwiać swoje postępowanie, ale po to. aby moi potomkowie wiedzieli, że nie byłem całkiem zly. Wraz z moim wiernym psem Jeremiaszem zaciągnąłem się na piracki statek, nie mąj(\i' poję cia, do czego może to doprowadzić. Początkowo 117 nie wiedziałem, że marynarze ze "Świstu Gromu" to źli ludzie. Miałem ich za wesołą bandę. Zaczynałem Jako chłopiec okrętowy. Ze względu na znajomość ludzi z naszej sfery udzielałem piratom wielu informacji, które pomagały im w grabieżach