To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Szóstym zmysłem wyczuwał, że widok hamburgera zrobi swoje, i łaskawie pozwolił jej zoba czyć, jak się nim zajadał. 30 Złoty dar Jonas był dostatecznie spostrzegawczy, by sobie uświadomić, że prowokowanie tej damy jest zaledwie marnym substytutem tego, co naprawdę chciał z nią robić. Zastanawiał się, czy z miejsca by go wylała, gdyby się wydało, że podczas szorowania jej garów i patelni snuł fantazje o zniewoleniu jej na kuchennej podłodze. Ponownie przyszło mu do głowy, czy aby nie szybciej uda mu się rozwikłać tajemnice Verity Ames, jeśli ją weźmie do łóżka. Rozważał właśnie ten wariant, kiedy zobaczył, że drzwi jej domku się otwierają. Jak w zegar ku. Otrząsnął się z zamyślenia i uważnie się przyjrzał oświetlonej sylwetce w otwartych drzwiach. Tradycyjnie miała na sobie superskromny kostium i płaszcz kąpielowy, płomiennorude włosy upięła w nie dbały węzeł na czubku głowy. Zamknęła za sobą drzwi i ruszyła ścieżką do Domu Zdrojowego. Jonas dał jej kilka minut, po czym wstał. Zabrał dwie puszki piwa, które wcześniej postawił na schodkach, i ruszył za nią. Obserwował uwodzicielskie, choć zapewne nieświado me, kołysanie biodrami. O rany, ależ ta kobieta jest nała dowana seksem! Widok ruchów jej ciała szarpał mu trze wia, pobudzał wyobraźnię, powodował ciekawość, jak by to było mieć ją pod sobą, drżącą od namiętności. Oczyma wyobraźni widział te pięknie ukształtowane nogi opasu jące jego talię i bez najmniejszego trudu wyobrażał sobie słodki ciężar jej pośladków, wypełniający mu dłonie. Teraz chciał wiedzieć naprawdę, jak smakuje kochanie się z Verity Ames. Przez ostatnie trzy dni próbował być rzeczowy. Obie ktywnie sprawę ujmując, Verity nie jest wielką pięknością, w żadnym wypadku! Przede wszystkim, powinna być trochę wyższa. Poza tym, mogłaby mieć większy biust, a tak w ogóle, to jest za chuda, choć wąska talia była całkiem do przyjęcia. Gdyby ktoś chciał znać jego zdanie, to ta chudość brała się stąd, że Verity po prostu haruje jak wół. Rysy miała delikatne, choć wcale nie klasyczne. Zielone 31 Jayne Ann Krentz oczy zwężały się w kącikach ku górze, jak u figlarnego kotka, a nos był odrobinkę za ostry. Linia podbródka i owalu twarzy dowodziła upartej, kobiecej siły - twarz promieniała inteligencją i energią oraz jakąś szczególną, niespotykaną zmysłowością. Jonas zacisnął palce na zimnej puszce piwa i przyspie szył kroku, gdy Verity zniknęła w drzwiach na tyłach głównego budynku uzdrowiska. Verity zanurzyła się w gorącej, bulgocącej wodzie basenu w Domu Zdrojowym, usiadła na wewnętrznej ław ce i oparła się o białe płytki. Zamknęła oczy, wydając długie, powolne westchnienie ulgi. Tak bardzo bolały ją stopy! Cóż, to skutek pracy w restauracji. Weekendy przy nosiły spore zyski, ale kosztowały też masę energii. Nigdy nie myślała z żalem o nadchodzącym poniedziałku, jedy nym w ciągu całego lata i wczesnej jesieni dniu tygodnia, w którym zamykała No Buli. Niedługo zacznie także za mykać w niedziele. Zimy w Sequence Springs upływały spokojnie. Leżąc w musującej gorącej wodzie, poddawała dobro czynnemu działaniu obolałe mięśnie, jednocześnie stro fując się w duchu za własne niedopatrzenie, skutkiem którego zabrakło jej przed czasem kremu z brokułów. Jonas zachowywał się tak, jakby nic się nie stało. No, ale to nie jego restauracja. W każdym razie podszedł do całej sprawy z zimną krwią i uratował sytuację. Najzwyczajniej w świecie starł tę pozycję z widniejącego na tablicy spisu dań specjal nych i poinformował każdego, kto chciał wiedzieć, że zabrakło brokułów na dorobienie zupy ponad określoną liczbę porcji. Ta informacja, niestety, nie była prawdziwa. W kuchni było całe mnóstwo świeżutkich brokułów, tyle że Verity źle oszacowała potrzebne ilości potrawy. Tego rodzaju błędy zazwyczaj wpędzały ją w głębokie przygnębienie, ale chłodne podejście Jonasa spowodowa ło, że Verity łatwiej się dziś pogodziła z rym niedopatrze niem. Czuła się tak, jakby Jonas podzielił się z nią odpo32 Zloty dar wiedzialnością. To wrażenie było bardzo niezwykłe dla niej i nietypowe. Przyzwyczaiła się do ponoszenia całej odpowiedzialności za wszystko, co czyniła. Dorastanie w charakterze córki Emersona Amesa bardzo wcześnie nauczyło Verity odpowiedzialności. To dziwne, że właśnie o Jonasie pomyślała, iż mogłaby się z nim podzielić kłopotami i trudnościami w prowa dzeniu No Buli, wszystko bowiem wskazywało na to, że jest takim samym nieodpowiedzialnym włóczęgą jak jej ojciec. Człowiekiem ze zbyt dużą inteligencją i za małą motywacją. Połączenie umiejętności z brakiem ukierun kowania zawsze doprowadzało ją do irytacji. Ale Jonas uczciwie odpracowywał w No Buli swoją pensję, a nawet więcej, więc może nie powinna być tak krytycznie nasta wiona? A poza tym on i tak niedługo zniknie z jej życia, tak samo, jak się w nim pojawił. Tacy faceci nigdy nie zagrzeją gdzieś miejsca na dłużej. Ta konstatacja zepsuła jej humor. Ciekawe, jak to się stało, że już zdążyła przywyknąć do jego obecności. To niebezpieczny znak. No, ale od samego początku wiedziała, że Jonas Quarrel jest niebezpiecznym mężczyzną. Widziała duchy w jego oczach i już w pierwszej chwili nie zareagowała rozsąd nie na jego widok. Zamiast zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, pozwoliła mu wtargnąć w jej uporządkowane, starannie kontrolowane życie. Z jednej strony odczuwała niepokój, zastanawiając się, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić za własną lekkomyślność. Z drugiej jednak, narastała w niej ciekawość, jak dalece zdoła być lekkomyślna, jeśli chodzi o Jonasa CJuarrela. Nigdy dotąd nie zadawała sobie takiego pytania w związ ku z jakimkolwiek mężczyzną, nigdy nie było takiej ko nieczności ani potrzeby. Na samą myśl o tym poczuła lekki dreszczyk radosnego oczekiwania. Przestraszyła się i próbowała go poskromić. - To prywatne przyjęcie, czy też wynajęty pomocnik może się przyłączyć? Na dźwięk niskiego głosu Jonasa gwałtownie otworzyła 33 Jayne Ann Krentz oczy. Zamrugała i po chwili dostrzegła go, opartego z wdziękiem renesansowego dworzanina o białą kolu mnę. W opuszczonej ręce trzymał dwie puszki piwa