To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Uczymy czterech głównych prawd. Pierwszą jest to, że uczucia są ważnymi sygnałami. Mogą one dochodzić z naszego organizmu albo z zewnątrz, jako sygnały wysyłane przez inną osobę, a dostarczają nam bardzo ważnych informacji. Mogą to być informacje o nas samych, o czymś, czego potrzebujemy albo pragniemy, albo o potrzebach innych osób. Uczymy dzieci, że nie powinny ignorować tych informacji, ale badać je. Uświadamianie sobie emocji wymaga zrozumienia, skąd wiemy, co czujemy w danej sytuacji, jak przekładamy te uczucia na słowa i jak rozpoznajemy je u innych. Myślę, że odpowiada to w pewien sposób idei wprowadzania inteligencji i buddyjskiego pojęcia rozkwitu do tego obrazu; chodzi o to, byśmy potrafili wykorzystywać rozum nie dla tłumienia emocji, ale do ich rozwiązania, zastanawiania się nad nimi i podejmowania decyzji, co mamy z nimi począć. To pierwsza wskazówka: że emocje są ważnymi sygnałami - wyjaśniał Mark. - Nie ograniczamy się do mówienia dzieciom o tym; dajemy im narzędzia do praktykowania tego. Opiszę je później. Jest to bardzo ważne, ponieważ wiele dzieci boi się swoich uczuć; często nie potrafią oddzielić ich od swojego zachowania. Prawdę mówiąc, ma z tym kłopot wielu dorosłych. To sprawa bardzo złożona i poświęca się jej wiele czasu w większości form psychoterapii dorosłych. A zatem jest sprawą wielkiej wagi uświadomienie dzieciom, że ich uczucia różnią się od ich zachowań. Mówimy o tym bardzo prosto. Wywieszamy w klasach napisy, które głoszą: „Wszystkie uczucia są w porządku. Zachowania mogą być w porządku albo nie". Ważne jest, aby dzieci uświadomiły sobie, że od czasu do czasu każdy odczuwa chciwość, zazdrość, rozczarowanie, całą gamę uczuć. Ale uczucia to co innego niż zachowania i dlatego mówimy, że zachowania mogą być naganne albo nienaganne. Jak można tego nauczyć na lekcji? - ciągnął Mark. - Weźmy jako przykład lekcję o zazdrości, bardzo wczesnej emocji u dzieci. Prosimy dzieci, żeby pokazały mimiką, jak wygląda osoba zazdrosna. Potem opowiadamy, czym jest zazdrość, i pokazujemy obrazki przedstawiające różne wyrazy zazdrości. Możemy opowiedzieć o dziecku, które poczuło zazdrość, i o tym, jak sobie poradziło z tym uczuciem. Możemy poprosić dzieci, żeby opowiadały po kolei o sytuacjach, w których ogarnęła je zazdrość, albo narysowały obrazki przedstawiające tę sytuację czy opisały ją w pamiętniku. Mówimy o zachowaniu: o tym, co możesz zrobić, kiedy czujesz zazdrość. Kiedy pojawia się uczucie zazdrości, może być trudno nad nim zapanować, ale jesteśmy w stanie zdecydować, jak mamy się zachować. Druga wskazówka mówi o tym, żeby oddzielać uczucia od za- chowań - kontynuował Mark. - Pytanie polega na tym, które zachowania są w porządku, a które nie. Wielu dzieciom odróżnienie tych dwóch spraw zabiera dużo czasu. Często zdarza się, że kiedy odczuwają pewne emocje, powiedzmy złość, a zostały za coś ukarane, łączą emocje, które odczuwały, z zachowaniami, za które je ukarano. Uważają też, że złe jest już nawet odczuwanie pewnych emocji. Trzeba pomóc dzieciom dostrzec, że uczucia są częścią nas. Powstają w nas i musimy się im przyjrzeć. W uczuciach nie ma niczego złego, są naturalne. Trzecia wskazówka polega na tym, że nie możemy pomyśleć, jeśli się nie uspokoimy. Mówimy o tym dzieciom. To coś w rodzaju mantry w naszych klasach. Ma to związek z tym, co mówił Matthieu o warunkowaniu umysłu przez emocje, skutkiem czego postrzegamy rzeczywistość w pewien sposób, oraz z opowieścią Paula o rozmowie telefonicznej z żoną. Mówimy dzieciom, że muszą się najpierw uspokoić, aby zobaczyć jasno, co się dzieje, a potem zastanowić się, jak postąpić. Co mamy począć z jakąś emocją? Stale to powtarzamy. Uczymy je też uspokajania się, kiedy ogarną ich te emocje. - Kiedy mówicie dzieciom, że przede wszystkim powinny się uspokoić, aby mogły ocenić emocję i zastanowić się, co mają z nią począć, to czy nie jest to równoznaczne z mówieniem im, by zmieniły ',. tę emocję? - chciał się dowiedzieć Dalajlama. - Nie - odparł Mark - mówimy im, żeby zapanowały nad pobudzeniem. Nie chcemy, żeby pozbyły się emocji. Chcemy, żeby się na tyle uspokoiły, żeby powiedzieć sobie: „Jestem zły. Co mam z tym zrobić? Dlaczego jestem zły?" Mówimy im, żeby zmieniły stopień pobudzenia emocjonalnego. Nie chodzi o to, że nie powinny zająć się tą emocją, ale żeby najpierw się uspokoiły i wykorzystały swoją inteligencję. Paul Ekman wyjaśnił, że chodzi tu o zmniejszenie natężenia * emocji. W programie tym każdą emocję traktuje się jako możliwą do przyjęcia, ale działania, do których prowadzi, mogą być nie do przyjęcia. Stoi to w jaskrawym kontraście z buddyjskim poglądem, zgodnie \ z którym pewne emocje są nie do przyjęcia. Dalajlama myślał o tym dłuższą chwilę, zanim dał Markowi znak, aby kontynuował. - Czwarta zasada jest złotą zasadą - podjął na nowo Mark. - Uważamy, że jest ona bardzo ważna, a przemawia przez nią odwiecz na mądrość. Brzmi ona: „Traktuj innych tak, jak sam chcesz być trak towany". Chodzi tu oczywiście o przyjęcie punktu widzenia innych. To cztery podstawowe zasady, które staramy się stale wpajać dzie ciom, zresztą nie tylko dzieciom, ale również nauczycielom, dyrek torom i pozostałym członkom personelu szkół. Dalajlama wrócił do swego poprzedniego pytania. - Czy nie ma pewnej sprzeczności w tym, że z jednej strony mówicie dzieciom, że wszystkie emocje są w porządku, chociaż nie wszystkie zachowania, ale gdy tylko dziecko zaczyna przejawiać taką emocję jak złość, mówicie: „Uspokój się". Czy nie byłoby właściwiej powiedzieć: „Widzę, że jesteś bardzo zły. Ja też się złoszczę, ale czy nie lepiej byłoby nie być takim złym?" Pomóżcie dziecku zmniejszyć złość. - Myślę, że to właśnie robimy - odparł Mark. - Nie widzę tu żadnej sprzeczności. Kiedy przedstawię praktyczne sposoby robienia tego, to sądzę, że przekonacie się, że to właśnie robimy. ROBIENIE ŻÓŁWIA Przechodząc do kwestii praktycznych, Mark opowiedział stworzoną dla potrzeb PATHS historyjkę, przeznaczoną dla dzieci w wieku od trzech do siedmiu lat, której towarzyszą obrazki. - Jest to opowieść o małym żółwiu - zaczął. - Żółwik ten lubił się bawić sam i z kolegami. Lubił oglądać telewizję i zabawy na dworze, ale nie bardzo lubił chodzić do szkoły. Dalajlama wydawał się nieco zaskoczony tym, że jest to opowiastka dla dzieci, a nie prawdziwa historia. Szybko jednak ochłonął, klepnął się w głowę i, wyraźnie oczarowany opowieścią, kiwał głową i uśmiechał się przy każdym zwrocie opisywanej przez Marka sytuacji. - Nie lubił siedzieć w klasie i słuchać przez długi czas nauczycie la - kontynuował opowieść Mark. - Było to dla niego bardzo trudne. Często złościł się na kolegów