To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
- Już wszystko dobrze, Kitty. Wiesz przecież, że potrafię takie sprawy doprowadzić do porządku, prawda? Katherine popatrzyła na jego spokojną twarz. Otoczył ją ramionami, ale ona wcale nie poczuła się od tego bezpieczna i kochana. - Na miłość boską, skończ z tymi głupimi grami - szepnęła. - Ja już tak dalej nie mogę. Szczerze ci mówię. - Coś sobie wyobraziłaś, Kitty. Robię tylko to, co jest dla ciebie najlepsze. Kocham cię bardziej niż siebie. - Pogaskał ją po plecach, a Katherine westchnęła, bo poczuła, że wbrew swojej woli mięknie. Przytulił ją mocniej, mrucząc cicho: - Nie wolno ci mnie opuścić, Kitty, nie wolno ci nawet o tym myśleć. Jeśli mnie opuścisz, to... - To? - Nie odpowiedział, tylko odpinał jej jedwabną bluzkę, muskając czułymi wargami jej szyję. - Co zrobisz, Jean-Claude? - Zabiję cię - powiedział i uśmiechnął się anielsko. Po czym ją pocałował, wziął na ręce i zaniósł do sypialni. Wkładając cienki koronkowy peniuar do sceny gwałtu, Katherine drżała pod wpływem nieuzasadnionego zdenerwowania. Czuła się krucha, delikatna jak ten kostium, który zresztą tak tylko wyglądał, bo naprawdę był niezniszczalny. Gerard le Blanche go z niej zrywał, a krawcowa zszywała do następnego ujęcia. Była to skomplikowana kombinacja szyfonu, jedwabnych wstążek i cielistego elastiku, sprytnie pomyślana, dająca złudzenie nagości, odsłaniająca akurat tyle, żeby nie urazić czujnych cenzorów telewizyjnych. Ponieważ Joe chciał nakręcić całą scenę w jednym ujęciu, poziom adrenaliny znacznie wszystkim podskoczył, gdy zaczęli kręcenie. W scenie tej do komnaty wchodzi pijany król i zastaje Paulette de Waldner (graną przez Katherine) szperającą w jego kufrze. Obrzuca ją inwektywami, zaczynają się sprzeczać, aż w pewnej chwili król mówi: „Zaczynam się zastanawiać, moja droga Paulette, czy przypadkiem nie jesteś tą kobietą, na którą czekałem przez całe życie” i z jednoznacznymi zamiarami rusza w jej stronę. Paulette tłucze butelkę i usiłuje go nastraszyć, wymachując wyszczerbioną szyjką, ale król nic sobie z tego nie robi i łapie ją w pół. Kręcąc tę scenę, Katherine w postaci Gerarda widziała Ludwika XV. Zmysłowy, gwałtowny, groźny. Zahipnotyzowana jego namiętnością traciła panowanie nad sytuacją. Gra stawała się rzeczywistością. Czas cofał się do pewnej wilgotnej nocy w Wersalu w 1776 roku. Katherine była krewką Paulette de Waldner, kobietą, którą fascynował, a zarazem mierził król Francji. Scena walki, która teraz następowała, była wyreżyserowana do najdrobniejszych szczegółów, ale do tej pory aktorzy tylko ją próbowali i markowali w zwolnionym tempie. Gerard rzucił Katherine na sofę, ona zaś, robiąc uniki przed jego natarczywymi rękami i ustami, w pewnej chwili zdołała mu się wyrwać i zeskoczyła na podłogę, ale nie uciekła, bo on zdążył złapać skraj jej peniuaru i zerwać go z niej. Katherine upadła i wtedy doszło między nimi do prawdziwej walki, która skończyła się tym, że Gerard podniósł ją z podłogi i zaniósł do łóżka. Tam zaczął zmuszać ją do uległości, ale wtedy Joe zawołał: - Cięcie! - a do nich powiedział: - To było piękne, kochani, doskonałe. Ekipa nagrodziła ich brawami. Gerard przytulił Katherine, która w tej samej chwili poczuła przeszywający ból w brzuchu i zgięła się z głośnym jękiem. Steven przyskoczył do niej, ale Katherine nie była w stanie wydusić z siebie słowa; potrząsnęła tylko głową i upadła na sofę. - Boli - wyszeptała, wskazując miejsce między sercem a żołądkiem. - Okropnie boli. - Wezwijcie pogotowie! - zarządził Steven biały jak ściana. - Jezu Chryste, trzy tygodnie zdjęć za nami i główna aktorka dostaje ataku serca - mruknął Joe. - Takie moje zafajdane szczęście. - Czy tylko to cię obchodzi? - spytał zaczepnie Steven. - Film? - Nie, nie tylko film - wybuchnął Joe - ale chyba nie masz nic przeciwko temu, żebym zadzwonił do sieci i sprawdził, czy Donna Mills jest wolna. Mieliśmy już dość problemów z tym filmem. Jeśli Katherine Bennet ma zachorować, bądźmy na to przygotowani, w przeciwnym razie znajdziemy się w wielkich tarapatach. Steen przyłączył się do aktorów i ekipy, zebranych wokół Katherine jęczącej z bólu na kanapie. Joe tym czasem nie przestawał gderać. - A niech to wszyscy diabli porwą. Czemu od razu nie zaangażowałem Donny? Ambulans na sygnale zawiózł Kitty, Brendę i Stevena do pobliskiego szpitala. Sanitariusze przełożyli Kitty na wózek i zostawili w korytarzu. Steven trzymał ją za rękę, podczas gdy pielęgniarka zadawała Brendzie nie kończące się pytania o ubezpieczenie i numery karty kredytowej Katherine. Na ławce siedziała Cyganka w zaawansowanej ciąży, z jednym dzieckiem uczepionym brzegu jej spódnicy, drugim, płaczącym na ręku, i głośno lamentowała w niezrozumiałym języku. - Czy... wybuchła... trzecia wojna światowa? - spytała Katherine w przerwach między bólami. - Nie, to normalne odgłosy w izbie przyjęć. Sami szczęśliwi ludzie - próbował żartować Steven, patrząc z przerażeniem, jak Katherine się skręca pod wpływem nowej fali bólu. - Proszę jej pomóc, na miłość boską! - wykrzyknął, łapiąc za rękaw przechodzącego stażystę. - Ona ma atak serca. Potrzebny jest lekarz