To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.
Demon nie zaprzeczył: - On należy do nas. Duchom w całym pomieszczeniu powoli wracała odwaga. Podsuwały się coraz bliżej. - Musimy go stąd wydostać - powiedział Krioni. Hank położył dłoń na ramieniu chłopca i powiedział: - Może wyjdziemy gdzieś, gdzie moglibyśmy trochę porozmawiać. - Po co? - rzucili zgodnie Wróżenie i Bunt. - Po co? - zaprotestował Roń. - Daj spokój - Hank nie dał za wygraną i popchnął go delikatnie, lecz stanowczo. Wyszli tylnym wyjściem. Triskal pozostał jeszcze na progu, z dłonią na rękojeści miecza. Wypuścił tylko demony przywiązane do Rona, zresztą nieustannie poganiane przez Seta i Krioniego. Roń osunął się na pobliską ławkę bezwładnie, jak szmaciana kukła. Hank położył mu dłoń na ramieniu. Wpatrywał się w nieobecne oczy i rozmyślał, jak zacząć rozmowę. - Jak się czujesz? - zapytał w końcu. Trzeci demon otoczył głowę Rona grubymi, pokrytymi śluzem ramionami. Głowa opadła na piersi, wydawało się, że chłopak zasypia, nie pamiętając nawet o pytaniu. Końcówka Setowego miecza spowodowała reakcję demona: - Czego? - zaskrzeczał. - Czarnoksięstwo? Duch zaśmiał się dziko: - Cały czas, coraz więcej i więcej. On nigdy nie przestanie! Roń zaczął chichotać. Czuł się odurzony i ogłupiały. Hank jednak poczuł coś w duchu. Tę samą potworną obecność, którą wyczuwał tamtej przerażającej nocy. Złe duchy? W takim młodym chłopaku? „Panie, co mam zrobić? Co mam powiedzieć?” Pan odezwał się i Hank wiedział już, co ma robić. - Roń - powiedział nie dbając, czy chłopak go słyszy, czy nie. - Mogę się za ciebie pomodlić? Roń tylko spojrzał na niego i błagalnym tonem wyrzucił: - Tak, pomódl się za mnie, pastorku. Ale dla demonów nie była to odpowiednia perspektywa. Wszystkie trzy jednym głosem krzyknęły prosto w umysł Rona: - Nie, nie, nie! Po co ci to! Roń nagle drgnął, głowa zaczęła mu się kołysać. - Nie, nie... - wymamrotał - nie módl się. Nie lubię. Hank zaczął się zastanawiać, czego Roń właściwie chce. Czy to w ogóle Roń mówi? - C h c i a ł b y m się za ciebie pomodlić, zgoda? - zapytał, tak na wszelki wypadek. - Nie, nie - powiedział Roń i natychmiast dorzucił błagalnie: - Proszę cię, módl się, szybko... - No, dalej - naciskał Krioni. - Módl się. - Nie! - wrzasnęły demony. - Nie możecie nas z niego wyrzucić! - Módl się - powiedział Krioni. Hank zorientował się, że lepiej zrobi, jeśli bez względu na wszystko pomodli się za chłopaka. Jego dłoń spoczywała już na Ronię, rozpoczął więc bardzo spokojną modlitwę: - Panie Jezu, proszę cię o Rona, dotknij go, Panie, przedostań się do jego umysłu, uwolnij od duchów, które go spętały. A duchy przywarły do Rona, niczym rozwydrzona dzieciarnia, skowytem reagując na modlitwę Hanka. Roń jęknął i jeszcze raz potrząsnął głową. Próbował wstać, potem znowu usiadł i chwycił Hanka za ramię. Pan znów przemówił do Hanka i pastor poznał już imię jednego z demonów: - Czarnoksięstwo, w Imię Jezusa, puść go. Roń skulił się i krzyknął, jak gdyby ktoś pchnął go sztyletem. Hankowi zdawało się, że zaraz urwie mu rękę. Czarnoksięstwo usłuchał jednak. Skamlał, klął i pluł, ale posłusznie odfru-nął i zniknął wśród pobliskich drzew. Roń ciężko westchnął. Popatrzył na Hanka wzrokiem, w którym widniały ból i rozpacz: - Dalej, dalej, idzie ci! Hank był zdumiony. Złapał dłoń Rona, by dodać mu pewności, i nie przestawał patrzeć mu w oczy. Były już jakby czystsze. Hank dostrzegał w nich żarliwą, błagającą o pomoc duszę. „I co teraz?” - zapytał Pana. Pan odpowiedział i Hank poznał kolejne imię: - Wróżenie... - Nie, ja nie, nigdy! - wzrok Rona był dziki, a głos skrzeczący. Hank jednak nie przestał. Spojrzał prosto w oczy Rona i powiedział: - Wróżenie, w Imię Jezusa, wychodź. - Nie! - zaprotestował Roń i zaraz dodał: - No, dalej, Wróżenie, wynoś się! Nie chcę cię już u siebie! Wróżenie usłuchał niechętnie. Przez tego Modlącego się pętanie Rona Forsythe’a przestało być zabawne. Roń znów się rozluźnił, parę razy pociągnął nosem. Set szturchnął ostatniego, najmniejszego demona: - A co z tobą, Buncie? Bunt jakoś nie mógł się zdecydować. Roń to wyczuł: - Duchu, odejdź