To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

Jakan zamachnął się łapą, uderzając Tomasa, ten jednak zastawił się tarczą i cios ześlizgnął się po jej powierzchni, nie drasnąwszy nawet złotego, wyobrażonego na niej smoka. A potem w powietrzu śmignęło ostrze złotego miecza i demon zawył z bólu, cofając się i zostawiając na kamieniach krwawy, dymiący i syczący ślad. Miranda podniosła dłonie i rzuciła w bestię strumieniem energii, który ugodził ją na tyle mocno, by przechyliła się w lewo. Stwór zwrócił się ku nowemu przeciwnikowi - co natychmiast wykorzystał Tomas, tnąc go głęboko w prawe udo. Jakan zawył i machnął prawą łapą, zbrojną w szpony nie ustępujące wielkością sporym sztyletom. Tomas odparł cios tarczą i ciął znowu, raz jeszcze wytaczając strumień dymiącej krwi. - Nie dajcie mu odetchnąć! - wrzasnął Nakor. Pug uderzył w Jąkana pociskiem energii w postaci błękitnej włóczni, która przeszyła skrzydło demona, robiąc w nim dziurę wielkości pięści. Demon cofnął się o krok, ocierając skrzydłami o ściany jaskini i znów zamachnął się na Tomasa. Ten cofnął się nieco, przenosząc tym razem unik nad próbę zablokowania ciosu. Stwór też odstąpił w tył, najwyraźniej zaskoczony nagłym oporem. - On się uzdrawia! - wrzasnął nagle Nakor. Pug spojrzał bacznie i zobaczył, że pierwsza rana, zadana bestii przez Tomasa, szybko się zamyka. - To Kamień Życia! - zawołał Isalańczyk - Leczy rany! Arcymag poczynił w myślach szybkie obliczenia. Calis zdołał już zmniejszyć klejnot do jednej trzeciej jego początkowej wielkości i wydawało się, że zmniejszanie przebiega coraz szybciej, co dawało im nadzieję, że proces zakończy się przed upływem godziny - ale jednocześnie oznaczało to, że przez ten czas bezustannie będą musieli odpierać ataki bestii. Przemyślawszy to wszystko błyskawicznie, zwrócił się do Mirandy: - Odpocznij, a ja i Tomas spróbujemy osłonić Calisa przed tym stworem, dopóki nie zrobi swego. Jeśli któryś z nas osłabnie, będziesz musiała zająć jego miejsce. Odwrócił się i podbiegł do bestii tak blisko, jak tylko się ośmielił. Skrzyżował nadgarstki i posłał w kierunku demona czerwoną błyskawicę, która ugodziła go w pysk dostatecznie silnie, by rzucić nim o skałę. Tomas tymczasem bez wahania podbiegł i wymierzył morderczy cios z zamachu, który trafiwszy w udo stwora, wydobył z niego fontannę jadowitej krwi. W powietrzu rozległ się syk, jaki wydawała śmierdząca krew, stykając się z kamieniami. Jakan zawył z wściekłości i skoczył na Tomasa. Ten uskoczył dostatecznie daleko, by demonowi nie powiodła się próba zgniecenia go ciężarem swego cielska, ale jednocześnie demon wylądował na tyle blisko Calisa, że spróbował sięgnąć go łapą. Gdy zbrojne w szpony, długie ramię wyciągnęło się ku półelfowi, w powietrzu błysnęło ostrze złotego miecza Tomasa. Spadło na czterostopowej grubości nadgarstek i przecięło go bez wysiłku. Jakan zawył przeraźliwie i cofnął ramię pozbawione dłoni. I oto na Calisa bryznął strumień czarnej krwi. Skąpany w niej półelf wydał okrzyk bólu i cofnął się od Kamienia Życia. - Calis! - jęknęła Miranda i z Nakorem podbiegła do przyjaciela. Pug i Tomas natychmiast rzucili się na potwora. Arcymag uderzył biczem energii, a Tomas ciął mieczem, zmuszając rannego demona do cofnięcia się w tył. Poruszający się ku ścianie pieczary Jakan przycisnął broczący krwią kikut łapy do piersi. Podbiegłszy do Calisa, Nakor chwycił go za rękę, a Miranda ujęła drugą dłoń półelfa. Oboje wyciągnęli go z kałuży czarnej krwi. Kamień Życia natychmiast zamarł, a snop tryskających zeń iskier znikł. Półelf leżał na ziemi targany drgawkami. Jego skórę pokrywały popękane pęcherze, jakby skąpał się w kwasie. Zacisnąwszy zęby i zamknąwszy oczy, pojękiwał cicho, jakby już konał. Miranda i Nakor poczuli, że pieką ich dłonie, i szybko wytarli je w odzież. W płótnie i sukni natychmiast pokazały się dziury, ale uczucie pieczenia w dłoniach ustało. Rozejrzawszy się dookoła, Miranda zobaczyła, że słudzy Wyroczni skulili się za pogrążonym we śnie cielskiem wielkiego smoka. - Pomóżcie nam! - zażądała, podbiegłszy do nich. - Nic nie możemy tu zdziałać - odpowiedział najstarszy ze sług, ten, który rozmawiał z nią wcześniej. - No to coś wymyślcie! - wypaliła czarodziejka, szarpnięciem podrywając starego na nogi. Zaciągnęła go do miejsca, gdzie leżał pojękujący głucho Calis. - Pomóżcie mu! - zażądała, wskazując leżącego. Stary kiwnął dłonią, wzywając dwu innych i wszyscy razem zdołali jakoś odciągnąć półelfa od kałuży czarciej krwi. Potem przywódca Sług kazał przenieść półelfa na drugą stronę Kamienia Życia i zwrócił się do Nakora: - Jeśli zdołamy sprawić, by znów podjął swoją pracę nad Kamieniem, to może go to uratuje. Nakor uniósł brwi i wytrzeszczył oczy. - Oczywiście! - Poderwał się z miejsca. - Energia uzdrawiająca! To jak reiki! - Spojrzał na Mirandę. - Przede wszystkim działa na niego! - Przynieście go do Kamienia! - zwrócił się do dwu sług trzymających Calisa. Zrobiono, co kazał, choć każdy ruch wywoływał u półelfa jęk bólu. Isalańczyk ujął poparzone i osmalone dłonie przyjaciela i przyłożył je do Kamienia. - Mam nadzieję, że poskutkuje - mruknął sam do siebie. Wykonał w powietrzu kilka dziwacznych gestów, wypowiedział jakieś tajemnicze słowa i położył swoje dłonie na dłoniach Calisa. Poczuwszy ciepło, spojrzał na ręce. Nikła zielonkawa poświata spowijała ich dłonie. - Energia już płynie - stwierdził. Odczekał chwilę, podczas której Pug i Tomas zaciekle zmagali się z demonem. Żadna ze stron nie mogła zyskać przewagi. - Trzymajcie go tak! - polecił sługom Wyroczni. - Nie odejmujcie jego dłoni od Klejnotu. - Potem podbiegł do Mirandy. - Nie skutkuje! - stwierdziła czarodziejka. - Wiem. Pug cisnął w bestię pociskiem magicznej energii, niewidocznej dla oka, ale znaczącej swój przelot sykiem i trzaskiem powietrza. Tomas nie okazywał śladu zmęczenia, bo jego będąca dziełem zbroja chroniła go przed stłuczeniami i pomniejszymi obrażeniami. Demon mógłby mu sprawić ból tylko wtedy, gdyby chwycił go w szpony. Pug cofnął się nieco. - Możemy go jedynie trzymać w szachu, na więcej nie powinniśmy liczyć! Co z Calisem? - spytał Mirandę. Zamiast odpowiedzieć, wskazała ręką, a on spojrzał w stronę Kamienia Życia