To byĹby dla mnie zaszczyt, gdybyĹ zĹamaĹa mi serce.
Wreszcie, uspokoiwszy się, mogła już zaplanować sobie trasę przez tłum do miejsca, gdzie serwujš znone posiłki. "Przynajmniej mniej towarów objęte jest teraz reglamentacjš" - pomylała - "chociaż mówi się, że to może wrócić w każdej chwili". Io nie była naprawdę głodna, nie miało to jednak żadnego znaczenia. I tak jadła bardziej dla tego czego w rodku niż dla siebie. "Toster". Tak nazywali to Persef i Colin. - Nie zajmuję się gospodarstwem domowym - wymamrotała pod nosem. Uderzyła jš jednak przewrotna stosownoć ulicznego slangu. Znów poczuła pulsowanie wewnštrz. Tak. Czas nakarmić jej toster. ,..do roku 2000 przeludnienie pocišgnęło za sobš trzy złowrogie konsekwencje. Pierwszš z nich dalekowzroczni ludzie przewidzieli już dawno temu; potrzeby ponad szeciomiliardowej populacji po prostu przekroczyły wydolnoć planety. Grunta uprawne, rudy mineralne, czysta woda i materiał genetyczny istot żywych to przykłady nieodnawialnych zasobów, które ulegały gwałtownemu wyczerpaniu. Należało znaleć inne metody przetrwania, i to szybko. Wszelako drugi efekt przeludnienia przez dłuższy czas pozostawał praktycznie niedostrzeżony. Był to problem twórczego bezrobocia. Większoć przejciowych rozwišzań, pozwalajšcych społeczeństwu na zapewnienie mieszkania i wyżywienia dla miliardów, wynikała z technologii produkcyjnych kontrolowanych przez niewielkš, elitarnš grupę pracowników. Reszta ludzkoci była całkowicie zależna i niezdolna do wprowadzenia jakichkolwiek zmian. Niektóre kraje maskowały stan faktyczny poprzez zapewnienie "pracy" w usługach, w miarę jednak upływu czasu pojawiło się poczucie silnego wyobcowania, będšce skutkiem nie spełnionej ludzkiej potrzeby wykonywania pracy, docenianej i naprawdę pożytecznej dla społeczeństwa. I był jeszcze trzeci wielki problem - niedostosowania edukacji. Gdyż, choć gigantyczne kampanie walki z analfabetyzmem podniosły ogólny poziom kulturalny, bardzo wiele ludzi spędzało lata, uczšc się robić rzeczy wymagajšce faktycznie niewielkiej wiedzy. W tym samym czasie najdelikatniejsza, najbardziej wymagajšca praca w historii pozostawała powszechnš domenš robotników niewykwalifikowanych. Io zamknęła ksišżkę, kiedy znów nadeszło rwanie w lewej piersi - ostre kłucie, wywołane przez prolaktynę. Za brak podstawowej dwustronnej równowagi jeszcze pogarszał sprawę. Konflikt był zasadniczy. Organ po jednej stronie został zmodyfikowany przez najlepszych techników przemysłowych i przygotowywał się teraz do wytwarzania kompleksowych zwišzków chemicznych. A w tym samym czasie spod drugiego ramienia wystawał jego konserwatywny bliniak. Odpowiadajšc za hormony cišżowe, ta pier czyniła radosne przygotowania do produkcji praktycznie bezwartociowych płynów, pieprzšc jej w mózgu i wywołujšc niemożliwe myli. Choć starała się ukryć swe dolegliwoci, agent Io zauważył je podczas cotygodniowego badania. - Ostrzegałem cię przed pozostawieniem jednego cycka w naturze - przypomniał jej Joey w trakcie wykonywania barwnych odczytów i sonografów obu gruczołów. - To ja załatwiam ci możliwoć wytwarzania naprawdę poszukiwanego drugorzędnego towaru, najnowszego smaru Mobila dla urzšdzeń wysokoobrotowych, a ty upierasz się przy nastawieniu na pół wydajnoci. Wiesz, jak to wpływa na twojš reputację? Mówiš wszem i wobec, że wcale nie mylisz poważnie o przejciu na zawodowstwo. I co ja mam z tobš zrobić? Io odłożyła podręcznik. - Pozwolić mi działać po swojemu. Oto, co masz ze mnš zrobić, Joey. A poza tym, z lewej piersi też będę produkować. - A co takiego? Siarę i ludzkie mleczko? I co my z tym poczniemy, zrobimy sobie sera? Czy widziała ostatnie prognozy? Przy ponownym spadku urodzeń rynek jest przesycony. - Nie będzie, kiedy urodzę - zapewniła go. - Zaufaj mi. Stojšcy w pobliżu ogólnodiagnostyczny monitor sztucišżowy zabuczał pogodnie - dodajšcy otuchy radosny dwięk w miejsce przenikliwego pisku, oznaczajšcego złe wieci. Odgarniajšc do tyłu kosmyk rzednšcych jasnych włosów, agent Io oddarł wydruk wyników badania, wcišż jeszcze mruczšc z irytacjš: - Ona mi mówi "zaufaj mi"! Co ty robisz, Io, podkradasz moje teksty? To ja mam mówić "zaufaj mi". Ty? Ty powinna powiedzieć "Och, Joey, nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła!". - Dlatego włanie cię lubię, Joey. Jeste jeszcze bardziej starowiecki niż ja. Jakby na potwierdzenie tego, najwyraniej niewiadom ironii, Joey założył na nos starożytne okulary, aby przyjrzeć się wynikom badań