To byłby dla mnie zaszczyt, gdybyś złamała mi serce.

– Ziemia zdemilitaryzowała się wiele lat temu. – Tak pan sądzi? – Verikoff otwarcie szydził. – Biedny głupiec. Chyba nie wyobraża pan sobie, że pozwolilibyśmy Ziemi rozbroić się, wiedząc, iż nadejdzie ten dzień? To była historyjka na wasz użytek. Jak na ironię omal nie stała się prawdą. Bardzo to rozbawiło Thurienów. Broghuilio w dalszym ciągu nic nie mógł zrozumieć. – Ziemia rozbroiła się – powtórzył. – Nasze obserwacje... JEVEX pokazywał nam... – JEVEX! – powiedział drwiąco Verikoff. – VISAR przez całe lata karmił go bajkami. – Jego twarz przybrała twardy i groźny wyraz. – Posłuchaj mnie, Broghuilio, gdyż nie mam ochoty się powtarzać. Ten pokaz siły na Thurien to zbyt wiele. Ganimedejczycy przekonali się, co sobą reprezentujecie, i nie zamierzają nas powstrzymywać mimo swoich przekonań. Oto więc nasze ultimatum: albo wycofacie się natychmiast z Thurien i bezwarunkowo oddacie całe swoje dowództwo wojskowe pod naszą jurysdykcję, albo Thurienowie przeniosą na Jewlen połączone ziemskie siły, które rozniosą was w pył... was, waszą planetę i tę śmiechu wartą kupę złomu, którą nazywacie siecią komputerową. We wnętrzu JEVEXA nastąpiło jakby zwarcie. Miliony wykonywanych zadań zostało nagle przerwanych, a z najwyższych poziomów operacyjnych rdzenia nadeszły polecenia, by zmienić strukturę priorytetów i rozpocząć pilną analizę nowych danych. I gdzieś w środku programy szukające w hiperprzestrzeni wścibskich sond odmówiły nagle posłuszeństwa. Trwało to tylko sekundy, ale... Na Thurien VISAR przerwał nagle długie, milczące oczekiwanie, które trwało całe godziny. – Coś się wydarzyło! Mam połączenie z ZORAKIEM! Kiedy Caldwell zerwał się na równe nogi, a Heller i Danchekker spojrzeli wystraszeni w drugi koniec pokoju, wiązki sygnałów popłynęły przez pustkę do Shapierona oddalonego o wiele lat świetlnych i VISAR zaczął analizować zgromadzone przez ZORACA dane. – Jaka jest sytuacja? – zapytał Calazar w napięciu. – Czy statek jest w porządku? Jak daleko w głąb JEVEXA dotarli? – Mieli problemy – powiedział VISAR po dłuższej chwili. – Dajcie mi jeszcze parę sekund. Zdaje się, że muszę przyśpieszyć kroku. Na pokładzie nawigacyjnym Shapierona odezwał się nagle znajomy głos, którego nie słyszano od paru dni, i przerwał zapadłą po klęsce ciszę. – Halo, zdaje się, że macie małe kłopoty. Trzymajcie się. Zajmę się tym. Eesyan otworzył usta w niedowierzaniu. Garuth siedzący w jednym z pustych foteli załogi podniósł bez słowa wzrok. Również inni obecni na pokładzie Ganimedejczycy nie mogli uwierzyć własnym uszom. – VISAR? – wyszeptał Eesyan, jak gdyby bał się, że to tylko omamy słuchowe. – ZORAC, czy to był VISAR? – Jest zajęty – odpowiedział ZORAC. – Nie pytajcie mnie, co się stało, ale to był on. Coś sparaliżowało funkcje samokontrolne JEVEXA i udało mi się wyłączyć blokadę. Mamy łączność z Thurien. Kiedy ZORAC mówił, VISAR rozszyfrował hasła dostępu do diagnostycznego podsystemu JEVEXA, skasował zastane tam zbiory danych i zastąpił je własnymi, a na koniec wyzerował wskaźniki alarmowe. W centrum kontrolnym piątego sektora jewlenejskiej obrony pojawiło się na ekranie ogłoszenie o fałszywym alarmie, spowodowanym przez awarię przekaźnika. Daleko w przestrzeni dwa niszczyciele wróciły na swoje stanowiska i podjęły rutynowe patrole. VISAR przekazywał już JEVEXOWI masę informacji, których nie miał czasu wyjaśnić nawet ZORACOWI. Jednocześnie włamał się do telekomunikacyjnego podsystemu JEVEXA i zyskał kontrolę nad kanałem łączności z Ziemią. Verikoff rozpoznał głos VISARA, który nagle rozległ się w pokoju Sverenssena. – W porządku, udało się. Jeśli są tam Vic Hunt i pozostali, niech przyjdą popatrzyć na dalszy ciąg. Mogę ich połączyć jednostronnie z Jewlen. Postaraj się teraz szybko zakończyć rozmowę. Verikoffowi udało się nie okazać zdumienia. Hunt i inni usłyszeli VISARA i ostrożnie weszli do pokoju, zbyt zaskoczeni, by coś powiedzieć. Broghuilio, który ich nie widział, nadal oniemiały patrzył z ekranu. Verikoff pozbierał się szybko i zareagował. – Masz godzinę na odpowiedź, Broghuilio – powiedział. I posłuchaj mnie jeszcze: jeśli którykolwiek ze statków wokół Thurien wykona jakiś wrogi ruch, zaatakujemy na mocy rozkazu, który raz wydany będzie nieodwołalny. Masz godzinę. Na ekranie nic się nie zmieniło, ale VISAR oznajmił: – W porządku, już nie jesteś na wizji. Oszołomiony Verikoff od razu został ze wszystkich stron zasypany gratulacjami i poklepywaniami. Pacey i Benson patrzyli z niedowierzaniem od strony drzwi, a w pokoju Sobroskin schował ukradkiem automat z powrotem pod kurtkę. Ożył następny ekran, ukazując pokład nawigacyjny Shapierona, jako że VISAR w dalszym ciągu przejmował funkcje telekomunikacyjne JEVEXA i włączał je do własnej sieci. Kilka sekund później kolejny ekran przekazał widok z centrum rządowego w Thurios. To najdziwniejsza w historii telekonferencja komputerowa, pomyślał Hunt, przeskakując wzrokiem z jednego ekranu na drugi. Caldwell, Heller i Danchekker fizycznie przebywali na Alasce, a jednak widział ich przez łącze sięgające z Connecticut aż do jewlenejskiej gwiazdy oddalonej o całe lata świetlne, stamtąd do Shapierona i jeszcze dalej, do następnej gwiazdy, a od niej z powrotem do perceptronu w McClusky. – Najwyraźniej nie tracicie czasu – stwierdził Eesyan, w dalszym ciągu pozostający pod wrażeniem. – Zbytnio się przejmujesz – odparł Caldwell. – Wiemy, jak się zabrać do rzeczy. – Skierował spojrzenie w inną stronę. Jak poszło? Wszystko w porządku? Gdzie jest Sverenssen? – Mieliśmy małą zmianę w planach – powiedział Hunt. – Opowiem ci później. Wszyscy mają się dobrze. Na ekranie ukazującym jewlenejski pokój narad Broghuilio zażądał od JEVEXA raportu z bieżących obserwacji Ziemi